23

685 82 27
                                    


EREN

Powoli otworzyłem oczy, po czym od razu je zamknąłem, poraziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Po chwili poczułem jak ktoś drapie mnie po głowie. Zamruczałem coś zadowolony i bardziej wtuliłem się w ciepłą poduszkę. Czekaj. Ciepłą? Otworzyłem oczy i pierwsze co zobaczyłem to twarz Levi'a. Czyli to nie był sen? Uśmiechnąłem się do niego szeroko.

-I co się szczerzysz?- spytał.

-Nie mogę? Cieszę się.- uśmiechnął się do niego słodko.

Czarnowłosy westchnął, złapał mnie i mocno potargał mnie po włosach.

-Aaaaa! Przestań! -krzyknąłem i zacząłem mu się mu wyrwać. Levi mnie nie puścił a do tego zaczął łaskotać. -Nie! Ty..-tylko n..nie łaskotki! -nie mogłem przestać się śmiać. Tak wierciłem się na łóżku i machałem nogami że po chwili spadłem.

-Ał...- powiedziałem masując się w biodro.- I co zrobiłeś?- spytałem z pretensją.

-Nic, to ty się rzucasz.-odparł wzruszając ramionami.

-Teraz mnie tyłek boli.-powiedziałem wstając.

-Oj oj biedaczek, obił sobie dupe. -podniósł się z łóżka.-Dupa powinna cię boleć ale prze zemnie.

Popatrzyłem na niego zdziwiony i dopiero po chwili zrozumiałem o co mu chodzi. Poczyłem jak robię się czerwony.

-Co?!! Ale ty głupi jesteś!- krzyknąłem i wybiegłem z własnego pokoju do łazienki.

Spojrzałem w lustro, byłem cały czerwony. Potargane czekoladowe włosy i zaczerwieniony nos od kataru. Już nie męczył mnie tak jak wczoraj, lecz dalej czułem lekki ból gardła. Przemyłem twarz zimną wodą. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! A może to ja przesadzam.

-Ej Eren wyłaź, co tak uciekłeś wstydzioszku .-powiedział rozbawiony.

-Bo mnie zawstydzasz... -odparłem cicho, ale i tak usłyszał.

-Oj otwórz te drzwi.

Po chwili zastanowienia, otworzyłem je niepewnie. Patrzyłem na swoje bose stopy. Levi podszedł do mnie i mocno przytulił. Co było trochę śmieszne bo on tu był niższy.

-Musisz przestać się przy mnie wstydzić.

-Niby jak?! Właśnie przy tobie najbardziej się wstydzę...

-Dlaczego?- zapytał spokojnie.

-Bo cię lubię i nie chce żebyś był rozczarowany...- nie wiedziałem jak się zachować w wielu takich sytuacjach.

-Ehh głupoty gadasz.

-J..-ja się nie znam no.. na tych sprawach...- wydukałem zawstydzony chowając głowę w jego szyi.

-Nie zadręczaj się tym. Jakoś to będzie.-pocieszał mnie. Jak ja go kocham, mocniej przytuliłem się do niego i zaciągnąłem jego zapachem. Tak ładnie pachniał.

-Wąchasz mnie?- zapytał rozbawiony.

-Ładnie pachniesz.-odparłem spoglądając mu w oczy. Ten pstryknął mnie w nos.

-Chodź trzeba coś zjeść.- złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku kuchni. Taki mały gest a tak cieszył. Mocniej ścisnąłem jego rękę i uśmiechnąłem się szeroko. W kuchni spojrzałem na zegarek który wskazywał 10:40. Usiadłem spokojnie przy stole ale nagle sobie coś przypomniałem. Jeżeli wczoraj był poniedziałek to dziś wtorek! Przecież szkoła!

-Levi?!-krzyknąłem, a on podskoczył gwałtownie i upuścił keczup który trzymał.

-Nie strasz mnie bachorze!- wkurzył się podnosząc keczup.

-Ale dziś wtorek!

-No ale ty spostrzegawczy...- powiedział z ironią.- I co się tak drzesz!?

-A szkoła?!

-Przestań już tak krzyczeć! Jestem obok!- krzyknął lekko wkurzony.

-Przepraszam...- westchnął.

-Napisałem do Erwina żeby załatwił na zwolnienie, że niby mu pomagamy czy coś.- powiedział i posmarował chleb masłem.

-Aaaaa no to fajnie.-odparłem. Przyglądałem się sylwetce Levi'a z tyłu, wyglądał nieziemsko. Levi spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.

-Masz zamiar mi pomóc? -zapytał.

-No już, już. Co mam robić?

-Wiesz to twój dom. Ty powinieneś robić śniadanie.- pokroił ser.

-Ale ty jesteś kochany i mi zrobisz.-wypaliłem, po chwili zrozumiałem że jednak nie powiedziałem tego w myślach, zarumieniłem się.- N..nie to zn..-znaczy...

-No teraz się tłumaczysz, ale burak z ciebie.-powiedział zaczepnie.-Zrób chociaż herbatę.

-Dobrze.-speszony wstawiłem wodę.- Jaką chcesz?

-Tą co zawsze.-odparł.

Zrobiłem herbatę i postawiłem na stole. Zaraz przyszedł brunet z kolorowymi kanapkami. Niektóre były z dżemem a inne z serem, szynką.

-Nie za dużo tego?- zapytałem.

-Nie, masz zjeść.

-Przecież nie zjem tyle...- spojrzał na mnie groźnie. Więcej nic nie powiedziałem i zabrałem się za jedzenie. Zjadłem z 3 kanapki i już miałem dość.- Leviiiii już nie mogę.

-Jaki bachor... Dobra, zjesz potem. Jak się czujesz?

-Trochę boli mnie gardło, a tak chyba już mi nic nie jest.-to miłe że się o mnie martwi. Poznawaliśmy po śniadaniu i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie.

-To co chcesz robić? Jutro normalnie idziemy do szkoły.-na ostanie zdanie spiąłem się.

-Nie chcę do szkoły...- odparłem smutno i spojrzałem na swoje splecione dłonie.

-Eren...Musisz...

-Będą się ze mnie wyśmiewać.- podniósł mój podbródek tak, że patrzyłam mu prosto w kobaltowe oczy.

-Nie będą. Przecież jestem w tym z tobą. Mnie to raczej się boją.-musiałem przyznać mu rację.

-No tak.. ale to tobie psuje reputacje.

-Jakby mnie to kiedykolwiek obchodziło.- przybliżył się jeszcze bliżej mnie, zamknąłem oczy. Poczułem jak delikatnie mnie pocałował. Niezdarnie próbowałem oddać pocałunek. Lekko otworzyłem usta, a Levi pogłębił pocałunek. Popchnął mnie tak że położyłem się na kanapie a on zawisł nade mną.- Słodko się rumienisz.-wyszeptał mi do uch, aż przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Ponownie złączył nasze usta, tym razem w dłuższym pocałunku. Położyłem swoje ręce na jego plecach i niepewnie zacząłem sunąć nimi w górę i w dół. Czarnowłosy zamruczał mi w usta. Czasem zachowywał się jak kot. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy gdy zabrakło nam tchu. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Levi oparł swoje czoło o moje.

-Idzie ci coraz lepiej.-powiedział z zadziornym uśmiechem. 

Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko i cmoknąłem go w usta.

_____________________________

No jest po 24 no ale jest !

Bez przeszkódWhere stories live. Discover now