8

1.8K 89 39
                                        

Święta Bożego Narodzenia są magicznym czasem, nawet dla najbardziej opornych na czary mugoli. Dla czwórki czarodziei ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, stały się na pewno... niecodzienne.

- Nie mogę uwierzyć, że przez ciebie spędzę większość ferii świątecznych przykuta do szpitalnego łóżka, Potter! - symfonii podobnych temu narzekań Remus, James oraz Syriusz słuchali od piętnastu minut.

- Uspokój hormony, Evans. I tak miałaś zostać w na święta w Hogwarcie, więc o co chodzi? - pomimo beznadziejnej zdaniem Lily sytuacji, Łapa nie tracił dobrego humoru. Jego kolegom również nie przeszkadzało ich obecne położenie. Ba! Cieszyli się, że nadarza się okazja do spędzenia razem czasu nawet w święta. Byli świadomi, że nauka i odrabianie szlabanów ogranicza wspólne chwile, a ich ilość kurczyła się z każda sekundą.

- Nie denerwuj mnie Black! - fuknęła na niego Lily. Uniosła się jeszcze bardziej, gdy chłopak wzruszył tylko ramionami, co nie było pożądanym efektem.

- Lils - Lupin jak zwykle przybrał charakterystyczny, rzeczowy ton głosu - Popatrz na to z drugiej strony. Będziesz miała czas, żeby poczytać, pogramy razem w szachy, a James jeszcze przez mniej, więcej osiemnaście godzin będzie milczał dzięki bandażowi na twarzy.

Evans uśmiechnęła się pod nosem, ale Lunatyk, który był zbyt zajęty czytaniem książki, nie zauważył tego. Dziewczyna została jednak dźgnięta w policzek przez samego James'a we własnej osobie. Przesunęła się na drugi koniec łóżka i obróciła głowę, demonstrując swoją frustrację i fakt, że dalej jest wściekła. Jak się okazało, nie był to dobry ruch. Potter wykorzystał okazję i przeniósł się na łóżko Evans.

- Czy dowiem się co ty do jasnej cholery wyczyniasz?! - na reakcję dziewczyny nie trzeba było długo czekać. Potter już otwierał usta, ale nie zdążył wydobyć z nich żadnego dźwięku. - Milcz! Nie możesz mówić, pani Pomfrey ci zabroniła. Musisz wytrzymać do jutra.

Do Skrzydła Szpitalnego jak huragan wpadła Dorcas Meadows, jej mina nie wróżyła nic dobrego. Rozglądnęła się po pomieszczeniu i podparła ręce na biodrach, po czym nabrała powietrza w płuca i krzyknęła.

- CO WY SOBIE MYŚLELIŚCIE?! CZY WY W OGÓLE MYŚLELIŚCIE?! WIECIE JAK JA SIĘ MARTWIŁAM?! ŻADNEGO LISTU, NĘDZNEJ KARTKI, CZEGOKOLWIEK! - przeczesała ręką włosy, biorąc dwa głębokie wdechy. - No dobra to skoro ochrzan mamy już za sobą, to może powiecie mi co się właściwie stało i czemu na litość Merlina Lilka leży w jednym łóżku z James'em?

Podeszła do jednego z łóżek i usiadła na nogach Syriusza, który zdawał się tego nie dostrzegać, ponieważ był zbyt rozproszony przez nieoczywistą urodę dziewczyny.

- Nie uwierzysz! Ale to wszystko i tak jest wina tej małej, złośliwej ... - Ruda podniosła się na tyle, na ile pozwalał jej wybity bark i natychmiast przerwała wypowiedź Black'a.

- Pewnie, najlepiej zwalić na mnie! Niech Remus powie jak było naprawdę. On przynajmniej będzie obiektywny.

Dorcas spojrzała błagalnie na Lunatyka. Od środka zżerała ją gryfońska ciekawość, więc była bardzo niecierpliwa.

- Okay, tylko mi nie przerywajcie. Więc wszystko zaczęło się wczoraj, gdy złamałem nogę wracając z sowiarni. Ta nieszczęsna trójka chciała mnie odwiedzić po Zaklęciach. Zdaje mi się, że wtedy masz chyba OPCM, prawda? Minęli bibliotekę i Rogacz spytał się Lilki, a to niespodzianka, czy się z nim umówi. Odpowiedź była sama-wiesz-jaka i towarzyszyła jej groźba, że jeśli, cytuję, jeszcze raz zada to pytanie to dostanie w swój pusty łeb podręcznikiem do Numerologii. Nasz biedny Jamie nie potraktował tego poważnie, więc na następnym zakręcie ponowił propozycję. Jak wiadomo, Lily jest bardzo konsekwentna, więc rzuciła tą książką w Rogasia, łamiąc mu szczękę...

Historie HuncwotówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz