Rozdział 14

169 13 0
                                    




Leżałam na zimnej posadzce, plując wodą i łapiąc każdy możliwy oddech. Nade mną był pochylony Martin, który w momencie spotkania naszych oczu odetchnął z ulga i opadł na podłogę obok mnie.

- O kurwa myślałem, że cię straciłem - przeciągną mnie do siebie - nie rób mi tak więcej, bo sam zejdę. Przecież  mówiłaś, że umiesz pływać.

- Tak, Ale po prostu wpadłam w jakąś panikę i potem wszystko działo się samo. Myślałam, że razem ze mną wskoczysz i się przestraszyłam. Nie wiem co mi się stało - załapałam szybko kolejny oddech, a on mnie mocno przytulił.

- Hej, spokojnie wszystko jest już ok.

Po 2 h byliśmy z powrotem w pokoju. Pomimo wczesnej jeszcze godzinę byśmy coś zmęczeni po wspólnym prysznic, więc oboje położyliśmy się do łóżka. Ja w bieliźnie Kevin'a Clein, a chłopak czarnych bokserkach. Leżeliśmy z dwoma torbami Mc'a i pizzą, rozłożonymi na pościeli, a w tle leciał telewizor. Była to jakaś Gala MTV w Mediolanie. Z początku sądziłam, że jest to jakaś powtórka jednak przy ikonce widziała napis live. Pokazywano nominacje i nagle zobaczyłam Garrix'a.

- Czemu cię tam nie ma? - krzyknęłam

- Bo wole siedzieć z tobą tutaj przez twoje ostatnie dni wakacji.

- Ale masz mega dużą szanse to wygrać, wręcz 100%.

- Tak wiem, dlatego wysłałem im filmik z podziękowaniami.

- Ale nie możesz tak, powinieneś tam być. Dla swoich fanów. No błagam cię.

- Hej, wybaczą mi to bo mam dla nich niespodzianek.

- Niby jaką?

- 7 nowych utworów, które wypuszczę w ciągu tygodnia. Naprawdę będą się cieszyć i jarać tym, że wygram i to dzięki nim.

- No ok. Kolejnym razem nie możesz nie pojechać, nie pozwolę ci ominąć takiej imprezy. Serio, twoja obecność jest ważna.

- Dobra, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Pojedziesz ze mną - uśmiechnął się znacząco

- Oczywiście - odwzajemniam uśmiech i dałam buziaka. W tv właśnie ogłaszali wyniki best electronic music

- .... And award goes to - chwila ciszy - MARTIN GARRIX!!!!!!!

- JA PIERDOLE WYGRAŁEŚ!!!! Jezu jestem taka dumna - rzuciłam się na niego, a on zaczął się śmiać

- Dzięki, cudowna jesteś. Wow, serio nie wierze że to wygrałem. 

- A ja wiedziałam, to było pewne. Jesteś najlepszy.

- Dziękuje - dał mi mocnego całusa - Ok, muszę nakręcić im snapa z podziękowaniami. Podasz mi tą bluzę?

- Jasne, proszę - podałam mu duża biała bluzę

Szybko nagrał kilka snapów na tle jeziora, po czym odpisał na kilka maili leżąc koło mnie. Kiedy to ja załatwiałam koncerty i cała trasę THL, no i przeglądałam podania manager'ów. I tak wśród laptopów i papierów zasnęłyśmy.










Byłam sama, a wokoło tylko las. Ciemny, wydający z siebie dziwne dźwięki. Szłam powoli słysząc w oddali czyjś niezrozumiały, wściekły krzyk. Następnie doszedł do mnie szelest liści, wyczułam że ktoś jest za mną. Nie wiedząc co zrobić, szybko zaczęłam biec, mając nadzieje że ten ktoś mnie nie goni. Po chwili znalazłam się na dużej polanie, a raczej na jego skraju, na której środku klęczał  Martin. Na przeciwko niego stał jakiś zamaskowany chłopak z pistoletem wycelowanym w niego. Wiedziałam, że nie mogę zrobię żadnego gwałtownego ruchu bo dj zginie. Stałam tak chwile, czekając na rozwój sytuacji. Nie mając pojęcia jak go uratować. Nagle poczułam ręce kapiące mnie od tyłu, ci właściciel zrobił ogromny hałas, co spowodowało że napastnik spanikował i nacisnął spust. Huk rozległ się echem po każdym zakątku lasu i tym samym przeszedł mnie zimny dreszcz docierający do najmniejszej komórki mojego ciała. Gdy zobaczyłam upadającego Martijn'a wyrwałam się z objęć i pobiegł do niego. Rzuciłam się na kolana, trzymając jego martwe ciało, a po policzkach płynęły mi strumienie łez. Straciłam go. Moje życie nie ma sensu.
-Nieee!!!
- To koniec kotku - powiedział znamy mi dobrze głos. Chłopak ściągnął kominiarkę i zobaczyłam roześmianą twarz Zac'a. Ten uśmiech wyrył się w mojej głowie.






Ciąg dalszy nastąpi.......

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz