Rozdział 11. Błędy przeszłości i nie jak jedi

551 51 24
                                    

Rozładunek wszelkich cennych rzeczy z Taki, był przeprowadzony w wojskowym stylu, czego w końcu można było się spodziewać po Mandalorianach. Sakura była w szoku, patrząc jak w tak krótkim czasie, wrak statku uszczupla się z wszelkiego śladu elektroniki, pojemników wypełnionych każdym cenniejszym elementem jego wyposażenia. Resztki głowic pocisków protonowych, komputery pokładowe, ocalałe elementy samych dział i wieżyczek, do cholery powykręcali nawet z zawiasów i zacisków magnetycznych meble i wyposażenie wnętrz. Na jej oczach, dwójka Mandalorian wynosiła właśnie szafę wykonaną ze stali nierdzewnej, pomagając sobie za pomocą ich plecaków odrzutowych i wsporników w zbrojach. 

Różowowłosa była tego pewna. Jeśli cokolwiek pozostanie ze statku, to tylko "łysy" szkielet. Zlepek metali i plasto-stali, którego bezpośrednio nie dało się odseparować. 

Przeciskając się przez rzekę wojowników podlegających Kakashiemu, Sakura szybko ruszyła do pomieszczenia które jeszcze tak nie dawno pełniło rolę jej pokoju, zaraz pakując w podarowaną przez Sasuke torbę, wszelkie rzeczy, które mogła nazwać swoimi... Czyli w gruncie rzeczy, trochę ciuchów Uchihy, co w zasadzie było swoistym zbawieniem jak i katorgą psychiczną. Bo z jednej strony, uratowało ją to od co chwilowego obracania się w stronę wyważonych drzwi, by być pewna że żaden Mandalorianin nie widzi jej bielizny. Ale z drugiej strony, jej uzależnienie od ubrań Sasuke, mogło też... Pobudzać wyobraźnie. Wszakże, nie dało się przegapić, że kilkoro z wojowników, bacznie przyglądało się jej, a dokładnie faktowi, że nosi ona na sobie męski ubiór... Wprost mówiący że należy do Uchihy. Pewnie większość z nich sądzi że ona... Że oni...

Mimowolnie Sakura się zatrzęsła i odegnała zaraz ów bardzo niebezpieczne myśli. Były one teraz ostatnią rzeczką jaką teraz potrzebowała. W końcu nadal mogła poczuć tą swoistą nutkę ciemnej strony w jej ciele... A jej umysł wciąż zaprzątały wspomnienia w walki... Jak i te wcześniejsze z nocy, kiedy to jej ciało wraz z Sasuke zareagowało  na siebie nawzajem.

Ta myśl, przyśpieszyła jej tempo serca i sprawiła, że jej poliki zaczerwieniły się dosadnie. 

Oprzytomniała dopiero kiedy, kilkoro Mandalorian, totalnie ją ignorując, przepchnęło się obok niej i zaczęło demontować, system podtrzymywania życia z przeciwległej ściany. Dopiero wtedy Sakura, szybko pozbierała się i w mgnieniu oka spakowała wszystko co mogło się jej przydać, zaraz uciekając z granic pokoju, walcząc z wciąż ukazującym się na jej poliku dowodem jej "błądzących" myśli.

Musiała szybko udać się na zewnątrz, wierząc, że chłód wiatru i chwila spokoju od wszędobylskiego hałasu palników i metalicznych butów, pozwoli jej wreszcie oczyścić umysł, ale jak zwykle coś ją powstrzymało od tego kroku.

Tym czymś był głos Kakashiego, który wydobywał się z pokoju Uchihy. Sakura nawet nie starała się powstrzymać swej ciekawości, zaraz ruszając w tamtą stronę.

Najzwyczajniej czuła, że musi to zrobić.

Dlaczego? Tego nie wiedziała. A szukanie odpowiedzi na to pytanie, nie miało szansy nastać, gdyż, gdy znalazła się tuż przed wejściem do pokoju Uchihy, mogła już bez problemu usłyszeć słowa Kakashiego, które zdawały się odbijać z efektem echa od ścian pomieszczenia.

- Sasuke... Wiem, co myślisz. Wiem też, że mówiłem ci to już nie raz, ale... Musisz zapomnieć o przeszłości... Ona cie zniszczy... Jeśli będziesz dalej to ciągnął... Dojdziesz do punktu bez powrotu, tylko jeszcze bardziej się okaleczając.

Słowa Kakashiego uderzyły umysł Sakury niczym pięść. Mimowolnie jej ciało przyległo szczelnie do ściany korytarza, a jej oddech ugrzęzł w krtani i za żadne skarby nie chciał się uwolnić. Jej serce zamarło na dobrą chwilę.

Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz