Każdej nocy myślę o tobie nim zasnę. Często jednak podczas bezgwiezdnych wieczorów mam wrażenie, że ktoś pomaga mi oddychać. I nie wiem już czy to ty, czy anioł twój. Cała reszta staje się milczeniem, ciszą, która pozostaje...
Przewracam się na drugi bok, a mój wzrok kieruje się w stronę okna. Promienie słońca oświetlają moją twarz i, mimo że rażą moje oczy, nie odwracam głowy, bo tak bardzo brakuje mi świeżego powietrza.
Dzisiaj mija tydzień.
Tydzień odkąd tutaj trafiłam i wykryto u mnie niewydolność nerek. Jestem załamana i zastanawiam się, jak mogłam być taką idiotką, by wcześniej nie zorientować się, że coś jest nie tak. Przecież nigdy nie byłam aż tak osłabiona i nie zdarzało mi się omdlewać, nawet jeśli omijałam poranny posiłek. Mimo wszystko musiałam przyznać, że ta sytuacja miała też swoje plusy.
Od rozmowy z Justinem wszystko między nami układało się zdecydowanie lepiej, był przy mnie cały czas i, gdyby nie lekarz, który co jakiś czas wyganiał go do domu, zapuściłby tutaj korzenie, mówię wam. Cieszyło mnie to, że się o mnie troszczył, a nie wspomnę nawet o tym jak bardzo byłam szczęśliwa, gdy oznajmił mi, że wszystko, co łączyło go z Xenią, było tylko ustawką.
Byłam głupia, myśląc, że Justin mógłby się mną bawić. On nie był taki, nie należał do takich osób, a ja zawsze o tym wiedziałam, ale strach niszczył mnie od wewnątrz i nie pozwalał logicznie myśleć. Nadal się bałam, to oczywiste, że to uczucie nie wyparowało ot tak, ale przy chłopaku spadało do minimum.
Przy nim czułam się akceptowana i wiedziałam, że on kochał mnie taką, jaką byłam, razem ze wszystkimi wadami, które posiadałam i to było piękne. Wreszcie miałam przy sobie osobę, która nie wymagało ode mnie nie wiadomo czego i wspierała w moich celach najbardziej ze wszystkich.
Natomiast leczenie, które przechodziłam, nie pomagało, a, mimo że lekarze starali się mówić mi, jak najmniej wiedziałam, że jak najszybciej potrzebowałam przeszczepu, którego nie mógł mi ofiarować nikt z bliskich. Jasmine, Justin, Zayn, Jazzy czy nawet Ethan mieli inną grupę krwi, ale nie miałam im tego za złe, bo zdawałam sobie sprawę, że nawet gdyby wszystko się zgadzało, nie zgodziłabym się na operację, bo niosła ona za sobą konsekwencje. Mimo swojego stanu nie mogłam pozwolić, by ktoś mi bliski cierpiał przeze mnie.
Byłam na końcu długiej listy, oczekujących przeszczepu i miałam świadomość, że tak naprawdę mogłam się go nie doczekać. Wszyscy mówili, że trzeba być dobrej myśli i terapia, której mnie poddają w każdej chwili, może zacząć działać, ale ja czułam, że to nie skończy się to bez żadnej tragedii.
Miejmy nadzieje, że tylko wyolbrzymiałam.
– Bello.
Usłyszałam za sobą i prawie spadłam z łóżka, gdy doszło do mnie kogo był to głos. Natychmiast się odwróciłam, ignorując ból, który pojawił się w mojej klatce piersiowej i spojrzałam na swojego ojca, a złość się we mnie zagotowała. Miał nic nie wiedzieć, zastrzegłam, by nikt go nie powiadamiał, ale i tak to zrobili.
Dostrzegłam za jego plecami Jasmine oraz Justina i jeszcze jedną osobę, której nie rozpoznałam i miałam naprawdę wielką ochotę wstać i wykrzyczeć im prosto w twarz, że przesadzili. Wiedziałam, jednak, że to nie miało sensu.
– Czemu nie zadzwoniłaś wcześniej?
– Nie widziałam takiej potrzeby – odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam, gdy ojcowskie usta spotkały się z moim czołem. Brakowało mi tego mimo wszystko, bo jasne było, że ciepła ze strony rodziców nic nigdy nie zastąpi.

CZYTASZ
Szalona graficzka - Justin Bieber ✅
FanfictionIzabella jest młodą dziewczyną, która uwielbia bawić się grafiką. Od dłuższego czasu ma konto na wattpadzie, gdzie pod nazwą Szalona graficzka zajmuję się tworzeniem okładek. Jest znana przez miliony użytkowników, a o jej prace biją się wszyscy, któ...