8

4.3K 243 20
                                    

Nathan uparł się, iż odwiezie mnie na lotnisko. Nie byłam wcale zaskoczona widząc tam także Chrisa i Jamesa. Całej trójce nie podobało się, że lecimy bez nich.

Jakby którakolwiek z nas mogła zdradzić, przeszło mi przez myśl.

- Dzwońcie w razie kłopotów - Chris zwrócił się zarówno do Any, jak i mnie i Nadii.

- W ogóle dzwońcie - poprawił go James, przyciągając Nadię do siebie.

Odwróciłam się do Nathana.

- Zabiję każdego faceta, który cię tknie kochanie - powiedział z ustami przy moim uchu.

- Przecież cię tam nie będzie, więc skąd będziesz to wiedział? - spytałam zaczepnie. Westchnęłam widząc jego spojrzenie. - Przecież wiesz, że żaden z was nie ma się o co martwić.

Nie odpowiedział zamiast tego całując mnie. Objęłam go za szyję pogłębiając pocałunek. Niestety chwilę później przerwała nam marudząca Nadia.

- Spóźnimy się.

- Już idę - mruknęłam niezadowolona tym, iż nam przerwała.

Zajęłyśmy swoje miejsca w samolocie. Ja oczywiście zarezerwowałam to przy oknie. Nigdy wcześniej nie leciałam samolotem, więc nie mogłam doczekać się widoków, jakie miałam podziwiać podczas lotu. 

Prosto z lotniska pojechałyśmy wynajętym wcześniej samochodem do hotelu. Miałyśmy zarezerwowany apartament, z którego widok był genialny, choć nie aż tak, jak ten, który mogłam podziwiać przez malutkie okienko samolotu. Od razu wyciągnęłam aparat i zrobiłam zdjęcie.

- Przebierzemy się i idziemy zabawić - zaproponowała wesoło Nadia.

- Zabawić? Gdzie?

- Do kasyna kochanie - Ana posłała mi uśmiech.

Wybrałam złotą sukienkę przed kolano na cieniutkich ramiączkach i całą ozdobioną cekinami, przez co mieniła się w świetle. Ana zrobiła mi pasujący makijaż, a Nadia upięła włosy w koka, z którego wystawało kilka luźnych kosmyków, które zakręciła na lokówce, po czym wyprostowała swoje blond włosy i ubrała niebieską sukienkę z krótkim rękawem z koronki sięgającą jej do połowy uda. Ana natomiast użyła lokówki kręcąc swoje czarne włosy, które następnie związała w wysokiego kucyka i ubrała małą czarną związywaną w pasie na kokardę cienkim paskiem. Przesunęła kokardę na lewą stronę. Schowałyśmy do torebek telefony, portfele i rulony banknotów, po czym opuściłyśmy hotel. Ana dokładnie wiedziała dokąd jechać, więc domyśliłam się, że to nie była ich pierwsza wizyta tutaj.

Kasyno było ogromne i miało dwa poziomy. Przy każdym stole tłoczyli się ludzie, a z głośników leciała muzyka. Pierwszy raz byłam w takim miejscu i kompletnie nie wiedziałam, co robić.

- Chodź - widząc moją niepewną minę, Ana chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Wyjaśniła mi, bym najpierw przyglądała się grze i dołączała dopiero, kiedy zorientuję się w zasadach. Od przechodzącego obok kelnera z tacą wzięła dwa kieliszki szampana podając mi jeden.

- Rozluźnij się. Jesteśmy tu, żeby się bawić.

- Więc czemu nie ma z nami facetów?

- Zepsuliby całą zabawę - odpowiedziała ze śmiechem Nadia. - Wygrywanie jest super, ale nie znoszę, kiedy James tak się tym podnieca, że nie odejdzie od stołu dopóki nie zgarnie wszystkiego.

- Poza tym musimy wtedy pilnować, by nie przystawiały się do nich jakieś panienki, a oni odpędzają każdego faceta, który do nas zagada, więc prawie wcale się nie bawimy - dodała Ana. Zachichotałam wierząc im. Z całą pewnością to musiało tak wyglądać.

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz