- Nathan - zaczęłam niepewnie, nie do końca wiedząc, jak mu to przekazać - ja nie udaję.
Uniósł brew. Było oczywiste, że mi nie uwierzył. Na jego miejscu zareagowałabym tak samo. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Musiałam udowodnić mu, iż mówiłam prawdę.
- Ja wciąż to czuję. Nadal kocham Chrisa, Ane, Nadie i Jamesa, a także uważam ich za swoją rodzinę. Wciąż mam te wszystkie uczucia. Nie wiem, jak to możliwe, ale po prostu tak jest.
- Zoe - poczułam, jak chwycił mnie pod brodę. - Spójrz na mnie.
Otworzyłam oczy nie będąc pewna, czego miałam się spodziewać. Jego głos brzmiał spokojnie, ale Nathan potrafił z równym spokojem rozrywać ludzi na strzępy. Choć wiedziałam, że mi nigdy nie zrobiłby krzywdy. Patrzył na mnie nieprzeniknionym wzrokiem, a kiedy zmarszczyłam brwi uśmiechnął się szeroko.
- Kochanie to wspaniale - oznajmił, co mnie zaskoczyło i ucieszyło jednocześnie. Pomimo wszystko nie sądziłam, iż przyjmie to z takim entuzjazmem. - Nigdy nie chciałem, żebyś była taka, jak ja, ale nie mogłem cię stracić. Też nie wiem, jak to możliwe, ale cieszę się, że nadal jesteś sobą. Moją małą mate - słysząc jego słowa odetchnęłam z ulgą i również się uśmiechnęłam. - No może trochę mniej wstydliwą - zachichotał.
Uderzyłam go w ramię i odsunęłam się. Czułam niesamowitą ulgę wiedząc, że nie uważał mnie za jakieś dziwadło czy kłamcę. Nadal mnie kochał i to było dla mnie najważniejsze.
- Myślę, że Chris byłby tym zainteresowany, ale na razie chciałabym mieć jeszcze trochę spokoju, a poza tym dawno nie widziałam Daniela i Kellana - powiedziałam wiedząc, iż pojmie aluzję.
- Dopiero przeszłaś kolejną przemianę, więc nie chcę, żeby kręcili się koło ciebie niesparowani mężczyźni - mruknął niezadowolony.
Zaśmiałam się i pogładziłam go dłonią po policzku.
- Ci mężczyźni zupełnie mnie nie interesują, a poza tym za bardzo się ciebie boją, żeby cokolwiek zrobić. To nie znaczy, że w innych okolicznościach coś by zrobili - dodałam pospiesznie widząc jego minę.
Widziałam, że się zastanawiał. Byłam pewna, że chciał zaprosić ich, żeby sprawić mi przyjemność, jednak z drugiej strony był strasznie zaborczy. Nie mogłam go za to winić. Ja sama na myśl, że jakaś dziewczyna miałaby go podrywać dostawałam szału. W końcu westchnął pokonany.
- Niech ci będzie.
Podczas, gdy czekaliśmy na naszych gości Nathan siedział na górze zajmując się jakimiś ważnymi mafijnymi sprawami, a ja robiłam ciasto. Dzięki wcześniejszym radom Nathana tym razem niczego nie zniszczyłam. Zrobiłam jedynie małe wgniecenie w drzwiach lodówki, ale kto by się tym przejmował. Chciałam odpowiednio powitać moich przyjaciół, no i potrzebowałam zajęcia. Gotowe ciasto polałam roztopioną polewą czekoladową i udekorowałam wiórkami kokosowymi akurat, kiedy Nathan zszedł na dół.
- Uwielbiam, kiedy gotujesz - objął mnie od tyłu i pocałował w skroń.
- Potrzebujemy nowej lodówki - już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, jednak uprzedziłam go. - Nawet o tym nie myśl.
Posłusznie pozostał cicho. Chwilę później usłyszałam nadjeżdżający samochód. Ustawiłam ciasto na stole podczas, gdy Nathan wpuścił ich do środka i zaprowadził do salonu, a następnie pomógł mi zanieść do salonu talerze, szklanki oraz picie.
- Dobrze cię widzieć - pierwszy na mój widok odezwał się Daniel.
- Jak cholera - dodał Kellan z szerokim uśmiechem.
- Was także - odwzajemniłam ich uśmiechy. Chłopaki byli moimi pierwszymi prawdziwymi przyjaciółmi, więc cieszyłam się, że nie byłam im obojętna.
Rozsiedliśmy się na kanapie oglądając jakiś, moim zdaniem kompletnie głupi film sensacyjny. Nie lubiłam takich, ale chłopcy uparli się, że nie będą oglądać romansu. Uznali, że ponieważ jest ich więcej jedyny wybór, jaki miałam to sensacja, albo horror, a ponieważ miałam już zdecydowanie dość horrorów, jak na najbliższe stulecie wybór był oczywisty.
- Wiesz, to właściwie trochę nie fair - zaczął w pewnym momencie Kellan. - Poznaliśmy cię, jako słodką, strachliwą dziewczynę, a teraz możesz skopać nam tyłki.
- Więc nie powinniście się mi narażać - wzruszyłam ramionami.
- Ma rację stary - poparł mnie Daniel. - Lepiej z nią teraz nie zadzierać.
Nathan zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Resztę dnia spędziliśmy tak, jak zawsze. Świetnie się bawiąc, jedząc ciasto i pijąc litry gazowanych napoi. Po długiej, relaksującej kąpieli przebrałam się i położyłam do łóżka.
- Muszę jutro spotkać się z Chrisem i Jamesem - Nathan położył się obok mnie, zwrócony do mnie twarzą. - Chcesz, żebym im powiedział?
- Tak. Ja pewnie umówię się z Aną i Nadią.
- Zoe - kątem oka widziałam, jak wyciąga rękę, po czym chwycił mnie w pasie przewracając na bok, żeby na mnie spojrzeć. - Jak to jest? Mam na myśli, czy odczuwasz to tak, jak wcześniej czy coś się zmieniło?
Musiałam się zastanowić zanim udzieliłabym mu odpowiedzi. Wcześniej jakoś nie przykładałam do tego uwagi, przyjęłam jedynie, że było, ale teraz sama byłam ciekawa. Zamknęłam oczy skupiając się na mojej nowej rodzinie. Czułam radość, wdzięczność, miłość. Było to jednak niczym w porównaniu do tego, co czułam do Nathana.
- Myślę, że czuję to trochę bardziej, ale jednocześnie gdybym miała wybierać między tobą, a nimi łatwiej byłoby mi wybrać ciebie. Nie umiem tego tak dokładnie wytłumaczyć.
Położył dłoń na moim policzku po tym, jak pogładził mnie po włosach.
- Rozumiem.
Przyciągnął mnie bliżej do siebie obejmując ramieniem. Wtuliłam się w niego zamykając oczy. Nie wiedziałam, czy moja odpowiedź go usatysfakcjonowała, ale dla mnie samej nie była wystarczająca. Może i jak to określił, wciąż pozostałam sobą jednak nie mogłam udawać, że to mnie w jakiś sposób nie zmieniło. Byłam inna niż on, ale też inna niż jeszcze miesiąc temu. W takim razie, jak teraz miało wyglądać moje życie? Z pewnością nie będzie proste, przeszło mi przez myśl.
Życie nigdy nie jest proste, ale nauczysz się, jak powinno wyglądać.
Dlaczego zawsze pojawiasz się w takich momentach? Dlaczego nie mówisz mi niczego w prost? Spytałam wilczycy wewnątrz mnie.
Ponieważ pamiętam dawne czasy.
Co to znaczy? Niestety Aster zamilkła i nie uzyskałam odpowiedzi. Szczerze wątpiłam, czy kiedykolwiek zrozumiem, o czym ona mówiła. Za każdym razem po takim komentarzu pozostawiała mnie z jeszcze większą ilością pytań.
Zdałam sobie sprawę, że jeszcze nie było okazji świętować urodzin Zoe, więc wkrótce możecie się tego spodziewać. Jak tylko sama ogarnę, ile świeczek mam jej zapalić na torcie. :P

CZYTASZ
Nieumarli 02 - Moja Wilczyca
WerewolfZoe powróciła do życia, choć nie wszystko jest takie, jak w opowieści Nathana. Głos wilczycy i niepokojące zachowanie dziewczyny zmuszają rodzinę do znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę są nieumarli. Dopiero spotkanie z pradawnym Elac...