Rozdział 23. Jak ojciec oraz zniekształcenie

431 46 17
                                    

Hatake Kakashi był doświadczonym przez życie człowiekiem. Niewiele rzeczy w galaktyce mogło go zaskoczyć. A jeszcze mniej sprawić, żeby stanął dęba i otępiały jak słup soli. A jednak, robił dokładnie tą rzecz, porażony uczuciem, ciała Sakury, która zapłakana mocno wtulała się w jego tors, cały czas mrucząc pod nosem, że wszystko zepsuła. 

Nie kłamiąc padawnka nie raz pokazała, jak bardzo różni się od schematu typowego jedi, ale jej obecne zachowanie było bardziej niż nielogiczne. Co niby zepsuła? Dlaczego płacze? I dlaczego przytula jego, jakby oczekując ojcowskiej rady i pomocy? I co gorsz, dlaczego on czuje, potrzebę odgrywania teraz takiej roli?

- Eeee, Sakura? Co się stało? - zapytał po chwili, pozwalając sobie na drobny gest w postaci, przejechania swą dłonią po jej włosach. Były one tak miękkie, że mimowolnie na myśl przyszły mu ciepłe wspomnienia związane z Rin.

Zamiast odpowiedzi, dostał tylko cichy szloch, uczucie wilgoci na jego ubraniu i jeszcze silniejszy uścisk, jej ramion wokół jego tali. Co gorsza, emocje teraz buzujące w jej ciele, chyba pobudzały tą słynną moc jedi, bo Kakashi mógł przysięgnąć, że jeszcze chwila, a Sakura zmiażdży mu żebra.

Chcąc uchronić się od tej możliwości, Kakashi, używając swej siły, w dość chłodnym geście, chwycił oplatające go ramiona Sakury i na siłę odseparował jej od swego ciała, zaraz też, skupiając na sobie jej całkowitą uwagę zapłakanej twarzy, wyrażającej teraz zdziwienie i szok, może i nawet poczucie zdrady.

Mimowolnie Kakashi poczuł się teraz jak dupek... Ale musiał sięgnąć po to mniejsze zło, bo inaczej skończył by jako kaleka. Poza tym, teraz chociaż, częściowo Sakura, była świadoma jego spojrzenia i słów.

- Sakura, spokojnie, powiedz mi co się stało. Jeśli będę w stanie ci pomóc, to pomogę... Ale muszę najpierw wiedzieć o co chodzi. Wypłakiwanie się w moją koszule, nie jest w tej kwestii pomocne.

Zieleń oczu Sakury, jakimś magicznym sposobem stała się jeszcze głębsza, a jej wargi lekko zadrgały, na te słowa. 

- Ja... Ja... Powiedziałam to... Zrobiłam to...

- Co powiedziałaś? Co zrobiłaś? Sakura, ja nie czytam w myślach... Nie jestem jedi...

- Ja... Powiedziałam Sasuke, że go kocham...

W jednej chwili umysł Kakashiego zatrząsł się w posadach i nawet po mimo maski, dało się wyraźnie zauważyć, jak jego usta rozchylają się do granic możliwości. Oddech ugrzęzł w jego płucach, a krew i serce na moment zatrzymały swój bieg w jego ciele, tylko po to by zaraz ruszyć z dwojoną siłą, sprawiając, że jego klatka piersiowa zaczęła go niemiłosiernie boleć.

W jednej chwili doszło do zderzenia w sobie dwóch sprzecznych ideii.

Jedna, była skupiskiem niedowierzania, ale i zarazem radości. W końcu, Kakashi widział w Sakurze, szanse dla Sasuke. Nie kłamiąc, egoistycznie, naciskał na tą dwójkę, wmuszając coraz to kolejne konfrontacje, mając nadzieje właśnie na taki wynik. Miłość. Kompilacja pozytywnych uczuć, które mogłyby uratować jego siostrzeńca od ten otchłani mroku, zwanej ciemną stroną. Od pożerającej jego duszę nienawiści i gniewu. Szczęśliwe Sakura pokochała go. Obdarzyła jego okaleczoną osobę tym cudownym uczuciem. To powinien być powód do radości. Co nie?

Ale nic nie było takie proste.

Bo analogicznie, jednocześnie odezwał się w jego głowie, kolejny głos, mówiący, że to koniec... Że to porażka. Bo Kakashi znał Sasuke, rozumiał drzemiące w jego duszy demony... W końcu sam pozwalał się prowadzić nienawiści przez lata... Przez to rozumiał co teraz myśli Sasuke. Będzie on się wzbraniał od uczuć Sakury. Zacznie budować mur, mordując skrawek po skrawku, każde ciepłe uczucie do niej. Bo miłość to wielka siła... Ale i dystrakcja. Uczucie które może stać się twoją słabością... Twoją zgubą... Całe życie jego siostrzeniec poświęcił tej otchłani nienawiści. Temu gniewowi, który rozsadza go od środka. W jego umyśle  był tylko jeden cel. Jedna rzecz.
Śmierć Itachiego. Bolesna. Krwawa. Brutalna. Godna potwora. A teraz... został zmuszony do wybrania strony. Gdyby to Sasuke pierwszy określił swoje uczucia, byłoby o wiele prościej... Ale teraz Sakura nieświadomie, wymusiła na nim decyzje. Narzuciła mu jedną z wizji. Która pewnie była zaledwie skrawkiem rozbitego obrazka, tworzącego się w jego umyśle. Jej wyznanie sprawiło, że ten obraz stał się teraz klarowny. Oczywisty. 

Jej miłość... Zlepek jego ostatnich okruszków ciepłych uczuć... A po drugiej stronie, martwe twarze rodziny... Twarz Itachiego... Krew... Ból i rozpacz... NIENAWIŚĆ.

Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz