Rozdział 30: Muszę ci coś powiedzieć...

498 49 15
                                    

Zakochanie jest mimo wszystko tylko rozjątrzeniem siebie, trudną do opanowania, natarczywie natrętną obsesją zajmującą cały czas i całą przestrzeń. Zagnieżdża się wprawdzie w mózgu, ale tak naprawdę wypełnia głównie ciało. Miłość, jeśli w ogóle, pojawia się później.Absorbuje inaczej. Nie jest tylko namiętnością obecnej chwili.

~~Justin's POV~~

Wbiegłem do szpitalnego korytarza i nie zatrzymując się przy recepcji, pognałem po schodach. Sprawnie ominąłem wszystkich wchodzących ludzi, rzucając niechlujne 'przepraszam' i przejechałem ręką po włosach, będąc na odpowiednim pietrze. Rozejrzałem się wokół, przecierając twarz.

Byłem cholernie zdenerwowany i rozkojarzony, a to wszystko z powodu tego, że osoba bliska mojemu sercu teraz prawdopodobnie walczyła o życie, a ja nie mogłem nic zrobić. Nie mogłem przenieść tego wszystkiego na siebie, choć zasługiwałem na to bardziej niż Bella.

– Justin!

Usłyszałem za sobą, więc od razu się odwróciłam, dostrzegając Jasmine, Ethana, Zayna i swoją siostrę, która ryczała, biegnąc w moją stronę. Pokonałem dzielącą nas odległość i wtuliłem w siebie brunetkę, gdy wpadła w moje ramiona. Pocierałem uspokajająco jej plecy, starając się ją uspokoić, ale sam byłem kłębkiem nerwów, co wcale sprawy mi nie ułatwiało.

Uniosłem dziewczynę do góry, nadal trzymając ją w uścisku i ruszyłem w stronę reszty obecnych. Stanąłem przy nich, patrząc na ich twarze i próbując niemo wytłumaczyć im, że oczekuje wyjaśnień.

– Shh... – odezwałem się, całując siostrę w czoło. Posadziłem ją na krześle, a następnie spojrzałem na Zayna.

– Wytłumaczycie mi, co się stało?

Mój głos drżał i miałem tego świadomość, ale nie potrafiłem trzymać nerwów na wodze, gdy nie wiedziałem, co działo się z moją księżniczką. Patrzyłem jak Jasmine wybucha kolejną spazmom płaczu i wtula się w ramiona swojego chłopaka, nie mówić nic, a Malik bezsilnie wzrusza ramionami.

– Nic nie wiemy – powiedział po chwili, patrząc na salę zapewne operacyjną, nad którą świeciła się czerwona lampka, więc pewnie oznaczało to, że jest zajęta. Zmusiłem się do kiwnięcia głową, a potem usiadłem obok Jazzy i wtuliłem ją w swój bok. Zacząłem nuciłem jej do ucha jedną ze swoich starych piosenek, gdyż to zawsze ją uspokajało.

W dzieciństwie zawsze, gdy nie mogła spać, przychodziła do mnie i prosiła, bym jej coś zaśpiewał, a potem stało się to naszą tradycją.

– Przepraszam, co z Izabellą Timson?

Spojrzałem na przyjaciela, gdy ten zaczepił przechodzącą pielęgniarkę i miałem ochotę porządnie nakrzyczeć na tą dziewczynę, gdy ta jakby nigdy nic wzruszyła ramionami i ruszyła zapewne do pokoju lekarskiego.

– Stan pacjentki jest opanowany.

W drzwiach pojawił się wysoki, postawny mężczyzna ubrany w biały kitel i skinął nam wszystkim głową, odpowiadając na wcześniejsze pytanie.

– Jest tutaj jakaś rodzina pacjentki? – zapytał, patrząc uważnie po naszych twarzach. Jasmine od razu wyrwała się do przodu, stając przed blondynem i przedstawiając siebie. Dopiero teraz mogłem dostrzec jak cała dygocze i jak ledwo trzyma się na nogach, a sam wiedziałem, że nie byłem w lepszym stanie, bo nawet nie potrafiłem prowadzić samochodu i gdyby nie Derek, który mnie tutaj przywiózł, pewnie spowodowałbym nie jeden wypadek.

– Proszę mówić przy wszystkich, to przyjaciele i narzeczony Belli.– powiedziała, widząc, że lekarz przygląda nam się z uwagą. Zmarszczyłem brwi na jej słowa, ale zaraz pokiwałem głową i oddając siostrę w ręce Zayna, stanąłem obok brunetki. Wziąłem głęboki oddech, a czas, w którym mężczyzna się nie odzywał był dla mnie wiecznością. Musiałem wiedzieć co z Izabellą, bo inaczej bym zwariował i po minie blondyna wiedziałem, że nie czekają nas dobre wiadomości.

Szalona graficzka - Justin Bieber ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz