27

3.4K 212 18
                                    

Elach powoli z wyraźnym wahaniem podszedł do mnie i klęknął obok. Nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.

- Twoje oczy - wyszeptał, jakby bardziej do siebie. - Powinienem był się domyślić.

Wyciągnął dłoń i położył ją na moim policzku, a ja odruchowo zamknęłam oczy. Chwilę później po prostu nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem rzucając mu się na szyję. Czułam, jak mnie obejmuje, na co obie z Aster odczułyśmy ogromną ulgę oraz radość. Sekundę później usłyszałam głośne warczenie, a ktoś odciągnął Elacha ode mnie. Przetarłam oczy, by zobaczyć Nathana trzymającego go w uścisku.

- Nie! - krzyknęłam zrywając się na nogi. Chwyciłam go za ramię próbując odciągnąć od Elacha. - Zabijesz go!

- Taki mam zamiar - odpowiedział chłodno mój ukochany.

- Błagam Nathan. To mój ojciec - wydusiłam z siebie.

Nathan spojrzał na mnie w szoku puszczając jednocześnie Elacha. Minęłam ukochanego podchodząc do ojca chcąc ponownie go przytulić. Teraz pamiętałam już wszystko.

To zaczęło się szesnastego października. To właśnie tego dnia po kolejnym upalnym dniu, gdy zaszło słońce urodziłam się w małej chacie, jako pierwsze i jedyne dziecko Elacha oraz Alayi. Oboje byli biedni oraz szczęśliwi, a pierwsze cztery lata mojego życia wypełnione były dzięki nim miłością, a także szczęściem. Jednak pewnej wyjątkowo chłodnej nocy, gdy ojca nie było w domu wtargnęła do niego grupa uzbrojonych mężczyzn. Moja matka urodziła mnie wciąż będąc człowiekiem, co było niezwykłe, ale ponieważ nie przeszła jeszcze przemiany mężczyźni bez problemu ją zabili. Mieszkańcy uznali mojego ojca za demona i chcieli pozbyć się jego oraz całej jego rodziny. W ten sposób zostałam zmuszona patrzeć na śmierć matki, która zanim przeszyły ją ich miecze krzyknęła, bym uciekała. Byłam jednak sparaliżowana strachem, nie zdolna nawet do najmniejszego ruchu. Aster również krzyczała, byśmy uciekały, ale ja nie potrafiłam. Właśnie dlatego chwilę później, gdy martwe ciało mojej matki upadło na podłogę mężczyźni zaatakowali mnie. Krzyczałam z bólu wołając jednocześnie o pomoc. Wołałam ojca, który się nie zjawił.

Nie wiedziałam, jak to możliwe, że po tak długim czasie znów żyłam, ale czułam, że była to zasługa Aster. Poza tym rodzice od urodzenia powtarzali mi, że jestem wyjątkowa, że jestem prawdziwym cudem.

- Zoe - odezwał się niepewnie Nathan. - Jak to możliwe?

- Nie wiem - odpowiedziałam natychmiast, choć nadal na niego nie patrzyłam.

Elach rozkazał wszystkim mężczyznom wyjść, a kiedy opuścili zamek udaliśmy się do salonu.

- Gdybym tylko wiedział znalazłbym cię - powiedział cicho, ale pewnie.

Ja również to czułam. Gdybym wiedziała, że mam ojca, prawdziwego ojca nie spoczęłabym dopóki bym go nie odnalazła. Zrozumiałam, że wszystkie tajemnice, które Aster miała przede mną były dla mojego dobra. Musiała chronić mnie przed prawdą, której do tej pory, bym nie zniosła. Dopiero teraz mając ojca odnalazłam tę część siebie, którą Aster chroniła dla mojego dobra. Byłam jej za to wdzięczna.

- Zoe - Nathan odezwał się skupiając moją uwagę na sobie.

Podszedł do mnie obejmując mocno. Wciągnęłam w płuca jego zapach, wtulając się w niego. Nareszcie piekło, przez które przechodziłam po jego zniknięciu skończyło się. Teraz czułam się kompletna. Do pełni szczęścia brakowało mi jedynie matki, ale wiedziałam, że gdziekolwiek jest cieszy się razem ze mną, a to podnosiło mnie na duchu.

- To twój partner - stwierdził ojciec, na co kiwnęłam głową.

- Dlatego proszę cię, byś go puścił - złożyłam na ustach ukochanego krótki pocałunek i powróciłam do ojca obejmując go. - Odpuść i wróć z nami do Chicago. Chcę, żebyśmy znowu byli rodziną, jak kiedyś. Wciąż pamiętam opowieści mamy i to, jak bawiłeś się ze mną wieczorami - wspominałam przez łzy.

Ojciec zamknął oczy wzdychając. Przez chwilę bałam się, że odmówi, że nadal będzie chciał skrzywdzić Nathana i przy okazji skrzywdzi też nas. Bałam się, że znów go stracę, ale tym razem zapamiętam wszystko.

- Dla ciebie - powiedział cicho po chwili namysłu mocniej mnie przytulając, na co uśmiechnęłam się szeroko.

Po zachodzie słońca byliśmy już gotowi do drogi powrotnej. Ojciec uwolnił wszystkie wilki, które kontrolował i w zamian oddał im zamek. Chciał zabrać niewiele ze znajdujących się w nim rzeczy, mimo to większość nie zmieściłaby się do samochodu, więc wynajął ciężarówkę od przeprowadzek. Daniel z Kellanem już dawno odjechali z sąsiedniego miasta na lotnisko. W ten sposób Chris zasiadł za kierownicą, a razem z nim jechali Ana, James i Nadia. Nathan miał prowadzić auto, w którym siedzieliśmy jeszcze ja i Elach.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po powrocie do domu była długa kąpiel z Nathanem, ale nie bylibyśmy sobą, gdyby oczywiście kąpiel była jedyną rzeczą, którą robiliśmy w wannie. Po wszystkim przebrałam się w dresowe szorty oraz jedną z jego koszulek, po czym położyłam się na łóżku. Ukochany od razu przyciągnął mnie do siebie oplatając szczelnie ramionami. Nie trwało długo zanim w końcu usnęłam.

* Nathaniel *

Zoe już spała, a ja po prostu cieszyłem się, że znów miałem ją przy sobie. Bez niej moje życie było z całą pewnością spokojniejsze, ale puste. Ona wniosła do niego radość i miłość. Pocałowałem ją w czoło uśmiechając się, gdy zaraz po tym westchnęła cicho. Jednocześnie nie mogłem uwierzyć w to, że Elach naprawdę był jej ojcem. Chociaż od samego początku patrząc w jego oczy miałem wrażenie, że widziałem Zoe. Były identyczne.

Nie chciałem, by z nami jechał. Najchętniej rozszarpałbym go na strzępy, ale nigdy nie zrobiłbym niczego, co zraniłoby moją małą, a zabicie go z pewnością, by ją zraniło. Wszystko przez to, że po przemianie w nieumarłego jakimś sposobem zachowała swoje uczucia. Wciąż nie wiedziałem, dlaczego tak się stało, ale dla niej to była dobra rzecz. Nawet, jeśli przez to niemożność pozbycia się Elacha cholernie mnie wkurzała. Jednak, dla Zoe byłem gotowy na wszystko.

Dla naszej mate wszystko.

Usłyszałem nieznany głos i po raz pierwszy w życiu poczułem, jakby mój wilk nie był do końca częścią mnie.

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz