Rozdział 1: Jak zawsze...

2.4K 132 59
                                    

Miłość zjawia się niespodziewanie jak włamywacz. W jednej chwili wszystko znika, życie przenosi się w inny wymiar. Nagle topnieje strach.

Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy, zrzuciłam buty w przedpokoju i ruszyłam wolnym krokiem w głąb mieszkania. W powietrzu unosił się zapach, z którego mogłam wywnioskować, że na obiad czeka mnie spaghetti, a gdy weszłam do kuchni, moje przypuszczenia się potwierdziły.

Mój brzuch zaburczał, więc postanowiłam szybko zasiąść do stołu. Przysiadłam na krześle, nie przejmując się nieobecnością mojej matki. To nic nowego, widywałyśmy się rano przy śniadaniu i czasem wieczorem, gdy wracała z pracy wcześniej lub ja kładłam się później. Czasami brakowało mi, że nie było jej, gdy wracałam do domu ze szkoły i musiałam siedzieć całymi dniami w samotności. W większości jednak było to dla mnie korzystne. Mogłam się wtedy bez przeszkód poddać swojej pasji i siedzieć przy laptopie długie godziny, nie martwiąc się, że ktoś nagle wleci do mojego pokoju i zrobi mi awanturę o to, że za długo siedzę, jak ona to nazywała, wgapiając się w kolorowy ekran.

Po kilku minutach skończyłam jedzenie i odstawiłam talerz do zlewu, wychodząc z kuchni i ruszając w stronę schodów. Przeskakiwałam co dwa schodki, a gdy wreszcie znalazłam się na piętrze, otworzyłam ostatnie drzwi na korytarzu i weszłam do swojego królestwa. Rzuciłam się na łóżko, wyjmując telefon z tylnej kieszonki spodenek i odrzuciłam go obok siebie, nie fatygując się, by przeczytać nowe powiadomienia, których zapewne było sporo.

Ziewnęłam i przyłożyłam dłoń do czoła. Byłam zmęczona ostatnimi dniami, ale cieszyłam się, jak dziecko wiedząc, że został jeszcze tylko tydzień i koniec z tą udręką. Potem studia. Czułam zdenerwowanie, bo odpowiedzi z uczelni jeszcze nie przyszły, ale wmawiałam siebie, że to tylko wina poczty. Nie przyjmowałam opcji, że nie dostałam się na żaden z trzech wybranych kierunków. To byłby koszmar, co prawda jeszcze nie byłam pewna co wybiorę, ale wszystko zależało tak naprawdę od wyników.

Byłam podekscytowana, ale i smutna, w końcu miałam wyjechać do Nowego Yorku z daleka od matki i ojca, ale za to bliżej siostry.

Jasmine miała 27 lat, wyprowadziła się z domu zaraz po osiemnastce, teraz prowadzi własny klub i jest gorącą singielką. Zawsze się wspaniale dogadywałyśmy, niestety potem nie widywałyśmy się tak często i przez to nie wiedziała o kilku rzeczach podobnie, jak moja rodzicielka. Przykładem był kierunek studiów, bo nie wybrałam tylko hotelarstwa jak to miałam na początku w zamiarze, ale też informatykę i choreografię.

Moja mama miała własny hotel i zawsze marzyła, że to ja go przejmę. Właśnie dlatego wzięłam hotelarstwo pod uwagę, mimo że nie jest to coś, co chce robić w przyszłości. Nie potrafiłam inaczej, wiedząc, że mogę ją zranić. Rodzicielka zapewne już zawsze miałaby mi za złe, że zostawiłam hotel na pastwę losu. Z drugiej jednak strony, czy wykonywanie czegoś, co nie powoduje uśmiechu na twarzy ma sens? To pytanie zadaje sobie od czasu, gdy wysyłałam zgłoszenia, a jak widać nadal nie mam na nie odpowiedzi.

Pożyjemy, zobaczymy.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i sięgnęłam po laptopa, który stał na szafce nocnej tuż przy łóżku. Westchnęłam, gdy musiałam trochę poczekać, by komputer się załadował, a gdy to się stało, włączyłam jedną z zakładek, która przeniosła mnie na profil mojego wattpadowego konta. Szybko się zalogowałam i przewróciłam oczami rozbawiona, gdy przy powiadomieniach pojawiła się liczba 500. Zignorowałam większość i zatrzymałam się na informacji, że pojawił się kolejny rozdział mojej przyjaciółki. Patrząc na okładkę, uśmiechnęłam się.

Od tego przecież się zaczęło, przemknęło mi przez myśl.

Dotąd pamiętam jak Ashley stworzyła konto na wattpadzie, zaczynając swoją przygodę z pisaniem i poprosiła mnie o przygotowanie dla niej okładki To nie była jej bajka, w przeciwieństwie do mnie. Już jako mała dziewczynka zamiast rysować, eksperymentowałam w paincie.*

Szalona graficzka - Justin Bieber ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz