1

7.3K 344 5
                                    

Wszystko zaczęło się szesnastego października, chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Sądziłam, że wiem już wszystko o mojej rodzinie, o mnie, a z czasem i o otaczającym mnie świecie. Jednak w dniu, w którym na mojej drodze stanął Nathaniel Monetti zrozumiałam, że nie miałam pojęcia o życiu.

Byłam wówczas dzieckiem. Ledwie szesnastolatką, która sądziła, że całe jej życie przepełnione będzie bólem. W tamtym czasie pragnęłam śmierci, jak niczego innego. Wiele razy próbowałam się zabić, jednak zawsze w ostatnim momencie nieważne, co bym robiła brakowało mi odwagi. Tak, jak w życiu. Byłam tchórzem, który porzucony i zdany tylko na siebie uciekał. Rodzice mnie nie kochali, nie miałam przyjaciół, byłam wyśmiewana. Niemal każdy, kogo spotkałam na swojej drodze albo ignorował mnie udając, że nie istnieję, albo ze mnie drwił. Doświadczyłam przez to bólu znacznie większego niż ktokolwiek powinien. Załamałam się. Każdej nocy i każdego dnia płakałam, choć wiedziałam, że nikogo to nie obchodzi. Nie było nikogo, kto przytuliłby mnie i powiedział, że będzie lepiej. Jak mogło być lepiej? Byłam całkiem sama. Żyłam wiedząc, że kiedy tylko osiągnę pełnoletność rodzice wyrzucą mnie z domu. Zostanę nie tylko sama, ale i bez miejsca, do którego mogłabym się udać. Dlatego nie wierzyłam w poprawę. Do czasu.

Jak każdej nocy, nie mogąc znieść siedzenia w pokoju poszłam się przejść. Wiedziałam, że nawet, gdybym nie wróciła na noc nie zmartwiłoby to nikogo. Jednak ten spacer odmienił moje życie. To właśnie wtedy poznałam kogoś, kto odmienił nie tylko moje życie, ale i mnie. Z początku słysząc te wszystkie opowieści o nim ja również się bałam. Jednak, jakimś sposobem przełamałam ten strach wmawiając sobie, że nawet, jeśli mnie zabije to przecież o to mi chodziło. Tego pragnęłam. Tak więc z nim poszłam. Na kolację. Na naszą pierwszą randkę. Na moją pierwszą randkę. Chociaż siedzący naprzeciwko mnie mężczyzna był zawodowym zabójcą to był jeden z najwspanialszych momentów w moim życiu, ponieważ on sprawiał wrażenie, jakby naprawdę chciał tam być. Ze mną. To było dla mnie niezrozumiałe. Z każdym kolejnym naszym spotkaniem coraz bardziej zaczynałam mu ufać. Lubiłam jego towarzystwo i lubiłam jego. Nasz pierwszy pocałunek był cudowny. Zakochałam się w nim, a on sprawił, że byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, gdy sam wyznał mi miłość. Choć z początku nie potrafiłam pojąć, jak mógł się we mnie zakochać. Byłam przecież taka nijaka, taka zwykła. Doświadczona przez los i załamana.

Nathan dał mi nie tylko dom i rodzinę. Dał mi szczęście, miłość, bezpieczeństwo, spokój i pewność. Nigdy bez względu na wszystko nie odwrócił się ode mnie. Zmienił mnie nie tylko po to, bym mogła się bronić, ale również po to, by mnie nie stracić. Byśmy mogli już zawsze być razem. Nie pragnęłam niczego innego. Chris, niemal równie bezwzględny, co jego syn szef mafii i groźny alfa okazał się najlepszym ojcem, jakiego miałam. Piękna i delikatna, ale potrafiąca walczyć o swoje Anabell była wspaniałą matką. Szalona, energiczna Nadia siostrą, z którą zawsze mogłam porozmawiać i się zwierzyć, a z pozoru chłodny James starszym bratem, który zawsze był gotów stanąć w mojej obronie. Przyjęli mnie do siebie i stworzyli rodzinę, o jakiej zawsze marzyłam. Rodzinę pełną miłości. Zawsze wesoły, ale nieprzewidywalny Daniel i z pozoru straszny Kellan stali się moimi przyjaciółmi, z którymi zawsze mogłam pogadać, śmiać się i choć wiedziałam, że są gotowi zginąć za mnie na polecenie Nathana byłam pewna, że bronią mnie, ponieważ oni sami tego chcą. Oni wszyscy ryzykowali dla mnie życiem zdecydowanie więcej razy niż powinni. Jednak każdy ten raz robili to z własnej, nieprzymuszonej woli, ponieważ mnie kochali, ponieważ zależało im na mnie.

Nieraz zastanawiałam się, jakim cudem po tym wszystkim, czego doświadczyłam moje serce jest w stanie pomieścić taką ilość miłości, jaką do nich czułam. Jak to możliwe, że jeszcze nie pękło z jej nadmiaru? Moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, a później zostałam wilkiem. Myślałam, że nie może mnie spotkać większe szczęście. Gdy jednak Nathan zaproponował mi przemianę wiedziałam, że od tej chwili rozpocznę całkiem nowe życie. Wieczne, u boku ukochanego. Tylko, że nie trwało ono tak długo, jak sądziłam. Zostało przerwane, kiedy zupełnie się tego nie spodziewałam. Tak nagle, że nie mogłam temu w żaden sposób zapobiec. Byłam szczęśliwa, a ułamek sekundy później moje ciało przeszył niesamowity ból. Potrafiłam myśleć jedynie o dwóch rzeczach. O bólu i o Nathanie, który zostanie sam.

Pochłonęła mnie ciemność. Nie wiedziałam, ile czasu minęło zanim odzyskałam świadomość. Czułam chłód i otaczała mnie ciemność. Wiedziałam, że umarłam, ale to nie przypominało nieba, ani piekła. Zatem, gdzie byłam? Biegłam przed siebie próbując znaleźć jakieś granice, światło, cokolwiek. Jednak nic tam nie było. Do czasu. Obróciłam się po raz kolejny i moim oczom ukazała się biała wilczyca, o czerwonych oczach. W pierwszej chwili cofnęłam się przerażona. Zdałam sobie jednak sprawę, że ona nie chce mnie skrzywdzić. Kiedy to sobie uświadomiłam poczułam dziwną więź łączącą mnie z nią. Zbliżyłam się do niej i wyciągnęłam dłoń kładąc na jej łbie. Miała niesamowicie miękką sierść. Poza tym była piękna.

Dziękuję.

Usłyszałam w głowie nieznany, kobiecy głos. Rozejrzałam się zaskoczona, ale nie dostrzegłam nikogo innego. Byłam tylko ja i wilczyca. Czyli głos musiał pochodzić od niej. Choć brzmiało to nieprawdopodobnie, jakaś część mnie wiedziała, że to ona do mnie przemówiła i poczułam się tak, jakbym po latach rozłąki usłyszała głos najlepszego przyjaciela. Jej głos wypełnił jakąś pustkę we mnie, z istnienia której nie zdawałam sobie sprawy dopóki nie przemówiła.

Jestem Aster i też się cieszę z naszego spotkania Zoe.

- Skąd mnie znasz? - odezwałam się zaskoczona.

Obserwowałam cię odkąd się urodziłaś, jednak wszystkiego dowiesz się z czasem. To nie jest nasze pierwsze spotkanie, ale przypomnisz sobie.

Instynktownie wiedziałam, że uśmiecha się przyjaźnie, chociaż wciąż stała nie ruszając się. Pogłaskałam ją w odpowiedzi.

- Gdzie jesteśmy? - spytałam znów rozglądając się dookoła, choć nie mogłam zobaczyć nic prócz czerni.

W nieprzyjemnym miejscu. Na granicy śmierci.

- Nie chcę umierać - powiedziałam automatycznie.

Nie byłam gotowa na śmierć. Nie byłam gotowa na zostawienie Nathana.

Nie bój się, to jeszcze nie twój czas - wyczułam, że znów się uśmiechała. Tym razem pocieszająco.

- W takim razie, co ze mną będzie? Obudzę się i stanę się taka, jak Nathan? - nie chciałam tego. Owszem chciałam żyć, ale nie wyobrażałam sobie stracić części siebie.

Jak mogłabym przestać kochać tych wspaniałych ludzi, którzy przyjęli mnie do siebie? To wydawało mi się okropne.

A chciałabyś taka być? - spytała z ciekawością, a ja natychmiast głośno zaprzeczyłam. Chciałam pozostać dokładnie taka sama. Móc obudzić się i pocałować Nathana, uściskać moją nową rodzinę. Śmiać się z nimi i wciąż czuć wdzięczność, przywiązanie, przyjaźń i miłość.

W takim razie otwórz oczy. - powiedziała Aster, a gdy to zrobiłam pierwszą rzeczą, jaką ujrzałam były błękitne tęczówki wpatrujące się we mnie z mieszaniną szczęścia, niedowierzania i miłości.

Mój Nathan.

Wypowiedzi Aster będę zapisywała kursywą, ponieważ Zoe słyszy jej głos w tylko myślach.

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz