Rozdział 6

297 24 0
                                    



Na polu było zimno więc po przejściu kilku ulic postanowiliśmy usiąść w pobliskim Mcdonalds.
Martin był głodny, więc poszedł sobie kupić jakieś frytki i burgera, a ja poprosiłam o latte z karmelem. Gdy siedziałam tak sama przypomniało mi się jak razem z dziewczynami (Vicky, Maggie, Elen, Mate) chodziłyśmy do Maca i wychodziłyśmy z pięcioma pełnymi torbami żarcia. Kurwa jak ja za nimi tęsknie. Zawsze tarzałyśmy się po podłodze ze śmiechu, chodziłyśmy na zajebiste melanże i na kolejny dzień miewałyśmy wspólnego kaca. Ah te czasy. Robiłyśmy zwariowane rzeczy, które uwieczniałam chociaż by jednym zdjęciem.
Z zamyślenia wyrwał mnie Marti stawiający przede mną kawę. Upiłam łyk i od razu się uśmiechnęłam czując ten wspaniały smak. Oczywiście skończyło się tak, że ja jadłam też jedzenie Marti'ego, a on pił moją latte. W Macu siedzieliśmy chyba 2h, gadając praktycznie o wszystkim. Obojętnie na jaki temat była rozmowa to mieliśmy sobie tyle do powiedzenia. Kurde jeszcze nigdy nie gadało mi się tak dobrze z chłopakiem. Koło 2 nad ranem zaczęliśmy wracać, bo jutro, a właściwie dzisiaj mam szkołę. Nienawidzę jej. Gdy staliśmy pod drzwiami wejściowymi nie mogliśmy się rozstać, w końcu przytuliliśmy się i gdy nasze oczy były na tym samym poziomie, patrząc sobie głęboko w oczy zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Kiedy już mieliśmy się pocałować, jakaś laska po drugiej stronie ulicy zaczęła krzyczeć wołając znajomych. Szybko stukałam kod i wciągnęłam chłopaka do środka. Zrobiłam to w takim tempie, że oboje wylądowaliśmy na podłodze w holu. Na szczęście nikogo tu nie było. Odźwierny akurat spał. Leżeliśmy chwile śmiejąc się widząc jak jego fani uderzają w zamknięte drzwi. W końcu wstaliśmy z podłogi i weszliśmy do czekającej windy. Gdy wyjeżdżaliśmy na wyższe piętro Garrix powiedział:

- Na czym skończyliśmy?- zapytał i zaczął mnie całować.

Oczywiście od razu odwzajemniam jego pocałunek. Był głęboki i namiętny. Trwał chyba nieskończoność, aż drzwi windy się rozsunęły, a my się od sobie odsunęliśmy łapiąc powietrze. Kiedy byłam już przed windą w korytarzu , Martin złapał mnie za rękę przyciągnął mnie do siebie, przytulając i całując na dobranoc. Po tym jak zniknął w windzie, a ja zszokowana tym co się wydarzyło weszłam do penthouse'u i pobiegłam do swojego pokoju. Zdjęłam ciuchy i w samej bieliźnie położyłam się do łóżka.

W sumie spałam może 3h, wyglądałam tragicznie jedyne o czym myślałam to o kawie. Ubrałam się, wzięłam torbę z zeszytami, aparatem i wyszłam do szkoły. W holu stał Garrix z kawą ze Starbucks'a.

- Mój zbawiciel- powiedziałam, biorąc od niego kubek- A tak w ogóle to co tu robisz? Nie chciałeś się wyspać po ostatniej nocy- zaśmiał się na to wspomnienie.

- Nie, wolałem zobaczyć się z moją dziewczyną- uśmiechnął się i zbliżył by mnie pocałować, jednak ja od razu wystawiłam rękę by go zatrzymać

- Ej, niby od kiedy jesteśmy parą? Bo jakoś nie przypominam sobie tego.
Uderzyłam go w klatkę piersiową i wybiegłam z budynku.

Biegłam prawie do szkoły, mając nadzieje że mnie nie goni. W szkole wpadłam na Ann, a ona od razu zauważyła, że coś jest nie tak.

- Co się stało? Czemu się w ogóle nie odezwałaś po koncercie? Zac mówił , że też mu zniknęłaś.

- Tak, wiem przepraszam, ale poznałam pewnego chłopaka- w tym momencie się uśmiechnęłam- No i trochę spędziliśmy razem czasu.

- Uuuu, to co jesteście parą? Szybko poszło.

- JAPIERDOLE, co wy się tak uczepiliście mnie, od razu parą- wkurzyłem się i poszłam nie będąc w stanie dalej ciągnąć tej gadki. 

Lekcje trwały w nieskończoność, po 15 mogłam już wrócić do domu. W drodze powrotnej nie słuchałam jak zawsze Garrix'a tylko Kygo i liczyłam, że nie spotkam go znowu.
Na całe szczęście nie było go tam, więc szybko wsiadłam do windy, a następnie skierowałam się do kuchni coś zjeść.

Kolejny rozdział już wkrótce
Czekajcie, komentujcie i zostawiajcie gwiazdki!!!!!
✌🏼️

In the name of loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz