20

3.2K 178 7
                                    

Włosi wrócili do siebie po trzech dniach uprzykrzania nam życia swoją obecnością. Miałam cichą nadzieję, że już nigdy więcej ich nie zobaczę.

Nathan przed wyjściem rano zachowywał się dziwnie. Był zamyślony i kompletnie nie słuchał tego, co do niego mówiłam. Zaniepokoiło mnie to tak samo, jak jego zapewnienie, że wszystko jest w porządku zanim wyszedł nie mówiąc gdzie. Przynajmniej twierdził, że nie zajmie mu to dużo czasu. Na początku myślałam, że to znowu jakaś mafijna sprawa, ale ani Chris, ani James nie mieli pojęcia dokąd pojechał i o co może chodzić. Tak samo Ana i Nadia.

- Jak mam się nie martwić? - zwróciłam się do dziewczyny, którą uważałam za siostrę. - Jeszcze wczoraj byli tu ci Włosi, a teraz on zachowywał się dziwnie.

 - Przecież powiedział, że wszystko w porządku - powtórzyła po raz kolejny znudzona moim marudzeniem, poprawiając swoje blond włosy przed lustrem. - Co myślisz o pasemkach? Chyba zrobię sobie ciemniejsze.

- Nadia! Jak możesz myśleć teraz o włosach? - zirytowałam się.

- Nathan od dawna dziwnie się zachowuje, a poza tym przecież wiesz, że nic mu się nie stanie. No a ja muszę o siebie dbać. To jak, idziesz ze mną do fryzjera czy zamierzasz tu siedzieć i się niepotrzebnie zamartwiać?

Powlokłam się do samochodu z westchnieniem. Dziwnym trafem fryzjer na stanowisku obok miał akurat wolną chwilę i mógł się mną zająć. Nadal nie lubiłam, gdy Nadia tak knuła, choć musiałam przyznać, że facet odwalił kawał dobrej roboty. Moje loki były ślicznie ułożone i błyszczące. Nadia w jasnobrązowych pasemkach również wyglądała fantastycznie. Później w drodze do kawiarni mogłabym przysiąc, że widziałam Lexus'a Nathana, ale Nadia kazała mi przestać o tym myśleć. Zabrała mi nawet nowy telefon, żebym nie mogła do niego zadzwonić. Oczywiście po godzinie marudzenia z mojej strony oddała mi go, ale zaznaczyła, że to ma być krótka rozmowa i będzie przy niej obecna.

- Coś się stało? - spytał na wstępie.

- Nic takiego, tylko jestem z Nadią w galerii i myślałam, że widziałam twój samochód.

- Miałem tam coś do załatwienia. O której wrócisz? - wciąż brzmiał, jakby miał coś do ukrycia. Nie podobało mi się to.

- Okazało się, że w kinie jest nocny maraton i Nadia chce, żebyśmy na niego poszły, więc raczej rano. Czemu pytasz?

- Wolałbym, żebyś wróciła wcześniej. To ważne - zaakcentował ostatnie zdanie.

Obiecałam się postarać, patrząc przy tym znacząco na siostrę, która miała niezadowoloną minę i po chwili zadzwoniła do swojego męża narzekając, że ją wystawiłam i nie ma z kim iść na seans. James zgodził się z nią pójść obiecując, że niedługo przyjedzie do galerii. Korzystając z pozostałego nam czasu zaciągnęła mnie do nowo otwartego salonu makijażu chcąc przetestować, czy odpowiada jej standardom. Kiedy zjawił się James z obrażoną miną oddała mi kluczyki do swojego auta i pociągnęła chłopaka w przeciwną stronę. Pokręciłam rozbawiona głową. Nathan czekał na mnie przed domem siedząc na schodach. Zdziwiło mnie to.

- Zabieram cię na randkę, ale najpierw idź się przebrać - dał mi całusa w policzek i otworzył drzwi.

Kiwnęłam głową i poszłam na górę. On sam miał na sobie garnitur oraz białą koszulę, w których wyglądał wspaniale. Nie wiedząc dokąd mnie zabiera nie bardzo wiedziałam, co na siebie włożyć. Ostatecznie zdecydowałam się na czarną, marszczoną sukienkę przed kolano, na jedno ramię i ozdobioną cekinami wzdłuż dekoltu. Do tego czarne szpilki z diamencikami i naszyjnik, który dostałam od niego na urodziny. Na szczęście fryzura i makijaż idealnie współgrały ze strojem. Wsiedliśmy do BMW i Nathan zabrał mnie do Willis Tower. Domyśliłam się, że pójdziemy na taras widokowy, ale to, co tam zastałam kompletnie mnie zaskoczyło. Wszędzie były świece, płatki róż. Na ścianach powieszono dekoracje w serduszka. Na środku stał stół z dwoma krzesłami. Nathan odsunął jedno dla mnie, po czym nalał nam szampana. Chwilę później mężczyzna w stroju kelnera przyniósł na tacy dwa kawałki ślicznie zdobionego tortu. Zjedliśmy, a ja podeszłam do szyby podziwiając zapierający dech widok. Noc była bezchmurna, więc widziałam wszystko bez przeszkód. 

- Tu jest wspaniale. Nie mogę uwierzyć, że zorganizowałeś dla mnie coś takiego - powiedziałam ze wzruszeniem i łzami w oczach.

To było wspaniałe i całkowicie idealne.

- Właściwie, chciałem sprawić, żeby to było wyjątkowe - oznajmił cicho, stojąc za mną.

- Jest takie - zapewniłam go, odwracając się.

Wtedy zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Klęknął przede mną trzymając w dłoni pudełeczko z pierścionkiem.

- Kocham cię Zoe. Jesteś moją przeznaczoną, moją mate, moją drugą połową. Chciałbym, żebyś została moją żoną.

Zaniemówiłam. Łzy popłynęły z moich oczu, a ja nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Kiwnęłam lekko głową nie mogąc zdobyć się na nic więcej. To zdecydowanie była najwspanialsza chwila w moim życiu. Właśnie spełniło się moje marzenie. Nathan z szerokim uśmiechem wstał i wsunął mi na palec pierścionek z białego złota z szafirem w kształcie serca i czterema diamentami po obu jego stronach.

- Tak bardzo cię kocham - wyszeptał, zanim pocałował mnie mocno i namiętnie.

Kiedy oderwaliśmy się od siebie podniósł mnie i zakręcił dookoła. Śmiałam się i jednocześnie płakałam ze szczęścia.

- Dziękuję - tylko tyle zdołałam powiedzieć, zanim sama go pocałowałam.

- To ja powinienem dziękować tobie.

Wtuliłam się w niego kładąc głowę na jego barku. Po chwili zaczęliśmy kołysać się do melodii. To było niezwykłe i bardziej niż idealne. Nie mogłam prosić o nic więcej.

Gdy dwie godziny później wracaliśmy uparłam się, że muszę podzielić się dobrą nowiną z całą resztą. Próbował przekonać mnie, bym zrobiła to jutro, a dzisiaj świętowalibyśmy we dwójkę, ale byłam nieugięta. Ostatecznie pokonany zawiózł nas najpierw do domu rodziców. Weszłam do środka nie przejmując się pukaniem.

- Pobieramy się! - wykrzyknęłam szczęśliwa w przestrzeń.

W sekundę znaleźli się przy nas wszyscy domownicy przytulając nas i gratulując. Nadia oznajmiła, że zajmie się organizacją ślubu, a Ana wygoniła nas hamując jej zapędy wiedząc, że chcemy teraz zostać sami. W domu Nathan wziął mnie na ręce i od razu skierował się do sypialni. Chwilę później po moim makijażu, fryzurze i ubraniu zostało jedynie wspomnienie, a mimo to nie mogłam być szczęśliwsza. Kochaliśmy się całą noc, wyznając sobie miłość. Za każdym razem, kiedy mój wzrok padał na pierścionek nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. Moje życie zmierzało w doskonałym kierunku.


*****************

Zdjęcie u góry przedstawia pierścionek zaręczynowy .  :D  Co myślicie o zaręczynach? Celowo nie było romantycznej przemowy, bo jakoś nie pasowała mi do Nathana. :P

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz