Sasuke nawet nie starał sobie wytłumaczyć, dlaczego ostateczne zgodził się na ten porąbany plan. Każda komórka jego ciała, wykrzykiwała wprost, że to co teraz wyprawia to idiotyzm. Głupota. Najwyższej półki debilizm. Kwintesencja błędnych i nieopartych na logice decyzji.
Mimo tej wiedzy, siedział teraz w małej kapsule wystrzelonej z Raikiri, kierując się wprost do luki hangaru, statku Republiki. Był on teraz dziecinnie łatwym celem do zabicia. Jedna wiązka laserów z dział krążownika i zmieniłby się w gwiezdny pył. I za pewne tak by skończył, gdyby nie fakt, że po drugiej stronie kapsuły siedziała Sakura, która cała poddenerwowana, przechodziła spojrzeniem to z jego osoby, to na stojącego obok NR2TO, który bacznie wpatrywał się przez szybę, w okręt Republiki.
Odkąd Sasuke zgodził się na ten niedorzeczny plan, nie odezwał się do Sakury słowem. Nie wiedział ku temu powodu. Był zbyt wkurwiony, by powiedzieć cokolwiek mądrego i logicznego.
Dlatego pałeczkę mistrza konwersacji przejął teraz nie kto inny jak jego droid.
- Zatem, jeśli dobrze przyjąłem - powtórzył NR2TO, posyłając Sakurze spojrzenie konsternacji i zakłopotania - Nie mogę dokonać dezintegracji, śmieci Republiki, jak tylko zacumujemy w ich statku? Ale... To niezgodne z protokołami. Nie po to zaimplementowano mi działka, rakiety i blastery, bym ich nie używał. Zwłaszcza, że żołnierze Republiki to wrogowie. Należy zatem ich unicestwiać, dezintegrować, anihilować, pacyfikować, doprowadzać do przemiany w papkę przypalonego mięsa i kości... Ewentualnie prochu.
Sasuke mimowolnie w duszy zgadzał się z NR2TO. Całe życie zabijał jedi i żołnierzy Republiki, a teraz co? Z powodu Sakury pakuje się na statek wypełniony po brzegi tymi drugimi i do tego pod wodzą pijanej w trzy dupy mistrzyni jedi... Cudownie. Mimowolnie jego dłoń, zbliżyła się do rękojeści jego miecza.
Sakura widocznie sapnęła, zasłaniając swą twarz dłonią, lekko przecierając zarazem pot z czoła. Jej głos jawnie pokazywał jak była zestresowana i zirytowana faktem, że musi jeszcze raz tłumaczyć wszystko droidowi.
- Tak, wiem, że to dla ciebie dziwne, ale proszę cię NR2TO, to ważne byś nikogo tam nie zabił i nie zaatakował. Twoim głównym zadaniem jest ochrona Sasuke, zatem póki, żołnierze Republiki, nie wykażą chęci walki, błagam... Wstrzymaj swoje bojowe zapędy i zapomnij na chwilę o dezintegracji. Lecimy tam porozmawiać, a nie dokonać masakry. - odparła Sakura, spoglądając teraz na Uchihe, z niemą prośbą o słowa poparcia.
Sasuke oczywiście prychnął na ten widok, ale zarazem postanowił wspomóc w tej sprawie Sakure. W końcu miał większą szanse przeżycia, jeśli NR2TO, nie zacznie od tak zabijać, rozpoczynając walki w statku Republiki.
- NR2TO, zrobimy tak jak chce Sakura... - wydał chłodno polecenie Uchiha w stronę droida, zaraz jednak przechodząc spojrzeniem na dziewczynę - Ale Haruno... Jeśli ktokolwiek z tej całej bandy republikańskich psów, chociaż mnie dotknie... Zabije ich tylu, że będą żałować, że wykonują rozkazy twej zapijaczonej mistrzyni...
Sakura boleśnie sapnęła, ale w akcie zgody, kiwnęła głową, widząc, że to najlepszy możliwy konsensus jaki można uzyskać od sitha pokroju Sasuke.
- Sasuke-kun, proszę tylko byś był w miarę spokojny... Tak jak tobie, zależy mi byśmy wyszli z tego cali i zdrowi, a jednocześnie byśmy nie naprzykrzyli Kakashiemu większych problemów, niż trzeba. Dlatego proszę cię i NR2TO, tylko o cierpliwość. Tylko tyle.
- Jakbyś nie widziała, jestem KURWA oazą spokoju - odparł Uchiha, jawnie zaprzeczając tym słowom, przez obraz buzującej jak rzeka mocy w jego ciele, oraz napięte mięśnie, gotowe do wejścia w tryb "bojowy" w każdej milisekundzie. Co gorsza, NR2TO, pomimo bycia maszyną, też wydawał się gotowy do wyrżnięcia całego statku, jeśli trzeba.

CZYTASZ
Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]
FanficW czasach wojny między Imperium Sithów a Zakonem Jedi i Republiką, nic nie może być pewne. Śmierć i rozpacz rozlała się na galaktykę pochłaniając miliardy istnień. Wśród tego pogorzeliska wojny poszukuje zemsty prowadzony przez ciemną stronę mocy Uc...