Rozdział 19

120 12 3
                                    







Wszystko szło dobrze, do momentu. Gdy pewnego wieczoru zobaczyłam zdjęci i filmiki z jakiejś imprezy, na której wiadomo główną rolę odgrywał Martin z jakąś pasowało by blond suką, ale była ona brunetką. Nie rozmawiałam z nim prawie 2 miesiące, z Aubrey'em i Watse'm mam kontakt tylko biznesowy, tak naprawdę jedynie z Louis'em normalnie gadam i dowiaduje się, że u dj'a wszystko w porządku. Dotąd byłam wstanie to znieść, ale kiedy zobaczyłam te fotki, na których się całują, coś we mnie pękło, poczułam ogromną puste i okropny ból. Kolejna osobą, którą kocham zraniłam mnie. Rzuciłam iphone'm o ścianę i zaczęłam płakać, nie byłam w stanie powstrzymać łez. Nie wiem ile tak leżałam, płakałam cały czas, ale było mi w pewien sposób dobrze, to mnie oczyszczało. Wiadomo, gdybym ją teraz spotkała to by dostała w mordę, ale ta agresja dawała mi chęć życia, wiem to pojebane, jednak prawdziwe. Podniosłam się z podłogi, przebrałam w sportowy strój i pobiegłam do mojej mini siłowni, gdzie miałam worek treningowy. Włączyłam głośno muzykę i zaczęłam po prostu w niego walić. W pewnej chwili usłyszałam głosy, złapałam worek by lepiej usłyszeć kto wtargnął do mojego apartamentu.

- Jest bardzo źle. - to był głos Mike'iego

- Widziałem jak wyżywa się. Musimy tu poczekać, aż ochłonie. - tym razem to był Zac

I z powrotem słyszałam tylko muzykę, z jakiegoś powodu to co usłyszałam mnie wściekło i znowu waliłam z największą siła. Po jakimś czasie byłam już tym zmęczona i opadłam na ziemie. Wyłączyłam muzykę i siedziałam w ciszy, bez celu. Minęło kilka minut i w pomieszczeniu pojawił się Mike, bez słowa usiadł obok mnie, i mocno przytulił. To było to, czego właśnie potrzebowałam, oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy. Czułam jego dłoń, głaszczącą mnie delikatnie po głowie.

- Trzymasz się jakoś? - usłyszałam łagodny głos

Pokręciłam w odpowiedzi, nie mając siły cokolwiek mówić. Po chwili po prostu zasnęłam na chwile zapominając o tym wszystkim.

Obudziłam się w sypialni, zupełnie sama. Znowu słyszałam głosy dochodzące z kuchni. Usiadłam i podkuliłam nogi do klatki piersiowej. Byłam załamana. Często tak mam jak coś się stanie, najpierw udaje siną i jestem agresywna, a później przychodzi załamanie i smutek. Jednak to było inne, straciłam sens życia, osobę, której ufałam bezgranicznie i kochałam, tak na prawdę. Te zdjęcia spowodowały, że poczułam się tak jak kiedyś. Straciłam pewność siebie i chciałam być z daleka od wszystkich. Kiedy poznałam Martin'a wiedziałam, że może mnie zranić, a jednak w to weszłam. I po co? Zawsze sądziła, że płakanie po chłopaku jest puste i głupie, a teraz sama to robiłam. W pewien sposób nienawidziłam siebie za to, czułam do siebie wstręt. To był moment, w którym od bardzo dawna znowu zaczęłam się zastanawiać nad cięciem i to przez jakiegoś jebanego chłopaka. Jednak moje przemyślenia przerwał przyjaciel gej, trzymający talerz pełen jedzenia.

- Zoe, proszę zjedz trochę, nie jadłaś nic od wczorajszego śniadania. - ściągnął mi koc z głowy, którym się nakryłam by mnie zostawił w spokoju, spojrzał mi prosto w oczy i przystawił talerz - Proszę zrób to dla mnie, za chwile mi tu zjedziesz, jak tak dalej będzie. - w końcu wzięłam kawałek chleba by się odczepił, a on odetchnął z ulgą

Siedzieliśmy tak chwile razem, po czym znowu zasnęłam. Gdy się obudziłam Mike'iego już nie było ze mną, za to pod ścianą stał Zac, bacznie mnie obserwując.

- Przykro mi. - to były jedyne słowa jakie wypowiedział w ciągu całego swojego pobytu, a raczej pilnowania

Ja natomiast wgapiałam się bez przerwy w zdjęcie, stojące na stoliku nocnym. Byłam na nim z Martin'em, staliśmy wtuleni w siebie na moście, kiedy to niespodziewanie mnie odwiedził przed swoim koncertem w Las Vegas. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi, uśmiech nie schodził nam z twarzy. Cały czas powtarzał mi jak bardzo mnie kocha, a mimo to był wstanie zrobić mi takie świństwo. Zrobił to czego najbardziej się obawiałam zgadzając na ten jebany związek.





In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz