Sakura nie wiedziała jak wiele minęło czasu od jej ostatniego kontaktu z Sasuke. Koncepcja dni i nocy nie miała sensu w przestrzeni kosmosu, a jedynym wyznacznikiem czasu mogły być dla niej co najwyżej wizyty robota ze śniadaniem, obiadem i kolacją. Idąc tą drogą rozumowania, musiały minąć co najmniej dwa standardowe dni, liczonych na planetach wewnętrznego pierścienia galaktyki. Przez ten cały czas jej jedynym kompanem był ów robocik, który jednak zaraz po wydaniu jej posiłku, całkowicie ją ignorując, najzwyczajniej wychodził, mając jej mentalny głód interakcji głęboko w czeluściach jego procesora.
Sakura rozumiała bez problemu czemu Sasuke jej unika... Ale brak jakiegokolwiek kontaktu z Kakashim, nieco ją zaskoczył. Co prawda, Hatake był dowódcą tego statku. Miał przecież masę obowiązków z tym związanych, więc oczywiste, że nie będzie mógł poświęcać jej za dużo czasu... Ale jednocześnie wcześniej jakoś sobie go organizował. A teraz wydawało się jej, że i on postanowił jej unikać.
Czyżby Sasuke coś mu opowiedział?
Sakura zaraz odrzuciła tą myśl. Bo co by nie mówić o Sasuke, jedno było pewne. Na pewno nie poszedł by na "skargę" do Kakashiego z wiadomością że był... Swego rodzaju ofiarą "molestowania"... Cóż... Tak jakby...
To oznaczało, że coś bardzo intensywnie musiało pochłaniać czas Hatake, albo też... On miał własne powody do jej unikania.
Rezultat tego, okazał się dla Sakury bardziej bolesny niż się wydawało.
Jako jeszcze uczennicy w murach zakonu, Sakurze nie było obce zjawisko "ciszy" i skupieniu się na medytacji. Odrzuceniu wszelkich bodźców i reakcji ciała i całkowicie oddanie się mocy... Jednakże teraz brak jakichkolwiek interakcji z innymi osobami, sprawiał, że Haruno czuła że powoli jej odbija. Ostatnio złapała się na tym że gawędziła do zbroi Mikoto, jakby ta mogła jej odpowiadać, a nawet i opowiadać historie związane z Uchihą.
To stawało się już niebezpieczne.
Przepełniona frustracją, odbiła się z łóżka i bez zawahania skierowała się w stronę interkomu w części "gościnnej". Lekko się nad nim pochyliła i w jednym gwałtownym ruchu skierowała swoją dłoń, do przycisków, jednakże, kiedy jej palce miały musnąć ich krawędź, zatrzymała się i ciężko westchnęła.
- Nie... Nie mogę od tak wezwać do siebie Kakashiego, bo mam taki kaprys... To zbyt dziecinne... Samolubne i głupie... Może zatem... Sasuke... Nie... Jeśli sam nie przyszedł, to tym bardziej nie przyjdzie na moją prośbę... Zwłaszcza nie po tamtej sytuacji...
Jej myśli nagle zostały rozdarte, przez niespodziewany impuls, który uderzył jej zmysły z siłą młota. To uczucie, były tak gęste i wręcz namacalne, że Sakura nie potrzebowała, nawet się upewniać w tym czym ono jest. Zwłaszcza, że zaraz zawtórował temu przeżyciu syk otwieranych drzwi, za którymi ukazała się jej aparycja nie kogo innego jak właśnie Sasuke.
Sakura momentalnie zbladła i zgubiła oddech, pod ciężarem spojrzenia Uchihy, który tasował ją wzrokiem pełnym irytacji i frustracji.
- Eee, hej... - rzuciła do niego po chwili, lekko odbijając się od kanapy, mimowolnie przy tym poprawiając nieistniejące kosmyki włosów obok oczu. Jej poliki piekły niemiłosiernie, a serce zdawało się wejść w najwyższe z możliwych obrotów swej pracy, bijąc tak szybko i mocno, że Haruno była pewna, że nawet Uchiha może usłyszeć jego szaleńczy ton.
Uchiha jej nie odpowiedział, zdając się ignorując jej pokraczne przywitanie. Za to ku jej całkowitemu zaskoczeniu, wszedł pewnie do środka, zbliżając się do niej na niebezpiecznie małą odległość. W mniej niż pięciu krokach, znalazł się tak blisko niej, że jedyną granicą, jaką ich dzieliła była szerokość stołu, na którym ulokowany był holoprojektor.
CZYTASZ
Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]
FanfictionW czasach wojny między Imperium Sithów a Zakonem Jedi i Republiką, nic nie może być pewne. Śmierć i rozpacz rozlała się na galaktykę pochłaniając miliardy istnień. Wśród tego pogorzeliska wojny poszukuje zemsty prowadzony przez ciemną stronę mocy Uc...