Rozdział 4

313 26 3
                                    



Rozmawialiśmy godzinami, zupełnie zapomniałam kim tak naprawdę jest, a raczej kim był dla reszty świata jest. Był jak normalny chłopak, opowiadał mi o swojej rodzinie i początkach. Ja opowiedziałam mu o wszystkich moich pierdolonych problemach. Skończyliśmy w Starbucks'ie o 8.00 na śniadaniu. Niestety nie długo tam siedzieliśmy bo jakieś dziewczyny go rozpoznały i po tym jak dał im autografy, uciekliśmy. Doszliśmy pod drzwi mojego apartamentowca. Stanęliśmy i Marti spojrzał mi prosto w oczy

- Świetnie się bawiłem- powiedział uśmiechając się, odwzajemniam jego uśmiech i dodałam

- Ja też, nie myślałam że będzie nam się tak dobrze gadać.

- Właśnie, wielkie dzięki bo mogłem pogadać z kimś kto nie brał mnie przez pryzmat tego kim jestem- po tym przytulił mnie i tak staliśmy pare minut.

- Ok, idę spać. To była długa noc.

- Mam nadzieje, że jeszcze się zobaczymy- powiedział ze smutkiem

- Ja też- powiedziałam uśmiechając się smutno i znikając w drzwiach.

Sorry że taki krótki ale kolejne będą dłuższe
Czytajcie komentujcie gwiazdkujcie i czekajcie na kolejne rozdziały.
✌🏼️

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz