Rozdział 17. Burza myśli i efekt domina

516 46 55
                                    

Wstrząs.

To jedno słowo idealnie obrazowało zamęt w umyśle Sasuke, w momencie kiedy to usta Sakury na drobny i krótki moment zetknęły się z jego, odbierając mu dech, przerywając potok słów w połowie... I roznosząc jego myśli na strzępy.

Podobnie jak jego całą powagę i skupienie.

Przez chwilę po prostu patrzył się na nią niczym otępiały tak mocno, że dopiero po kilku wdechach zrozumiał te kilka słów, które wyszły z ust Sakury, zaraz po tym... Akcie.

- "Nie będę już słaba".

Mimowolnie znów się zachłysnął powietrzem... Chociaż, sam nie widział jak to robi, skoro jego usta nadal niczym zamrożone tkwiły w tej samej pozycji, co z chwili zetknięcia się ich z wargami Sakury. Jego źrenice nadal nienaturalnie były rozszerzone i piekły niemiłosiernie. A to oznaczało tylko jedno. 

Jego oczy znów nabrały tej soczystej czerwieni, tak charakterystycznej dla członków jego rodziny ze strony ojca. Nikt nigdy nie wytłumaczył mu dlaczego tak się działo. Zawsze zbywając ten temat, historią że jest to coś na tyle poważnego, że informacje o tym posiądzie dopiero w dorosłości. Jednakże... Teraz nie było nikogo kto mógłby mu wyjawić ten sekret. Uchiha przepadli... Zostali zmieceni z kart z historii... 

Z wyjątkiem jego brata...

I jego samego.

Jego usta zaczęły nienaturalnie piec, a zaraz potem to gorąco przeszło na całą twarz.

Rumienił się...

On kurwa się zarumienił!!!

Świadomość tego rozniosła jego mentalne zawieszenie na strzępy. Ciemna strona zawirowała w jego ciele, pobudzając w nim gniew i irytacje. Rozbudzając w nim płomień czystej furii. 

To destrukcyjne uczucie zaczęło go pochłaniać, centymetr po centymetrze, zacierając wszelką niedorzeczną i niezrozumiałą cząsteczkę czegoś ciepłego i... Lekkiego. Jakąś wariacje zrodzoną z tego drobnego i krótkiego aktu.

Nim jednak, ta bezkształtna masa negatywnej mocy, mogła przelać się z jego ciała na wierzch rzeczywistości, Sakura wykonała ruch.

Nim się spostrzegł jej twarz znów się niebezpiecznie blisko niego zbliżyła, a jej jedna z dłoni, delikatnie zawędrowała na jego szyje.

Suchość na ustach zapiekła ze zdwojoną siłą, a wzrok Uchihy mimowolnie wylądował na wargach Sakury, które nie wiedzieć czemu zdawały się teraz jedynym środkiem by ten irytujący bół zdławić. Jego oddech starł się z jej, kiedy to ich twarze zaczął dzielić dystans ledwie kilku centymetrów.

Jego ciało przeszedł spazm, który rozbił resztki jego logiki i gniewu na nic nieznaczące okruszki.

Strach... Jego ciało przeszedł okrutny i zimny strach.

"Zatrzymaj się. Przestań. Zostaw mnie".

Te trzy myśli zatańczyły w jego umyśle, wraz z kolejnymi zatracanymi centymetrami, dzielącymi twarz Sakury od niego. A w momencie kiedy dystans był już w zasadzie iluzoryczny i liczony w dosłownym centymetrze... Coś w nim pękło z trzaskiem.

Nie chciał tego. A zarazem pragnął by dystans wreszcie znikł.

Nienawidził się za tą niedorzeczną słabość i szaleństwo... Ale zarazem, nie zrobił nic by się przeciwstawić.

Mentalna waga zaczęła przechylać się z jednej to na druga stronę, rozdzierając go pomiędzy strachem a żądzą. Pomiędzy logiką a szaleństwem. Pomiędzy czymś ciepłym... ale zarazem obcym, a tak dobrze znanym mu chłodem i zimnej...

Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz