18

2.9K 185 6
                                        

Ledwo dotarłam do wyjścia z portu, gdy znalazło się przy mnie dwóch mężczyzn, którzy chwycili mnie po obu stronach i siłą zaciągnęli do stojącego nieopodal samochodu. Pozwoliłam im na to ciekawa, co zamierzają. Najwyraźniej to, że byłam cała we krwi nie zrobiło na nich żadnego wrażenia. Kiedy tylko znalazłam się w środku siedząc pomiędzy nimi, samochód ruszył z piskiem opon. Z przodu siedziało jeszcze dwóch kolejnych mężczyzn. Wszyscy  z nich byli wilkami.

Nie jechaliśmy długo, ale ponieważ nie znałam miasta, nie mogłam stwierdzić, gdzie mnie zabrali. Zaciągnęli mnie do piwnicy jakiegoś opuszczonego i dużego budynku, który kiedyś musiał pełnić ważną rolę sądząc po zdobieniach i kolumnach. W środku było jeszcze trzech mężczyzn, także wilków. Jeden z nich gestem nakazał pozostałym przykuć mnie łańcuchami do ściany. Instynktownie rozpoznałam srebro, ale nie przejęłam się tym. Ten, który zapewne był ich przywódcą podszedł do mnie, gdy tylko kajdanki zamknęły się na moich nadgarstkach. Odczuwałam raczej nieznośnie irytujące pieczenie, niż ból.

- Teraz grzecznie powiesz mi wszystko, co wiesz o Monettim - odezwał się, starając się brzmieć na groźnego.

Nie czułam strachu tylko wściekłość. Przez to, że po raz kolejny zostałam przez niego porwana, że po raz kolejny ktoś mi groził, że po raz kolejny ktoś chciał mnie torturować. To się znów stało i znów było jego winą. Przez niego znów miałam być ofiarą.

Nigdy więcej! Z tą myślą warknęłam głośno pozwalając, by moje oczy zmieniły barwę na czerwień. Paznokcie zmieniły się w pazury i rozerwałam kajdany, uwalniając się.

- Nigdy więcej nie będę przez niego wykorzystana! - krzyknęłam, rzucając się na pierwszego z mężczyzn.

Może i nie znałam się za dobrze na walce, jednak czułam ich przerażenie, kiedy częściowo się przemieniłam i zrozumieli, iż mają do czynienia z nieumarłą. Atakowałam ich nie zważając na ich próby. Parę razy któremuś z nich udało się mnie trafić, ale to tylko bardziej mnie denerwowało.  Kiedy ich zabiłam nie czułam niczego patrząc na zakrwawione zwłoki. Zupełnie niczego. Ta emocjonalna pustka była dla mnie czymś nowym, ponieważ nigdy wcześniej nie sądziłam, iż jestem zdolna z taką łatwością odebrać czyjeś życie.

To jego wina. To on nas do tego zmusił. Przemówiła Aster, a ja się z nią zgodziłam.

Niebawem poczułam znaną mi obecność i Nathan wpadł do piwnicy. Za nim pojawili się Chris i James. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym podbiegł do mnie, obejmując mnie mocno.

- Wszystko w porządku? Co się stało?

Odsunęłam się od niego. Nie przejął się tym, za to zdjął bluzę i podał mi ją. Ignorując obecność pozostałej dwójki zerwałam z siebie zakrwawioną koszulę, ubierając jego bluzę. Zapięłam ją pozwalając mu poprowadzić się do czekającego przed wejściem samochodu. Podczas jazdy Nathan wypytywał mnie, co właściwie się tam stało, jednak milczałam. W hotelu rzuciły się na mnie dziewczyny mówiąc, jak bardzo martwiły się o mnie i żebym już nigdy tak nie znikała, ale je również zignorowałam. Weszłam do pokoju wzięłam prysznic i przebrałam się w czyste ciuchy.

- Dokąd idziesz? - Nathan zatrzymał mnie, gdy podeszłam do drzwi.

- Nie wolno mi nawet wyjść bez pozwolenia? - słysząc mój ton uniósł brew, jednak puścił mnie bez dalszych pytań.

Wyszłam z pokoju opuszczając teren motelu. Nie chciałam teraz z nim być. Chciałam zostać sama. Najlepiej, jak najdalej od niego. Z tym nagłym postanowieniem zrobiłam coś, na co normalnie nigdy bym się nie zdobyła, właściwie w ogóle nie pomyślałabym o czymś takim. Teraz jednak było we mnie coś innego, coś czego nie umiałam wyjaśnić i to coś nie chciało bym była w pobliżu Nathana. Wypłaciłam więc z konta dosyć sporą sumę pieniędzy, a po chwili złapałam taksówkę na lotnisko. Nie chciałam opuszczać Brazylii, a jednak, gdy tylko zobaczyłam na ekranie kierunek najbliższego lotu coś we mnie przekonywało mnie, że musiałam się tam znaleźć, że tam właśnie powinnam teraz być. Kupiłam bilet i wsiadłam na pokład. Nie miałam wyrzutów sumienia opuszczając ich bez słowa. Prawdę mówiąc w ogóle o nich nie myślałam. Zamiast tego starałam się zrozumieć, dlaczego to dla mnie takie ważne, bym jak najszybciej znalazła się w Baton Rouge.

Następnego dnia przed południem dotarłam na miejsce i kiedy opuściłam samolot stojąc na płycie lotniska nie miałam pojęcia, co dalej. W kupionej po drodze torebce miałam jedynie pieniądze. Gdybym była człowiekiem zapewne moje obecne ubranie byłoby mokre od potu, więc postanowiłam zadbać najpierw o to. W pierwszym sklepie, na jaki natrafiłam kupiłam zwiewną białą tunikę ze skórzanym paskiem wiązanym w talii i szorty, a także sandałki z rzemykami. Przebrałam się w toalecie centrum handlowego, gdzie kupiłam jeszcze mrożoną kawę. Idąc przez miasto rozglądałam się z nadzieją, że któraś z ulic czy jeden z budynków przyciągnie moją uwagę tak, jak nazwa miasta na ekranie, na lotnisku w Brazylii, jednak nic z tego. Dopiero, gdy dotarłam do zoo jakiś znajomy, a jednocześnie kompletnie obcy zapach przyciągnął moją uwagę. Kupiłam więc bilet. Chodziłam między wybiegami, ale nie udało mi się odnaleźć źródła tego zapachu. Zrezygnowana wynajęłam pokój w najbliższym hotelu.

- Dlaczego? - spytałam samą siebie, kładąc się na łóżku.

Musimy to znaleźć. Odezwała się Aster, przywołując w naszych wspomnieniach ten zapach.

Dlaczego? Czemu czuję, że jest ważny? Rozmyślałam wciąż, nie chcąc się poddać.

Znajdź go. Powtórzyła ignorując moje pytania. Zawsze tak robiła i zaczynałam się do tego powoli przyzwyczajać. Przewróciłam się na bok wzdychając z rezygnacją. Zamierzałam odnaleźć źródło tego dziwnego zapachu nie dla Aster, ale dla siebie. Wszystko przez to, że przywoływał tą tęsknotę, której źródła nie znałam.


**************

Tym razem króciutko, ale następny postaram się napisać dłuższy. Co sądzicie o zachowaniu Zoe? Staje się coraz dziwniejsze, przez co oddala się od Nathana. Jak myślicie, uda im się to przetrwać czy się rozstaną? (Wszystko jest jeszcze możliwe. :P)

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz