Obraz śmierci dookoła, wrzaski umierających, strach wycofujących się żołnierzy, trzask zderzających się mieczy, jej nierówny oddech, ból w klatce piersiowej, chłód plastoidowej maski na poliku, drażniący bezlitosnym zimnem głos, a potem mrok.
Sakura otworzyła oczy zamroczona i nie wiedząca co się dzieje oraz gdzie jest. Czy to wszystko to był koszmar? Starała się podnieść, ale poczuła ogromne ukłucie przenikliwego bólu w klatce piersiowej i na plecach. Co gorsze... Nie mogła ruszyć żadną ze swych kończyn. Były one jak z waty. Starała się skupić na żywej mocy, by zbadać co się stało, ale nie mogła. Paraliż nie dotknął jedynie jej głowy. Rozejrzała się dookoła szukając jakiś punktów zaczepienia gdzie obecnie się znajdywała. Niewątpliwe była w namiocie i to dosyć sporym, wysokim na około trzy metry oraz szerokim na pięć metrów. Tuż obok jej posłania znajdował się prowizoryczny stół z krzesłem, a na nim kilka butelek z jakimś trunkiem. Wnętrze rozświetlane było przez małą lampę wiszącą pod podporami "sufitu" namiotu oraz przez migające światełka generatora, który z cichym turkotem przesyłał energie do lamp i najpewniej usadowionego na kolejnym małym stoliku komputera.
Czy to oznaczało, że ktoś ją uratował? Ostatnie to co pamiętała, to fakt walki z tym... intrygującym wojownikiem sith. Sakura, sama nie wiedziała dlaczego, ale gdy toczyła z nim pojedynek, czuła się inaczej. Jej przeciwnik był... Dziwny. Z jednej strony bijące od niego uczucie płomienia ciemnej strony wręcz zdawało się pochłaniać wszystko dookoła... Z drugiej czuła, że on różni się od innych użytkowników ciemnej strony, z którymi miała już do czynienia. Jednak skoro żyje... To znaczy, że musiała przyjść odsiecz? Wszakże Sithowie z rzadka brali jeńców... Zwłaszcza wśród jedi. Starała się skupić jeszcze raz na namiocie gdy dostrzegła, że tuż obok generatora leży coś dziwnego. Po chwili koncentracji jej wzrok wyłapał co to. Jej ciało przeszedł dreszcz strachu.
Zbroja wojownika sith. Przerażona, nie mogła uwierzyć w ten fakt. Starając się uspokoić oddech zamknęła oczy i starała się dotrzeć do przepływu mocy. Jednak gdy już to zrobiła, zaraz jej połączenie się zerwało w wyniku jej szoku. Przez chwile, przez moment dokładnie poczuła morze ciemnej strony mocy otaczające ją z każdej strony. Spazm strachu uderzył ją niczym cios tamtego tajemniczego wojownika. Mimowolnie przymknęła oczy na wspomnienie rozmowy dwóch padawanów jaką zasłyszała gdy przybyła na tą planetę wraz ze wsparciem dla wojsk Republiki. Z ich słów wynikało, że śmierć na polu bitwy to najlepsze co może ich spotkać, bo jedi który trafi do niewoli... Będzie ofiarą potwornych eksperymentów wywiadu imperialnego... Lub zostanie poświęcony w mrocznych i krwawych rytuałach ciemnej strony. Jej oddech przyśpieszył i gdyby nie fakt tego, że już była sparaliżowana, tkwiłaby w tym stanie przez sam strach. Z jej oczu poleciała pojedyncza łza.
- Mistrzyni... Ja nie che tak umierać - szepnęła rozpaczliwie do siebie.
Jej umysł wrócił do obrazu jej opiekunki i nauczycielki. Tsunade Senju była uważana za jedną z najpotężniejszych mistrzyń Jedi. Jej zdolności medyczne i mediacyjne było słynne w całej galaktyce. Świadomość, że ktoś tak wspaniały jak Tsunade przyjął ją na swego padawana, napawał jej serce dumą i radością. Wspomnienia treningów jak i samej mistrzyni uspokoiły jej myśli i powoli odegnały ogarniający ją strach. Zwłaszcza jak przypomniała sobie słowa jej mistrzyni.
- Dopóki jest w tobie choć jedna kropla krwi, dopóki stać cię choć na jeden oddech, nie trać nadziei i zrób co w twej mocy, by pokonać przeciwności losu. Pamiętaj, nie jesteś tylko Jedi, jesteś też moją uczennicą! Jeśli nie stracisz nadziei i zaufasz mocy, strach i porażka cię nie sięgnie.
Sakura powoli wyrównywała swój oddech, by po chwili odzyskać panowanie nad swym umysłem. Strach jej nie pomoże. Musi szybko wymyślić sposób wyjścia z tej sytuacji. Ponownie skupiła się na żywej mocy i wkładając w to całą siłę, odegnała od siebie przytłaczająca aurę ciemnej strony krążącej wokół namiotu i skupiła się na swoim ciele. Pomimo bólu i rażącej fali mroku, Sakura wyłapała w organizmie powód jej paraliżu. W jej żyłach krążyła substancja, która odcinała wiązania nerwowe, doprowadzając do braku możliwości przesyłania sygnałów z jej mózgu. Skupiła się, oddając się całkowicie w objęcie mocy starając się rozłożyć krążący w jej żyłach specyfik, na nieszkodzące białka. Była to bardzo wyczerpująca zdolność, wymagająca niezwykłej kontroli nad mocą. Wszakże jeden błąd i można była uszkodzić sobie nerwy i ciało niekontrolowanym przepływem mocy. Jednak Sakura szczęśliwie szkoliła się w tej technice i dzięki temu powoli czuła jak odzyskuje kontrole nad ciałem. Po około piętnastu minutach była już w stanie ruszyć rękoma, choć nadal bardziej to przypominało tiki nerwowe niż skoordynowane ruchy górnych kończyn. Nagle wyczuła zmianę w przepływie mocy. To było zadziwiające, bo nagle ze strumienia ciemnej strony wyłonił się pojedynczy płomień kierujący się w jej kierunku. W ostatniej chwili przerwała swoja koncentrację nad ciałem i udała, że nadal śpi.
![](https://img.wattpad.com/cover/85092429-288-k364350.jpg)
CZYTASZ
Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]
FanfictionW czasach wojny między Imperium Sithów a Zakonem Jedi i Republiką, nic nie może być pewne. Śmierć i rozpacz rozlała się na galaktykę pochłaniając miliardy istnień. Wśród tego pogorzeliska wojny poszukuje zemsty prowadzony przez ciemną stronę mocy Uc...