Z jakiegoś powodu, którego nikt nie chciał mi powiedzieć Chris zdecydował się przesłuchać mnie właśnie teraz. Dlatego siedziałam w salonie, nerwowo bawiąc się palcami podczas, gdy on i James uważnie mi się przyglądali. Nathan siedział obok mnie obejmując mnie ramieniem, czym próbował dodać mi otuchy.
- Powiedz nam - zaczął Chris, - jak dokładnie się czujesz odkąd się obudziłaś.
Poza oczywistymi rzeczami, które miałam wspólne z moim chłopakiem powtórzyłam im dokładnie to samo, co jakiś czas temu mówiłam Nathanowi.
- Tylko tyle? Nie ma nic więcej? - dopytywał ojciec mojego ukochanego.
Zawahałam się. Najpierw myślałam, że oszalałam, dlatego nie chciałam mówić im o Aster. Teraz jednak nie byłam już tego taka pewna. Nie byłam niczego pewna, nawet samej siebie.
- Odkąd - zaczęłam niepewnie, po czym zamilkłam. Wzięłam głęboki wdech decydując się powiedzieć im o wszystkim. - Odkąd się obudziłam słyszę głos. Wiem, jak to brzmi - dodałam natychmiast widząc ich miny. - Ona, ona twierdzi, że jest moim wilkiem.
- Ona? - po raz pierwszy odkąd zebraliśmy się tutaj odezwał się James.
- Przedstawiła się, jako Aster. Wiem, jak absurdalnie to brzmi, bo Nathan mówił, że wilk jest częścią nas i zanim umarłam właśnie tak się czułam, ale teraz mam wrażenie, że ona w rzeczywistości jest całkiem czymś innym, że jest osobną istotą, która we mnie żyje.
- Możesz z nią rozmawiać? - spytał Chris upewniając się, czy dobrze mnie zrozumiał.
- Tak, ale rzadko rozumiem coś z tego, co mówi. Cały czas powtarza coś o odpowiednim czasie i że wszystkiego się dowiem - wyznałam sfrustrowana.
Chris polecił mi zapytać ją, jak to możliwe, że jest oddzielną częścią mnie i skąd wie, kiedy nadejdzie odpowiedni czas.
Będziesz wiedziała. Zrozumiesz.
Przekazałam im jej odpowiedź, a oni skrzywili się tak, jak ja. Nadal nie mogłam się do tego przyzwyczaić.
- Najprościej byłoby znaleźć i zapytać tego całego Elacha - stwierdził cicho James.
Gdy wymówił to imię poczułam coś dziwnego. Jakby moje serce drgnęło. Moje i Aster. Tylko dlaczego? Coś mówiło mi, że nie chcę poznać odpowiedzi na to pytanie. Chris otwierał usta chcąc zadać mi kolejne pytanie, ale przerwał mu telefon, który odebrał niezadowolony. Przysłuchiwałam się rozmowie o tym, jak to jakaś dostawa nie dotrze na czas i coś o meksykanach. Faceci najwyraźniej rozumiejąc, o co chodzi wkurzyli się.
- Nathan, zajmiesz się tym z Jamesem? - zwrócił się do nich z prośbą Chris. - Ja chciałbym jeszcze czegoś poszukać. Być może włosi będą coś wiedzieli.
- Chcesz lecieć do nich sam? - Jamesowi, sądząc po jego tonie najwyraźniej nie podobał się ten pomysł.
Po krótkiej kłótni z ojcem w końcu dał za wygraną, więc Nathan i ja wróciliśmy do naszego domu.
- Czym dokładnie masz się zająć? - spytałam siedząc na łóżku i patrząc, jak Nathan się przebiera.
- Szmuglujemy prochy przez Meksyk i dostarczamy do naszych dilerów, którzy później sprzedają je w Stanach. Niestety z jakiegoś powodu towar nie dotrze do nas na czas, a w dodatku istnieje ryzyko, że ktoś będzie próbował go przejąć. Nie wiemy kto, dlatego musimy osobiście udać się do miejsca przerzutu i wszystkiego dopilnować.
- A co z policją? - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
- Czasem zapominam, jak słodka jest ta twoja niewinność - westchnął kręcąc głową z politowaniem zupełnie, jakby usłyszał dziecko próbujące przekonać go, iż wróżki istnieją naprawdę. - Mamy przekupionych gości na granicy, a poza tym część gliniarzy pracuje dla nas. Myślisz, że jakim cudem udaje nam się uniknąć więzienia?
- Mimo wszystko nie podoba mi się to - mruknęłam.
- Nic mi nie będzie, słowo. Nie zapominaj, że jestem wielkim, złym wilkiem - zachichotał na własne słowa.
- To ty nie zapominaj wielki, zły wilku, że teraz masz dziewczynę, która umiera z niepokoju o ciebie.
Wpił się w moje usta, całując mnie namiętnie.
- A ci włosi? Kto to? - spytałam, gdy już oderwaliśmy się od siebie.
- Banda sukinsynów. Chris teoretycznie przyjaźni się z braćmi, alfą i betą stada. W praktyce rozwaliliby mu łeb, gdyby mieli z tego dostatecznie dużą korzyść.
Nie spodobało mi się to. Nie chciałam, żeby Chrisowi coś się stało tak, jak nie chciałam, żeby coś stało się reszcie mojej nowej rodziny. Chciałam ich bronić.
* Nathaniel *
Spakowałem się jednocześnie ciesząc z jakiejś akcji i nie chcąc zostawiać Zoe. Na samym początku nienawidziłem tego, że od tej pory zamiast robić to, co lubię, czyli torturować i zabijać będę siedział z nią w domu. Teraz uwielbiałem spędzać z nią czas i rozumiałem, dlaczego nie chce, żebym gdziekolwiek jeździł. Martwiła się o mnie, a to sprawiało, że byłem szczęśliwy. Moja mate nie chciała mnie stracić. Też tego nie chciałem. Zwłaszcza, że wiedziałem, jak to jest przechodząc trzydniowe piekło zanim się obudziła.
Chwyciłem torbę, ostatni raz pocałowałem ukochaną, przyciskając jej drobne ciało do mojego i zszedłem do garażu. Wrzuciłem torbę do bagażnika Jaguara, po czym odpaliłem silnik ruszając z piskiem opon. Żałowałem, że nie mogłem zostawić jej z chłopakami, ale oni zajmowali się teraz czymś innym. Kilka minut później dostrzegłem w lusterku czarne Lamborghini Murcielago dziękując w duchu, że mój braciszek nie wziął Veneno, które kurewsko rzucałoby się w oczy. Choć raczej zostawił je dlatego, że było jego ulubionym autem. Wiedziałem coś o tym. Zabiłbym chuja, który choćby zarysowałby moje BMW. Potrząsnąłem głową i wyciągnąłem telefon, wybierając jego numer.
- Kurewsko się wleczesz. W takim tempie nie dojedziemy tam przez tydzień - powiedział wesoło na powitanie.
- Musiałem czekać na ciebie pizdo. Pokaż, co potrafisz.
Rozłączyłem się z uśmiechem i wcisnąłem gaz do dechy. James zrobił to samo. Urządzanie sobie wyścigów ulicznych wśród jadących samochodów było cholernie głupie, ale z naszymi umiejętnościami nigdy nie spowodowaliśmy wypadku. James wygrał, ale tylko dlatego, że miał szybszy wóz. Gdybyśmy mieli te same auta nigdy by mnie nie pokonał, o czym go poinformowałem, a on w odpowiedzi pokazał mi środkowy palec.
- Pierdol się.
Wyszczerzył zęby w uśmiechu, gdyby nie robota zmazałbym mu go z tej buźki. Pięciu gości, w tym trzech gliniarzy już czekali na nasze rozkazy. Pozwoliłem Jamesowi zająć się tym, samemu opierając się o bok Jaguara.
**********
Chyba rozumiecie, dlaczego Nathan nie używa określenia 'psy' w stosunku do policji. :P
Ps. Jakby ktoś nie wiedział Veneno to też Lamborghini. ;)

CZYTASZ
Nieumarli 02 - Moja Wilczyca
Hombres LoboZoe powróciła do życia, choć nie wszystko jest takie, jak w opowieści Nathana. Głos wilczycy i niepokojące zachowanie dziewczyny zmuszają rodzinę do znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę są nieumarli. Dopiero spotkanie z pradawnym Elac...