Rozdział 3

354 19 3
                                    

Czułam się bezpieczna, gdy doszłam do siebie byłam wtulona w Martina i razem siedzieliśmy w jego garderobie. Twarz miał spokojną, a w oczach było widać zatroskanie. Gdy zobaczył, że się odcknełam spojrzał mi w oczy uśmiechając się:

- Jak się czujesz?- zapytał

- Już dobrze, przepraszam za to wszystko i za to co ci powiedziałam... - przerwał mi przykładając palec do ust

- Nie musisz, rozumiem byłaś przerażona. Próbowałaś być silna i stłumić te uczucia. Naprawdę rozumiem.

- Dzięki. Ok, muszę się zbierać pewnie wszyscy się o mnie martwią.- spojrzałam w tym momencie na telefon, oczekując że zobaczę SMS-y i wiele nieodebranych połączeń. A tu nic.

- Chyba wszyscy są o ciebie spokojni - zasugerował, następnie dodając- to może przejdziemy się, pogadamy?

- Naprawdę chyba powinnam już wracać.

- No proszę, daj się namówić- prosił patrząc na mnie z tą miną smutnego szczeniaczka.

- Ok- uśmiechnął się tak jak Elena, która dostała właśnie torbę cukierków- ale najpierw muszę dowiedzieć się co z Zac'iem- uśmiech już mu trochę zrzedł, ale pokiwał głową wiedząc że nie ma innego wyjścia.

- W porządku- dodał tylko.

Szybko wykręciłam numer Z. Gdy usłyszałam jego głos od razu poczułam się lepiej mając świadomość, że jest bezpieczny. Wymieniłam z nim parę zdań i powiedziałam, że później się odezwę i coś o tym żeby się nie martwił.
Wyszliśmy przed Madison Square. Zaczęłam się rozglądać w oczekiwaniu, że zaraz zostanę odepchnięta przez fanki. O dziwo ulica była pusta i to całkowicie, żadnych samochodów, nic. Spojrzałam na niego i spytałam:

- Czemu nikt na ciebie nie czeka, żadnych fanów?

- Bo Zoe jest już 3 nad ranem, a całe to zamieszanie działo się 4 prawie 5 godzin temu- wytłumaczył mi.

- No tak to ma sens.

- To jak gdzie idziemy?- zapytał na co ja wskazałam w stronę Central Park'u. Zaczęliśmy spokojnie tam iść.

✌🏼️

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz