- Wiesz, że nie musisz udawać - odezwał się Nathan wciąż będąc w garderobie. - Oni i tak wiedzą, że już nie masz tych uczuć.
Zagryzłam wargę. Z jakiegoś powodu miałam obawy przed powiedzeniem mu tego. Bałam się, że jeśli dowie się, że nadal miałam coś, co on stracił i wierzył, że każdy to traci będzie czuł żal. Nie chciałam też, żeby miał mnie za jakieś dziwadło.
On nas kocha - usłyszałam głos Aster. - Nigdy by nas nie skrzywdził.
To, że ona miała w niego taką wiarę w jakiś sposób dodało mi odwagi. Nadal nie rozumiałam, jak to możliwe, że mój wilk jest osobnym bytem we mnie podczas, gdy Nathan powiedział, że wilk stanowi integralną część nas. Ja sama tak sądziłam, bo przecież nie słyszałam jej wcześniej.
Być może każdy na śmierć reaguje inaczej. Pomyślałam jednocześnie wstając z łóżka. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Wzięłam głęboki wdech chcąc wyznać mu wszystko.
* Nathaniel *
Zobaczyłem najpiękniejszą rzecz na świecie. Seroko otwarte, szaro-niebieskie oczy mojej małej mate. Mojej Zoe. Bez namysłu przyciągnąłem ją do siebie. Nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Zoe żyła. Wróciła do mnie. Wyszeptałem jej imię ciesząc się, że mogę to zrobić.
- Zaraz złamiesz mi kręgosłup - usłyszałem jej śmiech, na co moje serce zabiło szybciej.
- Wybacz - odsunąłem się od niej na tyle, by widzieć jej twarz. - Myślałem, że naprawdę zginęłaś.
- Bo zginęłam - odpowiedziała przemądrzale. - Poza tym, gdybyś tak myślał już leżałabym trzy metry pod ziemią. Doceniam, że oszczędziłeś tego moim ciuchom - uśmiechnęła się.
Sam nie mogłem przestać tego robić odkąd ponownie usłyszałem jej bijące serce i zobaczyłem piękne oczy. Czułem jednocześnie tak wielkie szczęście oraz ulgę, jakich nie doznałem nigdy wcześniej. Pogładziłem ją po policzku chcąc znów poczuć jej ciepło, ale to nie było wystarczająco. Chciałem więcej, więc złączyłem nasze usta w pocałunku. Całowałem ją wkładając w ten pocałunek całą miłość i ulgę, jakie czułem. Przerwało nam czyjeś chrząknięcie, a ja odwróciłem się do przybysza posyłając mu mordercze spojrzenie. Jak śmiał przerwać mi z Zoe? Choć z drugiej strony właśnie dlatego to musiało być coś ważnego. Tylko z tego powodu jeszcze nie wyrzuciłem go z pokoju. Spodziewałem się po Zoe każdej reakcji, ale zdecydowanie nie tego, że przytuli mojego ojca. On też się tego nie spodziewał, bo rzucił mi zaskoczone spojrzenie zanim odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję - usłyszałem pełen wdzięczności głos mojej małej.
Nie miałem pojęcia, dlaczego to robiła. Wiedziałem, że zżyła się z nimi, ale teraz byli dla niej tak samo obcy, jak dla mnie i oni o tym wiedzieli. Zoe odsunęła się od niego i odwróciła w moją stronę.
- Nie wiem, jak wy, ale ja jestem strasznie głodna. Idziecie ze mną czy zamierzacie omawiać jakieś ważne, męskie sprawy?
Splotłem nasze palce i ruszyłem z nią na dół, gdzie czekała już reszta naszej rodziny. Czułem się niesamowicie przez samo trzymanie jej za rękę. To, że szła obok mnie żywa i uśmiechnięta było niesamowite i sprawiało, że byłem najszczęśliwszym facetem na świecie. Kochałem ją i nie musiałem się z nią żegnać. To wspaniałe uczucie móc znów mieć ją znów przy sobie. Tam, gdzie jej miejsce. Każdy oczywiście musiał się z nią przywitać. Musiałem przyznać, iż gdyby nie fakt, że James jest do szaleństwa zakochany w mojej siostrze rozszarpałbym mu gardło po tym, jak Zoe na niego skoczyła. Choć wciąż miałem na to małą ochotę.
Moja matka oczywiście przygotowała wielką ucztę, choć żadne z nas nie zamierzało z tego powodu narzekać. Początkowo widziałem, jak spięta była moja ukochana zapewne spodziewając się lawiny pytań. Jednak choć sam niemal umierałem z ciekawości wszyscy bez słów postanowiliśmy dać jej chwilę wytchnienia. Dlatego niebawem całe napięcie zniknęło z jej ciała, co przyjąłem z ulgą. Zjedliśmy i pomimo początkowych protestów dziewczyny dotyczących najpierw pomocy w sprzątaniu, a następnie chęci spędzenia czasu z rodziną zabrałem Zoe do domu. Chciałem, musiałem spędzić z nią trochę czasu bez kogokolwiek przeszkadzającego nam i wtrącającego się w najmniej odpowiednich momentach. Potrzebowałem zostać tylko z nią.
- Kocham cię - powiedziałem, jak tylko drzwi zamknęły się za nami.
Możliwość wypowiedzenia tych słów do niej była cudowna. Moje serce przepełniało szczęście i miłość. Jak kiedykolwiek mogłem być takim głupcem, by sądzić, że nigdy jej nie pokocham, skoro teraz zależało od niej całe moje istnienie? Ja zależałam od niej i nigdy nie czułem się z tym wspanialej. Doceniasz coś dopiero, gdy to stracisz. Przywołałem w pamięci słowa, które słyszałem wiele razy. Dopiero teraz tak naprawdę zdałem sobie sprawę, jak bardzo były prawdziwe, ponieważ dopiero po śmierci Zoe zrozumiałem, że to, co czułem do niej na początku uważając za miłość, wcale nią nie było. Pokochałem ją później niż sądziłem, jednak to nie miało znaczenia. To, że posiądzie moje serce zostało przypieczętowane już w chwili, kiedy spotkałem ją po raz pierwszy. Gdybym teraz mógł cokolwiek zmienić, zmieniłbym jedynie to, że zakochałbym się w niej znacznie wcześniej. Przyciągnąłem ją do pocałunku, a ona w odpowiedzi zerwała ze mnie koszulę. Podniosłem ją niosąc do naszej sypialni. Po drodze ściągnąłem jej bluzkę i stanik rzucając gdzieś na schody. Ułożyłem ją na łóżku i pozbawiłem nas reszty niepotrzebnych ubrań.
- Cholernie cieszę się, że żyjesz.
- Domyślam się.
Tym razem to ona pocałowała mnie. Nie mogłem już dłużej czekać. Zbyt mocno jej pragnąłem i wiedziałem, że ona czuła to samo. Wszystkie jej uczucia jeszcze bardziej się spotęgowały. Wszedłem w nią jedynym ruchem i zacząłem poruszać się w niej dając nam obojgu ukojenie, którego potrzebowaliśmy.
Kilka godzin później trzymałem ją w ramionach, wdychając jej zapach.
- Nathan - zaczęła odwracając się do mnie - ja nadal.
- Wiem - przerwałem jej zamykając oczy. - Wiem.
Nie chciałem o tym myśleć, jednak obrazy tych skurwieli pojawiły się pod moimi powiekami. Zacisnąłem dłonie w pięści. Zoe położyła dłoń na mojej piersi. Otworzyłem oczy patrząc na nią. Uśmiechała się delikatnie, niepewna.
- Mimo wszystko myślę, że z tobą jest lepiej. Myślę, że kiedyś zapomnę o tym na tyle, żeby wcale się nie bać - wyznała nieśmiało.
Pocałowałem ją w czoło. Zmieniłem pozycję wciągając ją na siebie.
- Spróbuj się przespać kochanie.
Rozdział krótszy niż zamierzałam, ale rozwaliłam sobie palec i boli jak cholera przy uderzaniu w klawisze, więc doceńcie to. :P

CZYTASZ
Nieumarli 02 - Moja Wilczyca
WerewolfZoe powróciła do życia, choć nie wszystko jest takie, jak w opowieści Nathana. Głos wilczycy i niepokojące zachowanie dziewczyny zmuszają rodzinę do znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim tak naprawdę są nieumarli. Dopiero spotkanie z pradawnym Elac...