Rozdział 15 cz.II

181 17 1
                                    






Wsiadłam w Taxi i po 5 min byłam już pod domem. Sprawnie przeszłam do windy, a gdy byłam już na właściwym pietrze pobiegłam do drzwi. W kuchni czekał już na mnie Mike z butelka wina. Przytuliliśmy się mocno i przeszliśmy do salonu. Zabierając po drodze słoik nutelli i jeszcze większy słoik oreo. Usiedliśmy przed kominkiem i się zaczęło.

- Co to za chłopak? - to pytanie nurtowało mnie cały dzień

- Więc, przyszedł na rysunek jako model do aktu, po lekcji wpadliśmy na siebie i mega fajnie nam się gadało. Poszliśmy razem na kawę. Tak w ogóle to ma na imię Kyle i tak jakoś wyszło, że codziennie się widywaliśmy, spotykaliśmy, aż stwierdziliśmy że to dobry czas na związek. Zastanawialiśmy się nawet czy razem nie zamieszkać. Nie możemy bez siebie żyć.

- Wow, nie wiem co powiedzieć, to wspaniale, jestem szczęśliwa twoim szczęściem. Wiedziałam, że znajdziesz kogoś fajnego. Będę musiał go poznać jak najszybciej.

- Poznasz! Odbierze mnie stąd.

- Co? Miałam nadzieje, że tak jak za dawnych czasów zostaniesz ze mną na noc.

- Shit! Zapomniałem, a czy on też mógłby zostać z nami?

- Jasne, tylko błagam żadnych orgi na moich oczach.

- Obiecuje, będziemy grzeczni.

- Na paluszek?

- Na paluszek. - i podaliśmy sobie palce - A teraz twoja kolej. Co to za chłopak, z którym wyjechałaś?

- No więc,w sumie to go znasz, nie osobiście, ale tak. Tylko nie krzycz okey?

- Tak, no mów już, nie trzymaj mnie tak w nie pewności.

- Martijn Garritsen.

- Co? - krzyk oczywiście - Nie wierze, serio?

- Tak, wszystko miało swój początek na koncercie i tam też go spotkałam tak twarzą w twarz. Pomógł mi i tak jakoś wyszło, że zaproponował mi wyjazd. Chciał mnie lepiej poznać, a nie mógł zostać tu dłużej. Szczerze z początku to pojechałam z nim do ŁA ze względu na dziewczyny, które jak wiesz tam mieszkają i chciałam się w końcu z nimi spotkać co też mi się uda. Jednak im bardziej go poznawałam tym bardziej byłam tam dla niego. Zaczęłam coś do niego czuć. - uśmiechnęłam się na wspomnienie tego wyjazdu - Pod koniec spytał się czy zostanę jego dziewczyną, a potem podczas lotu zrozumiałam, że go kocham.

- O mój bosz!!! To zarąbiście, ale się cieszę. Jaki on jest?

- Cudowny, troskliwy, zabawny, energiczny, zupełnie inny niż Bieber. Jest bardzo świadomy życia i wie czego chce. A i ma super przyjaciół.

- Mega, muszę go poznać, a poznałaś tam jakiego interesującego geja. - zapytał z tym znaczącym uśmieszkiem

- Okazało się, że jego najlepszy przyjaciel Louis jest gejem. Wiesz ten super fotograf od tych niesamowitych zdjeć. - przytaknął głowa w odpowiedzi - Zaprzyjaźniłam się z nim i razem tu przylecieliśmy, mam też się z nim jakoś spotkać.

- To wiesz jak będziesz z nim umówiona to weź mnie ze sobą.

- Oczywiście miśku. - powiedziałam przez śmiech, po czym wypiła do końca kieliszek

- A co z Zac'iem?

- No co, powiedział mi że teraz to by chciał ze mną być i coś o tym jaki to on zazdrosny. Ale kurwa jak chciałam z nim być miał mnie w dupie, więc teraz to ja mam go w dupie i niech się wali. Kazałam mu się ogarnąć, by nie zjebał sobie życia.

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz