Rozdział 2. Zrozumieć morderce i Mistrz

750 57 27
                                    

Sakura spożywała swój posiłek w ciszy, starając się jednocześnie zebrać myśli. Jeśli planowała uciec, potrzebowała odzyskać pełnie sił i kontroli na ciałem, co w zasadzie szło ku dobrej drodze, dzięki jej sztuce medytacyjnej. Jednak nadal robiła to o wiele wolnej niż by chciała, ze względu na prezencje sitha, choć... I tak było to dla niej dziwne. Uchiha jawnie zadeklarował, że jeśli będzie używać mocy bez jego zgody, to on zakończy jej żywot... A mimo to świadomie pozwalał jej wpływać mocą na swoje ciało, by odzyskać nad nim panowanie. Co też planował ten tajemniczy chłopak? Czy to była jakiś rodzaj testu?

Po jakiś dziesięciu, a może piętnastu minutach Sith skończył swój posiłek i skierował się do rogu namiotu i wlał do małej miski wodę szybko obmywając sobie twarz. Haruno nie mogła przez to dokończyć posiłku bo mentalnie zastygła w szoku. Sith spokojnie myjący twarz po posiłku? ŻE CO? Jak była w świątyni jedi, nasłuchała się całych stosów historii o tym jak sithowie są nieludzcy i w zasadzie z człowieczeństwem nie mają nic wspólnego. Co prawda, Sakura z natury była sceptyczna do tak ogólnego określenia całej cywilizacji, nawet jeśli była prowadzona przez ciemną stronę, jednakże późniejsze wydarzenia na froncie, zdawały się przechylać jej poglądy w stronę pogłosek w świątyni... Aż do teraz.

- Długo zamierzasz się we mnie tak gapić z tak zdziwioną miną? Czy w Republice nie dbacie o własną higienę? - nagle przemówił w jej stronę Uchiha, nadal jednak skupiony nad czynnością obmywania twarzy.

Sakura od razu wręcz machinalnie, spuściła wzrok na resztki swego posiłku i zaczęła znów go jeść. Lepiej było go nie drażnić, gardło nadal nieco ją piekło po ostatnim razie. Wolała w tej chwili, nie testować cierpliwości Uchihy.

- Hmmm Uchihy... Od kiedy przestał być on dla niej tylko sithem? - przebiło się jej przez umysł.

Z jej zamysłu i posiłku nagle wybudziła ją, jego prezencja obok niej. Szybko podniosła głowę w jego stronę i chwile prowadziła z nim wzrokowy pojedynek, dopóki na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech.

- Możesz wstać? - nagle zaskoczył ją pytaniem.

Sakura chwile się zastanawiała co powiedzieć. W teorii odzyskała już na tyle kontrolę by się podnieść, a i chwiejąc się poruszać, choć o bieganiu nie mogło być mowy, jednak prawdziwe pytanie brzmiało, jakiej on odpowiedzi oczekuje i jakie akcje będą tego wynikiem.

Wszakże np. jeśli uzna, że odzyskała kontrole na ciałem w "zbyt" dużym stopniu, może znów jej podać ów środek... Mógłby również dla kaprysu zabić ją bo, "używała mocy za jego plecami", pomimo, że na pewno był tego świadom.

Po chwili namysłu jednak postanowiła być szczera, gdyż nie wolno było też zapominać, że kłamstwo to narzędzie tchórzy... I stihów, a nie jedi. Poza tym, stojący tuz obok Uchiha i tak zachowywał się irracjonalnie inaczej niż się spodziewała, więc za cholerę nie mogła rozgryźć jego sposobu myślenia i działania.

- Tak, myślę że mogę samodzielnie ustać i z wolna się poruszać - odpowiedziała lekko się wahając.

- Świetnie, to powinno wystarczyć - odpowiedział do niej z szyderczym uśmiechem, po czym szybko skierował się do rogu namiotu wyjął czarny materiał z pudła i rzucił jej go błyskawicznym pchnięciem mocy. 

Chwytając go, Sakura od razu zorientowała się czym to jest. Górna połowa szaty sitha. Momentalnie posłała mu gniewne spojrzenie.

- Chyba nie myślisz poważnie, że założę to?! - już totalnie otwarcie krzyknęła w jego stronę, nie przejmując się ewentualnymi konsekwencjami.

Jednak zamiast wyrazu gniewu przez jej wybuch, Uchiha tylko pogłębił swój szyderczy uśmiech.

- Jak wolisz, możesz chodzić z piersiami na wierzchu, mi to nie będzie przeszkadzać... Ale nie błagaj mnie o pomoc gdy jakikolwiek inny sith zacznie się do ciebie dobierać... - zakończył mrocznie, kierując się w stronę wyjścia.

Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz