7

758 73 27
                                    

  Po rozgrzewce, robiliśmy jakieś podstawowe ćwiczenia. Podawanie piłki trochę rzutów i takie tam. 

 -Dobra, wybieramy składy! - Krzyknął Erwin. Trener gdzieś poszedł i będzie tylko sędziować. Pomyślałem, że nie znam większości ludzi, wiec nie będę wybierać... chyba...

 -Niech wybiera Levi i yyyy... - Zaczął się rozglądać po sali. - Może Eren?

 -Ale ja nie znam wielu osób. - Szczerze, wolałem chyba być jednak z Levim, niż z nim rywalizować na pierwszych zajęciach.

 -Nie ważne. Będę z tobą i ci pomogę. - Levi słysząc to spojrzał na mnie z wyższością, jakby wiedział, że wygra. No ale mam Erwina... Chociaż to. 

- Dobra, ty pierwszy Levi. - Odparł Erwin. Czarnowłosy wybrał Mike'a, my Elda, a dalej losowo, bo przecież nikogo nie znałem. 

 -O widzę, że się już dobraliście, to gramy. – Powiedział trener i nie wiem skąd się tu wziął. Na środku stałem ja, bo Erwin stwierdził, że sobie radze w bitwie o piłkę. Myślę, że Levi nie będzie skakać w końcu jest niszy. No tak jak myślałem Mike skakał po piłkę.

 -Oj Mike ty skacz, ale ja biorę tego bachora. - Powiedział Levi. No nie... Jeszcze będzie mnie pilnować. Ciekawie, czy w ogóle dostane piłkę. 

Co ja się przejmuje, pokaże mu, że jestem wyższy!! Poszedłem na środek, a trener wyrzucił piłkę w górę. Oczywiście Mike (o wiele wyższy), zabrał ją na swoja stronę i podał prosto w ręce Leviego. Od razu pobiegł w stronę naszego kosza. Jaki on szybki!! Rzuciłem się w pogoni za nim. Po drodze wyminął z 2 osoby. W końcu udało mi się go dogonić i zastawić drogę. 

 - No nieźle, Jeager, szybki jesteś, ale nie dam ci się. – Powiedział i nagle zaczął kozłować pomiędzy nogami w taki sposób, że za nim nie nadążałem. Ominął mnie i od razu trafił do kosza.

- Już szczęka ci opada? - Prychnął. Dobra zdziwił mnie tym, ale ja też mu pokażę. Erwn rzucił mi piłkę i pobiegłem najszybciej jak mogłem do kosza. Po drodze podawałem innym, żeby łatwiej się dostać do celu. Oczywiście Levi kręcił się cały czas obok mnie.

 -Erwin podaj! - Krzyknąłem. Co z tego, że Levi tu jest, dam radę. Kapitan, spojrzał się na mnie z chwilą wątpienia, ale podał. Szybko wyprzedziłem Leviego, złapałem piłkę i rzuciłem.

-Też daję radę. – Powiedziałem, uśmiechając się szeroko do Leviego.

 -Tss. - Jak on to lubi robić. Dalsza gra, była męcząca. Żaden z nas nie dawał za wygraną, chodź przyznam, że Levi był lepszy. Zabierał mi częściej piłkę, a ja już opadałem z sił. Nie nadążałem za nim. Był za szybki. Zresztą leniłem się w wakacje, więc kondycja mi spadła. 

 - Już padasz bachorze? – Podszedł do mnie, wycierając pot z czoła swoja czarną opaską.

 -Ch-Chciałbyś... – Powiedziałem zasapany i oparłem ręce o kolana.

 -Ostatnia akcja i kończymy chłopaki! - Krzyknął trener. Dobra, dam z siebie wszystko.Nasza drużyna miała rzucała spod kosza. Dostałem piłkę, ale oczywiście Levi pojawił się przed mną znikąd. Nie mogłem go wyminąć... Dobry jest.

 -No dawaj, tylko na tyle cię stać? - Powiedział prowokująco.

 -Jak chcesz. - Zrobiłem krok do tyłu, co zdziwiło Leviego. Zaryzykowałem i szybko rzuciłem za 3 punkty. Udało mi się trafić, ale i tak nie wygraliśmy. 

 -Dobra koniec! - Trener dmuchnął w gwizdek. 

 -Tego się nie spodziewałem. - Przyznał Levi. Ja jedynie, padnięty uśmiechnąłem się i udaliśmy się do szatni. W przebieralni nie mogłem się powstrzymać i spojrzałem na Leviego... To był błąd. Nie potrafiłem od niego odciągnąć wzroku. Miał tak dobrze wyrzeźbione plecy... Obudziłem się dopiero wtedy, gdy założył koszulkę i ktoś mnie szturchnął w bok. 

 -Eren słuchasz mnie? – Spytał Erwin.

 -Yyy... Nie przepraszam, co mówiłeś? – Zapytałem lekko zakłopotany. Erwin popatrzył na mnie trochę podejrzliwie, a potem chwile na Leviego. Uśmiechnął się. 

- Mówiłem, że zawody mamy za 2 tygodnie i będziesz grać w pierwszym składzie ze mną, Levim i Mike. Kogoś jeszcze wybiorę. - Jak ja się cieszyłem. W pierwszym składzie tak od razu?! 

 -Dzięki! – Powiedziałem ucieszony. 

 -Nie patrz się tak, bo ci kiedyś mucha wpadnie. – Powiedział szeptem, żebym tylko ja usłyszał. Uśmiechnął się i szybko wyszedł z szatni. Poczułem, jak się czerwienie. Co jeśli ktoś jeszcze zauważył?! Szybko przebrałem się i wyszedłem z szatni. A tam stał Levi oparty o ścianę. 

 -No wreszcie. Ile można? - Spytał chyba sam siebie i zaczął iść w kierunku wyjścia. Zdziwiłem się... Czekał na mnie?! Podbiegłem do niego. 

 -Czekałeś na mnie? – Spytałem uśmiechając się szeroko. Wyszliśmy ze szkoły. Spojrzał na mnie, ze swoją jak zawsze niewzruszoną miną.

 -I co się szczerzysz? Stawiasz pizze. – Powiedział. Zmienił temat, no ale dobra.

 -No dobra jutro kupię, ale chyba nie szło mi aż tak źle?

 -No nie wiem. - Droczył się ze mną.

 -No ej, dobrze mi szło! Szczególnie ostatni rzut, no nie ? - Spytałem szturchając go. 

 -Nic nadzwyczajnego.

 -Nie prawda!! No ej! – Mógłbym przysiąc, że się lekko uśmiechnął. 

- Pff – Nadąłem policzki i udałem obrażonego.

 -O jaki obrażalski. – Przewrócił oczami. Nie odezwałem się. – No nie było źle. Lubię cie wkurzać.

 -No wiesz co, jakiś ty miły. - Burknąłem. 

 -Nikt nie mówił, że jestem miły.

 -Potrafisz, tylko nie w tak oczywisty sposób jak inni. - Spojrzał się na mnie, ale zaraz odwrócił wzrok. Po chwili się zatrzymał. 

 -No to do jutra bachorze. – Zdziwiony rozejrzałem się po okolicy i stwierdziłem, że jestem już pod domem. 

 -Levi, mam jeszcze pytanie. Biegasz lub trenujesz w domu? Jesteś strasznie szybki.

 -Czasem pobiegam lub pogram sobie sam w kosza w parku. A co?

 -Mogę z tobą? 

 -Po co? - Spytał zdziwiony.

 -Muszę poprawić kondycję, a we dwoje zawsze raźniej. – Powiedziałem, uśmiechając się i drapiąc się po karku. 

 -Będziesz za wolny. Nie chce mi się ciebie pilnować. – Burknął. 

 -Obiecuję, że nadążę! A jak nie, to mnie zostawisz. 

 -Tss no dobra. Nie wiem kiedy będę biegać, jeszcze dam znać. 

 -To pa pa! - Odpowiedziałem i udałem się do domu. Jak zwykle, Mikasa już była i zaczęła mnie wypytywać o Leviego, czemu mnie odprowadzał i takie tam. Jak to mnie denerwuje... Odpowiedziałem, że jestem zmęczony i udałem się do pokoju. Wziąłem prysznic, potem zjadłem jakiś obiad i zabrałem się za odrabianie lekcji. Razem z uczeniem się zajęło mi z 1,5 godziny. Przygotowałem się na następny dzień i usłyszałem pukanie do pokoju. 

 -Eren, mogę wejść? - Usłyszałem głos Mikasy. 

 -Tak wchodź. 

 -Musze ci coś powiedzieć. - Powiedziała ze spuszczona głową. Wyglądała na smutną. 

 -Co się stało Mikasa? - Wstałem od biurka i podszedłem do niej.

 -Ja wiem, że nie powinno tak być, ale ja.. Ja chyba cię.....  

__________________

Ta da!!Taki piękny koniec :D 

Opisy całej tej gry był dość dziwny, wiec mam nadzieję że jakoś daliście sobie radę to wyobrazić.

Korekta: somethingrong <3


Bez przeszkódWhere stories live. Discover now