Stwierdzenie, że Sakura była przerażona, było bardziej niż adekwatne.
Strach przesiąknął jej każdy mięsień i kość.
Jej umysł opanował chaos, niegodny jedi.
Ale Sakura nic nie mogła na to poradzić. Nigdy bowiem nie była fanką walk w przestrzeni kosmosu. Bitew, gdzie nadrzędną role odgrywała technologia, która nie miała nic wspólnego z potokiem mocy. Starcie, które ostatecznie zawsze kończyło się dla jednej ze stron najgorszym typem śmierci.
Obumarcie w martwej przestrzeni kosmosu.
W jego potwornej ciszy.
Żarze promieniowania słonecznego.
Śmierć w mroku.
Dlatego też Sakura, wręcz zastygła w bezruchu wraz z chwilą, gdy zasiadła za sterami wieżyczki wyposażonej w podwójne sprzężone ze sobą działa jonowe, nieznanej jej firmy militarnej. (co było całkowicie naturalnym faktem, w końcu był to wytwór ze światów Imperium Sith, a nie Republiki.) Sam system celowniczy, był niemal zupełnie taki sam jak u jednostek Republiki, ale to i tak nie pomagało różowowłosej z zażegnaniem tego okrutnego powiewu strachu jaki ją opanował.
Ku jej zaskoczeniu, ratunkiem z tej wyjątkowo niewygodnej sytuacji był nieco zmodyfikowany głos Sasuke wydobywający się z znajdującego się tuż nad nią interkomu.
- Słuchaj Sakura, niemal mogę poczuć twój żałosny strach, więc jeśli zamierzasz się tylko otępiale przypatrywać, to z łaski swojej, przełącz wieżyczkę w tryb "Auto" by NR2TO mógł się tym zająć. - zaczął Uchiha głosem tak zimnym i przenikliwym, że mimowolnie padawnke przeszedł dreszcz czystego zażenowania nad swoją osobą. To była brutalna prawda, która podziałała niczym kubeł chłodnej wody, pobudzający jej zmysły. A nawet jeśli to nie było to... To kolejne słowa sitha, na pewno wywarły taki efekt.
- Spodziewałem się więcej od osoby... która jeszcze chwilę temu, zarzucała mi bycie tchórzem... Bo skoro ja nim jestem, to kim teraz jesteś ty?
To zabolało.
Dotkliwie i głęboko.
O wiele mocniej, niż Sakura mogłaby sobie wyobrazić.
Uchiha miał racje. Co ona wyprawiała?
W jednej chwili, zapłonął w niej ogień. Potężny żar mocy. Czysta kwintesencja i suma determinacji i woli walki.
Woli przetrwania... i chyba... wykazania się... udowodnienia i sobie... I JEMU... że ona potrafi... że da radę.
- Dam radę. - odparła po chwili, głosem pełnym determinacji, pozbawionym nawet śladu zwątpienia czy strachu z przed paru chwil.
- Tak trzymać... - odezwał się głos Sasuke, który chyba był zabarwiony dumą... bądź był to efekt pogłosu interkomu.
- Zatem zaczynamy zabawę!
Sakura zaparła się w sobie, całkowicie zaskoczona, nagłym zwrotem całego ich statku, który to wykonując dosłownie śrubę, ominął dwie potężne wiązki laserowe, jednego z okrętów piratów. Przez chwilę padawanka nie mogła odnaleźć środka odniesienia i omal nie uderzyła twarzą o jedną z konsol celowniczych jej działka.
Przez jedną drobną chwilę miała ochotę skopać Sasuke dupę, za tak bezpardonowe zagranie, ale wiedziała, że to było by głupie z jej strony. W końcu Uchiha zrobił to by uratować statek od bezpośredniego trafienia, które nawet mogło by się skończyć rozpadem całej ich jednostki, ergo ich śmiercią.
- Sakura, z fregaty wypuścili osiem myśliwców, wystawie ci je, a ty się ich pozbędziesz. - to był rozkaz. Różowowłosa nie miała złudzeń, co do tego. Uchiha całkowicie teraz skupił się i wręcz tonął w potoku mocy, tej bitwy. W końcu, to była jego domena.
CZYTASZ
Sasusaku - Dzieci Mocy [PL]
FanfictionW czasach wojny między Imperium Sithów a Zakonem Jedi i Republiką, nic nie może być pewne. Śmierć i rozpacz rozlała się na galaktykę pochłaniając miliardy istnień. Wśród tego pogorzeliska wojny poszukuje zemsty prowadzony przez ciemną stronę mocy Uc...