Nathan uparł się, iż odwiezie mnie na lotnisko. Nie byłam wcale zaskoczona widząc tam także Chrisa i Jamesa. Całej trójce nie podobało się, że lecimy bez nich.
Jakby którakolwiek z nas mogła zdradzić, przeszło mi przez myśl.
- Dzwońcie w razie kłopotów - Chris zwrócił się zarówno do Any, jak i mnie i Nadii.
- W ogóle dzwońcie - poprawił go James, przyciągając Nadię do siebie.
Odwróciłam się do Nathana.
- Zabiję każdego faceta, który cię tknie kochanie - powiedział z ustami przy moim uchu.
- Przecież cię tam nie będzie, więc skąd będziesz to wiedział? - spytałam zaczepnie. Westchnęłam widząc jego spojrzenie. - Przecież wiesz, że żaden z was nie ma się o co martwić.
Nie odpowiedział zamiast tego całując mnie. Objęłam go za szyję pogłębiając pocałunek. Niestety chwilę później przerwała nam marudząca Nadia.
- Spóźnimy się.
- Już idę - mruknęłam niezadowolona tym, iż nam przerwała.
Zajęłyśmy swoje miejsca w samolocie. Ja oczywiście zarezerwowałam to przy oknie. Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem, więc nie mogłam doczekać się widoków, jakie miałam podziwiać podczas lotu.
Prosto z lotniska pojechałyśmy wynajętym wcześniej samochodem do hotelu. Miałyśmy zarezerwowany apartament, z którego widok był genialny, choć nie aż tak, jak ten, który mogłam podziwiać przez malutkie okienko samolotu. Od razu wyciągnęłam aparat i zrobiłam zdjęcie.
- Przebierzemy się i idziemy zabawić - zaproponowała wesoło Nadia.
- Zabawić? Gdzie?
- Do kasyna kochanie - Ana posłała mi uśmiech.
Wybrałam złotą sukienkę przed kolano na cieniutkich ramiączkach i całą ozdobioną cekinami, przez co mieniła się w świetle. Ana zrobiła mi pasujący makijaż, a Nadia upięła włosy w koka, z którego wystawało kilka luźnych kosmyków, które zakręciła na lokówce, po czym wyprostowała swoje blond włosy i ubrała niebieską sukienkę z krótkim rękawem z koronki sięgającą jej do połowy uda. Ana natomiast użyła lokówki kręcąc swoje czarne włosy, które następnie związała w wysokiego kucyka i ubrała małą czarną związywaną w pasie na kokardę cienkim paskiem. Przesunęła kokardę na lewą stronę. Schowałyśmy do torebek telefony, portfele i rulony banknotów, po czym opuściłyśmy hotel. Ana dokładnie wiedziała dokąd jechać, więc domyśliłam się, że to nie była ich pierwsza wizyta tutaj.
Kasyno było ogromne i miało dwa poziomy. Przy każdym stole tłoczyli się ludzie, a z głośników leciała muzyka. Pierwszy raz byłam w takim miejscu i kompletnie nie wiedziałam, co robić.
- Chodź - widząc moją niepewną minę, Ana chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Wyjaśniła mi, bym najpierw przyglądała się grze i dołączała dopiero, kiedy zorientuję się w zasadach. Od przechodzącego obok kelnera z tacą wzięła dwa kieliszki szampana podając mi jeden.
- Rozluźnij się. Jesteśmy tu, żeby się bawić.
- Więc czemu nie ma z nami facetów?
- Zepsuliby całą zabawę - odpowiedziała ze śmiechem Nadia. - Wygrywanie jest super, ale nie znoszę, kiedy James tak się tym podnieca, że nie odejdzie od stołu dopóki nie zgarnie wszystkiego.
- Poza tym musimy wtedy pilnować, by nie przystawiały się do nich jakieś panienki, a oni odpędzają każdego faceta, który do nas zagada, więc prawie wcale się nie bawimy - dodała Ana. Zachichotałam wierząc im. Z całą pewnością to musiało tak wyglądać.
CZYTASZ
Nieumarli 02 - Moja Wilczyca
Hombres LoboZoe powróciła do życia, choć nie wszystko jest takie, jak w opowieści Nathana. Głos wilczycy i niepokojące zachowanie dziewczyny zmuszają rodzinę do znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę są nieumarli. Dopiero spotkanie z pradawnym Elac...