*sobota*
Artur
Aww.. Ola śpi mi na kolanach.. Jak ona słodko wygląda w tej piżamie Pikachu. Wziąłem mój telefon i włączyłem snapa. Zrobiłem jej zdjęcie z podpisem ,,Znalazłem najsłodszego pokemona na ŚWIECIE! <3<3".
Znowu ja i Ola jesteśmy sami w domu..
- Oluuuśś.. Aniołkuuu..wstawaaj.. - Głaskałem ją po głowie.
Wymruczała coś w stylu ,,jeszcze 5 minutek".
- Noo kochaaniee...
Ola
Otworzyłam oczy.. Przeciągnęłam się i ziewnęłam.
- Czy ty musisz być taka urocza? - Spytał się mój chłopak.
- Ja nie jestem urocza. - Powiedziałam głosem małej dziewczynki i zrobiłam minę szczeniaczka.
- Jesteś, jesteś - Musnął moje usta.
Nagle zadzwonił mój telefon. Iza.
- Haaaaalo? - Znowu ziewnęłam.
- O-ola? Jesteś u A-ar-artura? - Zapytała jąkając się. Dziwne.
- Tak.. Coś się stało? - Odpowiedziałam zaniepokojona.
Artur to zauważył i przytulił mnie od tyłu.
- Ola skarbeńku ja..... Ja jestem twoją matką...
Z moich oczu ciekły łzy.
- A-ale jak to? Jak to jest możliwe?
- Spotkajmy się.. Przyjade do was za godzine.
- Dobrze..
Rozłączyłam się. Wtuliłam się w Artura mocniej.
- Już misiuu.. Cichutko.. - Szeptał mi do ucha.
Podniosłam głowe i pocałowałam go. On bez zastonowienia oddawał pocałunki i je pogłębiał. Potrzebowałam teraz jego miłości..
- Prosze nie płacz już.. - Popatrzył mi w oczy.
Pokiwałam tylko głową.
Przez następną godzine się tuliliśmy.
Dzwonek do drzwi. Iza. Już.
Artur wziął mnie na ręce jak małe dziecko i podszedł do drzwi. Naszym oczom ukazała się Iza. Artur zaprosił ją do kuchni mając mnie nadal na rękach. Kidy usiedliśmy do stołu złapał mnie za ręke.
- Ola.. Kiedy cię urodziłam byłam najszczęśliwszą matką na świecie..ale mój teraz już były mąż.. Nie chciał mieć dziecka.. Powiedział.. Jeśli cię nie oddam do domu dziecka...to o-on..cie za-zabije - Płakała
Wstałam od stołu. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Cieszę się, że znam prawde...mamo.. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Chciałabym..abyś się do mnie wprowadziła.. - Powiedział ocierając łzy..
Popatrzyłam na Artiego ze strachem w oczach. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- A czy ty mieszkasz daleko? - Zapytałam.
Popatrzyła na nas z uśmiechem.
- Nie całe 3 ulice stąd.
- ŚWIETNIE - Krzyknęłam.
Artur złapał mnie w talii i wpił się w moje usta.
- Cieszę się, że mam takiego wspaniałego zięcia z którym moja córka jest szczęśliwa. - Powiedziała uradowana.
- Jutro przyjeżdża mój chłopak ze swoim 16-letnim synem z Gdańska. Chce żebyście obohe byli na tej kolacji....
*przed kolacją*
Ubrałam sie tak:Pomalowałam tak:
CZYTASZ
Zmiany... || A.S
Fanfiction- A może lepiej gdybyśmy nie byli razem?! - Krzyknęłam. - A może było by lepiej! - Cześć! - Cześć! * Nowa część Zmian!!!! <333 ~ PP