Rozdział 12

212 16 1
                                    




Martin POV

Kurwa co ja odjebałem! Ja pierdole ale ze mnie debil. Kurwa przecież ja tylko chciałem wiedzieć co się stało. Może powinienem na spokojnie to rozegrać, ale po prostu byłem tak wściekły, że ktoś mógł ja skrzywdzić. Zwyczajnie nie wytrzymałem. Na sama myśle o tym mam ochotę komuś przyjebać. Idę na siłownie, muszę się wyładować. Nie wiem jakim cudem dojechałem tam do box'u, nie patrzyłem na światła ani żadne znaki, a na liczniku cały czas było powyżej 100km/h. Szybko się przebrałem i zacząłem ćwiczyć z słuchawkami w uszach. Po tym jak byłem już rozgrzany, ubrałem rękawice i zacząłem walić w worek bokserski. Po godzinie byłem cały spocony, leżałem na podłodze wpatrując się w bujający się worek. Nagle ktoś się pochylił i położył obok mnie. Wyjąłem słuchawki i powiedziałem

- Hej Justin!

- Co jest stary? Bo wyglądasz fatalnie.

- A nic po prostu coś dziś rozpierdoliłem.

- Laska? Prawda? - zasugerował Bieber

- Skąd taki pomysł, przecież mnie znasz i wiesz że tak jak ty lubię przelotne znajomości.

- Wiem, ale widziałem fotki z samolotu. Kto to?

- Dziewczyna z NY, Zoe,  i było super, wiesz myślałem o tym że może to właśnie tak, ale po ruchanku zobaczyłem coś. Ona się o to wpierdoliła, a ja na nią, a raczej na to co się z tym wiązało.

- JAPIERDOLE. serio? Weź wrzuć na luz, przecież tego kwiatu jest pół światu.

- Nie, ona jest inna niż wszystkie.

- No niech ci będzie, skoro tak mówisz.

- Dość o niej, co u ciebie, jak trasa?

Kurwa mam dość tego, że traktuje mnie jak kopia siebie, że przelecę laskę, może przez tydzień  jeszcze się w okół niej zakręcę, a potem kolejna. Fakt nie mam dziewczyny, ale to przez to że ciagle jestem w rozjazdach i wiem po Lynn jak kończy się związek na odległość. A jak każdy facet muszę się czasem wyżyć. W dni takie jak te mam go dosyć i nie chce mi się z nim gadać.

- Spoko, no wiesz dużo pracy, dużo cipek do ruchania. Ogólnie fajnie, a .....- przerwałem mu szybko

- To super, wiesz co sorry, ale muszę już lecieć. No będziemy w kontakcie, jak coś to dzwoń. - wyszedłem

Wziąłem rzeczy, włożyłem słuchawki z powrotem do uszu i ruszyłem w stronę BMW. Po 5min byłem już pod willą i znowu czułem ten smutek, i zdołowanie. Wszedłem do środka zignorowałem Louis'a i wyszedłem na górę wsiąść prysznic. Ogarniałem się, położyłem na łożku i wgapiałem się w sufit myśląc o Zoe. Już miałem siegnąć  po coś mocniejszego do mojej lodówki, gdy dostałem wiadomość. Wziąłem telefon i sprawdziłem. Był to SMS od jakiegoś numeru.

Nieznany
Hej, słuchaj chuju zraniłeś Zoe naciskając na nią wiec
Kurwa rusz dupę i ja przeproś. Ona przez cb cały dzień
ryczała. Zrób coś jebany chuju.

Martin
O co ci kurwa chodzi? Kim ty do chuja jasnego
Jesteś? To ona nie chciała mi nic wytłumaczyć.
Odjeb sie ode mnie.

Nieznany
Kurwa nie ogarniasz ze może to dla
niej trudny temat i nie była gotowa
ci o tym powiedzieć chuju. Rusz sie
w końcu i przyjedź do niej. Pisze Elena debilu.

Martin
Ok jaki adres?

Nieznany
Louise Ave 137 piętro 10 mieszkanie 35.

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz