11

3.7K 258 10
                                    

W drodze powrotnej do Chicago Nathan cały czas uspokajał mnie mówiąc, że Katie nic go nie obchodzi i z przyjemnością ją rozszarpie, gdy tylko dotrzemy do domu. O ile będzie miał okazję, ponieważ tym razem sama zamierzałam się nią zająć. Na jej szczęście nie było jej, kiedy dotarliśmy na miejsce. Nie wiedziałam, czy jest u pozostałych czy w hotelu i zupełnie mnie to nie interesowało tak długo, jak trzymała się z daleka ode mnie i Nathana.

- Kochanie - zaczęłam - nie chcę widzieć na oczy tego łóżka. Nie zamierzam spać na czymś, na czym ta dziwka leżała.

Może i przesadzałam, ale miałam to gdzieś. Nathan zgodził się obiecując, że jutro z samego rana pojedziemy po nowe.

- Wyjaśnij mi - spojrzałam na niego, chwytając się pod boki, - co ona właściwie tutaj robiła?

- Nie mam pojęcia - sądząc po jego reakcji był tak samo wściekły, jak ja. - Ostatnim razem omal jej nie zabiłem, więc sądziłem, że to da jej do myślenia i nigdy więcej jej nie zobaczymy.

- Szkoda, że jednak jej nie zabiłeś - oznajmiłam chłodno.

* Nathaniel *

Cokolwiek działo się z Zoe, z całą pewnością ją zmieniało. To, że chciałem zabić tę blond sukę nie było niczym niezwykłym, jednak Zoe nigdy wcześniej nie życzyła nikomu śmierci. Wtedy, z jej ojcem to było zupełnie, co innego. Po wszystkim żadne z nas nigdy nie poruszało tego tematu. Teraz zachowywała się jednak, jak nie ona. To robiło się coraz dziwniejsze i musiałem koniecznie coś z tym zrobić. Nie wiedziałem tylko, co. Zamknąłem się w gabinecie ogarniając wzrokiem wszystkie znajdujące się tu książki. Znałem je już na pamięć i niestety w żadnej z nich nie było niczego, co wyjaśniałoby dziwne zachowanie Zoe. Westchnąłem niezadowolony i rozczarowany. Chris miał kilka książek, których jeszcze nie przejrzałem, ale miałem wrażenie, że będziemy potrzebowali ich znacznie więcej, by poznać odpowiedź.

- Kurwa! - zakląłem, powstrzymując się od uderzenia pięścią w ścianę.

W tej samej chwili usłyszałem, jak mój telefon zadzwonił. Po tym, jak Zoe zniszczyła poprzedni musiałem jak najszybciej kupić sobie nowy. Usłyszałem, jak moja ukochana bierze go, żeby odczytać wiadomość. Nie przeszkadzało mi to, ponieważ  i tak nie miałem przed nią żadnych tajemnic. Kilka sekund później odłożyła go z powrotem na biurko, po czym wyszła z domu. To mnie zaniepokoiło. Poszedłem do sypialni, sięgając po urządzenie.

Katie jest u nas. Co zamierzasz?

Moja siostra najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z ewentualnych konsekwencji, jakie niosło wysłanie tej wiadomości. Wiedziałem przynajmniej, gdzie poszła Zoe, a także po co. Czym prędzej wybiegłem z domu kierując się do sąsiedniego, należącego do moich rodziców. Usłyszałem huk i bez namysłu wbiegłem do środka, prawdopodobnie wyrywając drzwi z zawiasów. To, co zastałem zupełnie mnie zszokowało. Oczy Zoe były czerwone, a ona sama zaciskała dłoń na gardle blondynki wbijając w jej szyję pazury i przyciskała ją do ściany. Reszta rodziny stała zszokowana. Czułem moc Zoe i nie dziwiłem im się, że żadne z nich nie próbowało jej powstrzymać. Część mnie jednak czuła satysfakcję na widok krwi wypływającej z rany, oraz przerażonego spojrzenia kobiety. Zapach szkarłatnej cieczy przywoływał również mojego wilka.

- Zoe - odezwałem się, podchodząc powoli i z całych sił ignorując narastającą chęć wyrwania Katie serca. - Kochanie puść ją.

W odpowiedzi ukochana warknęła, nawet na mnie nie patrząc.

- Zabiję tę sukę.

Wiedziałem, że mówiła poważnie, a jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że to nie była ona. Nie tak na prawdę. Zbliżyłem się do niej i używając własnej mocy odciągnąłem jej rękę, przez co puściła Katie, która zjechała po ścianie trzymając się za gardło.

- To nie jesteś ty, opanuj się.

- Nie ja? - uśmiechnęła się kpiąco, ale nagle jej twarz wykrzywiła się we wściekłości. - Bronisz jej?!

- Gdybyś była sobą nie musiałabyś o to pytać. Nie jesteś mordercą i nigdy nie wybaczyłabyś sobie tego - mówiłem, starając się do niej dotrzeć.

- Jakoś to zniosę - wyrwała mi się robiąc krok w stronę Katie.

Tego było już zbyt wiele. Wiedziałem, że nie uda mi się jej odwieść od tego, a jednocześnie nie mogłem pozwolić, by ją zabiła. Gdy się uspokoi i dotrze do niej, co zrobiła znienawidzi się. Nawet, jeśli naprawdę jej nienawidziła. Nie mogłem na to pozwolić. Jako jej mate miałem tylko jedno wyjście. Westchnąłem zrezygnowany zdając sobie sprawę z tego, co powinienem teraz zrobić. Najwyraźniej w ten sposób stanę się przyczyną końca pięknej, wielowiekowej przyjaźni mojego ojca z Raphaelem, ale jedynym, co mnie w tej chwili obchodziło była moja mała Zoe.

- Chcesz jej śmierci? Więc proszę.

W ułamku sekundy chwyciłem Katie za gardło, wbijając w nie pazury. Widziałem przerażenie w jej złotych oczach, ale ja nie czułem niczego. Drugą dłoń wbiłem w jej pierś, wyrywając serce. Krzyk zamarł jej na ustach, a powietrze na nowo wypełnił zapach krwi. Oczy Katie stały się puste, a ciało bezwładne. Puściłem ją i obojętnym wzrokiem patrzyłem, jak ciało upada na podłogę. 

Przynajmniej jeden problem z głowy, pomyślałem, odwracając się do Zoe.

Przez chwilę przyglądała się czerwonymi oczami martwemu ciału, z chorą satysfakcją w oczach. Wtedy po raz pierwszy przeszło mi przez myśl, że to nie jest moja mała mate, że to nie jest Zoe. Równie niespodziewanie jej oczy przybrały zwyczajowy odcień, a ona rozejrzała się zdezorientowana. Kiedy jej wzrok znów padł na martwe ciało Katie, jej oczy rozszerzyły się z przerażenia i zakryła dłonią usta, tłumiąc szloch. Spojrzała na mnie z przerażeniem i bólem.

- Co się ze mną dzieje? - spytała histerycznie, nim wybuchnęła płaczem.

Odruchowo znalazłem się przy niej, przyciągając jej drobne ciało do swojego i obejmując. To był jedyny sposób, w jaki mogłem ją pocieszyć. Jednocześnie spojrzałem na Chrisa. On również na mnie patrzył i z jego oczu wyczytałem, że wiedział. Wiedział, że musimy dowiedzieć się, co dzieje się z Zoe i to jak najszybciej.

**************

W końcu pozbyliśmy się blond suki, więc możemy zacząć świętować. ;)

Nieumarli 02 - Moja WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz