1

3.5K 146 17
                                    

Siedziała na parapecie w ich dormitorium i liczyła krople deszczu na szybie. Pomięty kawałek pergaminu leżał obok niej. Tak mało słów spowodowało tak duży potok łez. Lily nie wiedziała, że coś może boleć ją tak bardzo. Tak w zasadzie to, w ogóle nie brała pod uwagę takiej możliwości. Jej tata nie mógł nie żyć.

******

- Panie Potter, proszę się uspokoić panna Evans jest w Wieży Gryffindor'u. Źle się poczuła. - spokojny głos profesor McGonagall rozjuszył go jeszcze bardziej.

- Czemu źle się poczuła? Rano wszystko było w porządku! Jakim cudem jest pani tak spokojna?! Lily Evans źle się czuje i nie leży w Skrzydle Szpitalnym! - wszystko wskazywało na to, że lekcja Transmutacji przepadnie, ale gryfon zamilkł. James Potter jeszcze nigdy nie czuł połączenia beznadziei, smutku i wściekłości w takim stopniu. Odliczał czas do dzwonka. Dokładnie trzy tysiące dwieście pięćdziesiąt jeden sekund później nastąpił przełom.

- Przykro mi pani profesor. Warunki szlabanu uzgodnimy jak już zajmę się miłością mojego życia. - Po tej deklaracji wybiegł z sali odprowadzony przez zdziwione spojrzenia uczniów i pełne dumy tęczówki Remusa i Syriusza.

******

Dziękowała losowi, że opiekunka Domu poinformowała ją o śmierci taty wcześniej niż list. Nigdy o tym nie myślała, ale teraz doszła do wniosku, że takie wiadomości lepiej brzmią z czyichś ust. Zamknęła oczy i pozwoliła spłynąć kolejnym łzom. Żałowała, że nie powiedziała o tym przyjaciółkom. One wiedziałyby jak ją pocieszyć, co powiedzieć, żeby poprawić jej humor. Zeszła z parapetu i położyła się na łóżku. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Udanie się na lekcje w obecnym stanie nie było najlepszym pomysłem, ale samotność potęgowała uczucie pustki. Kolejne krople spływały jej po policzkach, aby zmoczyć i pobrudzić tuszem poduszki. Nagle poczuła ciepło. Ten bijący rodzaj ciepła, który przyjemnie otacza wkoło i rozlewa się po najdalszych zakamarkach ludzkich kończyn. Zatraciła się w tej chwili, która, cóż, była magiczna. Z kilkusekundowym opóźnieniem dotarło do niej, że to nie czary tylko osoba, która ją mocno przytula jest przyczyną tej rozkosznej ciepłoty. Otworzyła oczy, aby znowu utonąć, tym razem w czekoladowych tęczówkach ukrytymi za oprawkami okularów. Bystry wzrok chłopaka odzwierciedlał miłość. Długo pielęgnowaną i rozwijającą się, dojrzałą miłość. Nic nie mówił, co zdziwiło Evansównę najbardziej. Spotęgowany szok oraz błoga rozkosz sprawiły, że ręce Lily powędrowały pod bluzę chłopaka. Dzięki temu mogła zbliżyć się bardziej do jego torsu i zaciągnąć się jego zapachem. Gryfonka zrozumiała, że dziwna kombinacja cynamonu i cytrusów wyraźniej pachnie w zagłębieniu szyi Potter'a, niż nad kociołkiem z amortencją. Wolała nie zastanawiać się nad tym bardziej, ponieważ przerażały ją wnioski, do których mogła dotrzeć. Wycieńczona przez silne emocje zasnęła w ramionach James'a.

******

Obudziła się i dopiero teraz jej mózg był na tyle trzeźwy, że dotarło do niej co w zasadzie się stało. Powoli otworzyła powieki, z nadzieją, że to tak na prawdę był sen, która została szybko rozwiana. Szukający gryfonów w dalszym ciągu wnikliwie wpatrywał się w jej twarz. Uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów oraz mały dołeczek w kąciku ust. Nim zdążyła powstrzymać odruch, zatopiła palec wskazujący w tym właśnie dołeczku. Wywołała tym chichot chłopaka.

- Kim jesteś i co zrobiłaś z Evans? - tak naprawdę zaistniała sytuacja była dla niego spełnieniem marzeń. Chociaż w jego snach nie musiałby zachodzić w głowę i szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego cierpiała? Lily nie mogła nie zauważyć delikatnej chrypki w jego głosie, przez którą dostała gęsiej skórki.

- Cały czas ze mną leżałeś? - zignorowała fakt, że jej policzki przybrały barwę dojrzałych pomidorów.

- Nie miałem wyjścia. Leżałaś przytulona do mnie przez cały ten czas, chociaż nie powiem, żeby mi to specjalnie przeszkadzało. - zakończył swoją wypowiedź huncwockim uśmiechem. Pani prefekt zarumieniła się jeszcze mocniej. - Nie chcę psuć twojego humoru, ale dlaczego płakałaś. Czy ktoś cię skrzywdził? Nie trzeba było długo czekać, aby emocje uderzyły w Lily powodując kolejne łzy.

Historie HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz