EREN
Powoli otworzyłem oczy, po czym od razu je zamknąłem, poraziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Po chwili poczułem jak ktoś drapie mnie po głowie. Zamruczałem coś zadowolony i bardziej wtuliłem się w ciepłą poduszkę. Czekaj. Ciepłą? Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to twarz Levi'a. Czyli to nie był sen? Uśmiechnąłem się do niego szeroko.
-I co się szczerzysz?- spytał.
-Nie mogę? Cieszę się.- uśmiechnął się do niego słodko.
Czarnowłosy westchnął, złapał mnie i mocno potargał mnie po włosach.
-Aaaaa! Przestań! -krzyknąłem i zacząłem mu się mu wyrwać. Levi mnie nie puścił a do tego zaczął łaskotać. -Nie! Ty..-tylko n..nie łaskotki! -nie mogłem przestać się śmiać. Tak wierciłem się na łóżku i machałem nogami że po chwili spadłem.
-Ał...- powiedziałem masując się w biodro.- I co zrobiłeś?- spytałem z pretensją.
-Nic, to ty się rzucasz.-odparł wzruszając ramionami.
-Teraz mnie tyłek boli.-powiedziałem wstając.
-Oj oj biedaczek, obił sobie dupe. -podniósł się z łóżka.-Dupa powinna cię boleć ale prze zemnie.
Popatrzyłem na niego zdziwiony i dopiero po chwili zrozumiałem o co mu chodzi. Poczyłem jak robię się czerwony.
-Co?!! Ale ty głupi jesteś!- krzyknąłem i wybiegłem z własnego pokoju do łazienki.
Spojrzałem w lustro, byłem cały czerwony. Potargane czekoladowe włosy i zaczerwieniony nos od kataru. Już nie męczył mnie tak jak wczoraj, lecz dalej czułem lekki ból gardła. Przemyłem twarz zimną wodą. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! A może to ja przesadzam.
-Ej Eren wyłaź, co tak uciekłeś wstydzioszku .-powiedział rozbawiony.
-Bo mnie zawstydzasz... -odparłem cicho, ale i tak usłyszał.
-Oj otwórz te drzwi.
Po chwili zastanowienia, otworzyłem je niepewnie. Patrzyłem na swoje bose stopy. Levi podszedł do mnie i mocno przytulił. Co było trochę śmieszne bo on tu był niższy.
-Musisz przestać się przy mnie wstydzić.
-Niby jak?! Właśnie przy tobie najbardziej się wstydzę...
-Dlaczego?- zapytał spokojnie.
-Bo cię lubię i nie chce żebyś był rozczarowany...- nie wiedziałem jak się zachować w wielu takich sytuacjach.
-Ehh głupoty gadasz.
-J..-ja się nie znam no.. na tych sprawach...- wydukałem zawstydzony chowając głowę w jego szyi.
-Nie zadręczaj się tym. Jakoś to będzie.-pocieszał mnie. Jak ja go kocham, mocniej przytuliłem się do niego i zaciągnąłem jego zapachem. Tak ładnie pachniał.
-Wąchasz mnie?- zapytał rozbawiony.
-Ładnie pachniesz.-odparłem spoglądając mu w oczy. Ten pstryknął mnie w nos.
-Chodź trzeba coś zjeść.- złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku kuchni. Taki mały gest a tak cieszył. Mocniej ścisnąłem jego rękę i uśmiechnąłem się szeroko. W kuchni spojrzałem na zegarek który wskazywał 10:40. Usiadłem spokojnie przy stole ale nagle sobie coś przypomniałem. Jeżeli wczoraj był poniedziałek to dziś wtorek! Przecież szkoła!
-Levi?!-krzyknąłem, a on podskoczył gwałtownie i upuścił keczup który trzymał.
-Nie strasz mnie bachorze!- wkurzył się podnosząc keczup.
-Ale dziś wtorek!
-No ale ty spostrzegawczy...- powiedział z ironią.- I co się tak drzesz!?
-A szkoła?!
-Przestań już tak krzyczeć! Jestem obok!- krzyknął lekko wkurzony.
-Przepraszam...- westchnął.
-Napisałem do Erwina żeby załatwił na zwolnienie, że niby mu pomagamy czy coś.- powiedział i posmarował chleb masłem.
-Aaaaa no to fajnie.-odparłem. Przyglądałem się sylwetce Levi'a z tyłu, wyglądał nieziemsko. Levi spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
-Masz zamiar mi pomóc? -zapytał.
-No już, już. Co mam robić?
-Wiesz to twój dom. Ty powinieneś robić śniadanie.- pokroił ser.
-Ale ty jesteś kochany i mi zrobisz.-wypaliłem, po chwili zrozumiałem że jednak nie powiedziałem tego w myślach, zarumieniłem się.- N..nie to zn..-znaczy...
-No teraz się tłumaczysz, ale burak z ciebie.-powiedział zaczepnie.-Zrób chociaż herbatę.
-Dobrze.-speszony wstawiłem wodę.- Jaką chcesz?
-Tą co zawsze.-odparł.
Zrobiłem herbatę i postawiłem na stole. Zaraz przyszedł brunet z kolorowymi kanapkami. Niektóre były z dżemem a inne z serem, szynką.
-Nie za dużo tego?- zapytałem.
-Nie, masz zjeść.
-Przecież nie zjem tyle...- spojrzał na mnie groźnie. Więcej nic nie powiedziałem i zabrałem się za jedzenie. Zjadłem z 3 kanapki i już miałem dość.- Leviiiii już nie mogę.
-Jaki bachor... Dobra, zjesz potem. Jak się czujesz?
-Trochę boli mnie gardło, a tak chyba już mi nic nie jest.-to miłe że się o mnie martwi. Poznawaliśmy po śniadaniu i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie.
-To co chcesz robić? Jutro normalnie idziemy do szkoły.-na ostanie zdanie spiąłem się.
-Nie chcę do szkoły...- odparłem smutno i spojrzałem na swoje splecione dłonie.
-Eren...Musisz...
-Będą się ze mnie wyśmiewać.- podniósł mój podbródek tak, że patrzyłam mu prosto w kobaltowe oczy.
-Nie będą. Przecież jestem w tym z tobą. Mnie to raczej się boją.-musiałem przyznać mu rację.
-No tak.. ale to tobie psuje reputacje.
-Jakby mnie to kiedykolwiek obchodziło.- przybliżył się jeszcze bliżej mnie, zamknąłem oczy. Poczułem jak delikatnie mnie pocałował. Niezdarnie próbowałem oddać pocałunek. Lekko otworzyłem usta, a Levi pogłębił pocałunek. Popchnął mnie tak że położyłem się na kanapie a on zawisł nade mną.- Słodko się rumienisz.-wyszeptał mi do uch, aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Ponownie złączył nasze usta, tym razem w dłuższym pocałunku. Położyłem swoje ręce na jego plecach i niepewnie zacząłem sunąć nimi w górę i w dół. Czarnowłosy zamruczał mi w usta. Czasem zachowywał się jak kot. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tchu. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Levi oparł swoje czoło o moje.
-Idzie ci coraz lepiej.-powiedział z zadziornym uśmiechem.
Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko i cmoknąłem go w usta.
_____________________________
No jest po 24 no ale jest !
YOU ARE READING
Bez przeszkód
Fiksi PenggemarOpowiadanie Levi x Eren. Eren jest już w liceum,podąża za kimś czy uda mu się pokazać z dobrej strony?