2

1.1K 107 20
                                    


Opublikowałam od nowa 1 i 2 rozdział! Ponieważ są poprawione :D Przez AKAD1781 

    Jejku! Jak ja się cieszę, że go poznałem! Szczerze, to czemu się tak podekscytowałem, przecież nie interesuję się chłopakami... w sensie, no wiecie.... Dobra, nieważne! Miałem wszak, jakieś zadanie do wykonania. Przebierając się razem z innymi chłopakami, z trudem próbowałem nie zwracać uwagi na Jeana, który opowiadał jakiś kiepski kawał, powodując głośny wybuch śmiechu, który odbijał się cichym echem. Kiedy byłem już gotowy, i kiedy poszedłem na salę gimnastyczną, to dostrzegłem, że Erwin rozmawiał o czymś z trenerem, a Levi siedział na ławce i z trudem powstrzymywał się od tego, by na mnie nie spojrzeć. Co on tutaj robił? Przecież Erwin nie mówił nic o tym, że ciemnowłosy również będzie obserwował mój mecz, przynajmniej tak mi się wydawało.

Mimo iż wielokrotnie przekonywałem się w myślach, że wszystko będzie w porządku, to nie mogłem ani przez chwilę pozbyć się stresu, który powoli sprawił, że przestawałem wierzyć w swoje możliwości. Dlaczego ja zawszę muszę panikować w najmniej odpowiednim momencie?

Po kilku minutach, które wydawały się być wiecznością, przyszła reszta część klasy i zaczęła od razu od małej rozgrzewki, która pomogłaby nam w meczu. Kolejne pięć minut minęło na to, abyśmy się podzielili na dwie drużyny, w którym składzie razem ze mną znajdował się Armin, Conny i kilka jeszcze innych chłopaków, których imion niestety nie pamiętałem.Oczywiście trener nie postanowił mi być dłużny i postanowił, że Jean wraz ze swoimi kolegami, będzie moim przeciwnikiem.


- Przegrasz Jaeger -rzucił Jean, ustawiając się na przeciwko mnie, by wziąć udział w tak zwanej "bitwie o piłkę", w której chodziło o odebranie piłki przeciwnikowi z pod nosa, kiedy ta była jeszcze w powietrzu.

- Zobaczymy -odparłem, wiedząc, że koniomordy strasznie nie lubił przegrywać, więc bardzo często kończyło się właśnie na tym, że chłopak po prostu oszukiwał.

- Zaczynamy! -krzyknął nauczyciel, podrzucając piłkę wysoko do góry, którą po chwili chwyciłem i szybkimi krokami, ruszyłem w stronę kosza. Świadomość, że cały mecz obserwował Levi i Erwin, nadal lekko mnie przerażała, ale próbowałem tego nie okazywać, by całe swe myśli skupić na grze, która na ten moment, wydawała się jak bułka z masłem, pomijając oczywiście fakt, że Jean często kopał mnie bardzo mocno w kostkę, wbijał mi łokieć w brzuch lub żebra, by potem wszystkim dookoła wmawiać, że to było przez przypadek lub zwyczajnie na świecie udawał, że nic takiego nie robił. Zdenerwowałem się bardzo, bo od tych "przypadków" zaczęła boleć mnie kostka.

- Przestań Jean -rzuciłem w jego stronę, w momencie, gdy nie miałem w dłoniach piłki, a on stał zaledwie kilkanaście centymetrów ode mnie.- O co ci chodzi, Jaeger? -zapytał, uśmiechając się głupkowato.- Boisz się przegrać? Tak bardzo chcesz się dostać do drużyny? Bo mi się wydaje, że wybiorą mnie, nie ciebie. Jesteś przecież zbyt zmęczony i z tego, co wiem to boli cię noga.


Przesłał mi szyderczy uśmiech, przenosząc po chwili wzrok na grających uczestników z jego drużyny. Prawdę, mówiąc z trudem powstrzymywałem się od tego, by mu przywalić, i kiedy już miałem zamiar to zrobić, zdałem sobie sprawę z tego, że siedzący na trybunach trener, kapitan drużyny koszykarskiej i Levi, nas uważnie obserwowali, dlatego więc, odpuściłem, wiedząc, że gdybym to zrobił, to wtedy z pewnością nie dostałbym się do drużyny. A to byłaby najgorsza chwila w moim, i tak popieprzonym już życiu. Krzyk Conny'iego, który podał mi piłkę, dopiero wtedy wyrwał mnie z rozmyśleń.

Trzymając piłkę w rękach, szybko stwierdziłem, że to idealna okazja żeby pokazać swoje umiejętności, zwłaszcza wtedy, gdy Jean znajdował się właśnie na drugim końcu boiska. Najszybciej jak tylko mogłem, pobiegłem w stronę kosza, robiąc tym samym dwutakt z wsadem. Gdy wylądowałem już bezpiecznie na ziemi, dostrzegłem, że niektórzy patrzyli na mnie z niemałym zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Mając metr siedemdziesiąt, to nie powinno być takie trudne, więc jeszcze do końca nie rozumiałem, dlaczego aż tak bardzo wzbudziłem w siebie zainteresowanie, pomijając oczywiście fakt, że przez cały mecz uważnie obserwują mnie dwie pary oczu.

Niepewnie spojrzałem na jasnowłosego. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, natomiast Levi, nie sprawiał osoby zadowolonej. Ba! Po jego, jak zawsze obojętnej mimice, mogłem zgadywać, że zrobiłem coś złego, że nie wykorzystałem wszystkich swoich umiejętności w grze, a jako iż mecz jeszcze się nie skończył, postanowiłem zrobić absolutnie wszystko by zadowolić Levi'a. Nie chciałem być dla niego obojętny, więc kiedy zobaczyłem wkurzony wyraz twarzy Jeana, natychmiast zrozumiałem, że tak łatwo mi na to nie pozwoli. Zacisnąłem zęby, widząc jak znienawidzony przeze mnie chłopak, biegł z piłką w moją stronę, i już chciałem ją mu zabrać, kiedy ten nagle podał piłkę komuś innemu i uderzył mnie łokciem w brzuch, powodując, że zgiąłem się w pół, tym samym, narażając się na następny cios, wymierzony prosto w moją i tak już obolałą kostkę. Przewróciłem się, kuląc nogi do siebie, by rozmasować i złagodzić źródło bólu, kiedy nagle w naszą stronę zaczął zmierzać zdenerwowany Levi, który dosłownie pokonał dzielącą nas odległość w ułamku sekundy.

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now