Miłość jest rozkapryszoną kobietą, ze swym rozchwianiem, sprzecznościami, humorkami i wybrykami. Potrafi być przerażona niczym bezdomne zwierzę, kryje w sobie niewypowiedziany lęk przed odrzuceniem, przychodzi sobie nie w porę, niczym nieproszony gość, i rozsiada się w sercu, hula jak halny, siejąc spustoszenie, jest delikatna jak bańka mydlana, a czar pryska wraz z lekkim podmuchem.
Westchnęłam sfrustrowana, gdy kolejna próba zaśnięcia nie udała się. Przewróciłam się na plecy, patrząc w sufit, a potem na Justina, który spał obok. Swoją drogą to dziwne, że moje ciągłe wiercenie się jeszcze go nie obudziło. Uśmiechnęłam się, gdy zacisnął mocniej powieki i zmarszczył nos, wyglądał tak słodko, gdy spał. Chwyciłam delikatnie jego nadgarstek, zdejmując go ze swojego brzucha i kładąc go obok, wstałam. Podeszłam do dużego okna, które umożliwiało mi podziwianie Nowego Yorku. Mimo późnej godziny dużo ludzi chodziło ulicami, a prawie każdy sklep nadal był otwarty. Wdrapałam się na parapet i oparłam czoło o okno, zimno szyby sprawiło, że przeszedł mnie dreszcz, ale i tak zostałam w tej samej pozycji.
Mój umysł zalały wspomnienia z dzisiejszego dnia, a raczej wczorajszego, bo zegarek wskazywał już dużo po północy. Zagryzłam wargę na myśl o tym, co działo się po spotkaniu z Braunem, dawno nie czułam się tak jak wtedy. Zresztą dawno nie dopuszczałam do siebie nikogo, chyba że po pijaku, bo wtedy wszystkie moje hamulce znikały. To dziwne, że jemu się udało. Zawładnął mną i wszystkim, co ze mną związane, sprawił, że moje serce biło szybciej na każdą myśl o nim i teraz pomaga mi oderwać się od przeszłości, choć robi to nie świadomie, to jestem mu wdzięczna.
- Wszystko w porządku? - podskoczyłam na dźwięk znanego mi głosu i odwróciłam głowę, napotykając zatroskane spojrzenie Justina. Patrzył na mnie z nieodgadnioną miną, a jego tęczówki przepełnione były czymś, czego nie potrafiłam odczytać. Był jak zamknięty sejf, a tylko niektórzy znali do niego kod i czasem wydawało mi się, że byłam jedną z nich, ale dzisiaj... Dzisiaj tak nie było. - Bello, kochanie?
- Co? Tak, tak. Wszystko w porządku, nie mogłam po prostu spać. - wydukałam, oderwana od swojej wyobraźni. Odwróciłam głowę, zawstydzona swoimi własnymi myślami, bo za dużo sobie wyobrażałam. - Czemu nie śpisz? - odchrząknęłam, próbując brzmieć normalnie, ale nieznane mi emocje otuliły moje ciało. Lekko zadrżałam, a chłopak, widząc to, odwrócił się i sięgnął po koc z fotela, okrywając mnie nim.
- Nie było cię obok. - odpowiedział, a delikatny, samowolny uśmiech rozprzestrzenił się na mojej twarzy i zniknął równie szybko, jak się pojawił. Spuściłam wzrok, starając się nie patrzeć na niego, a potem znów uniosłam na niego spojrzenie i uśmiechnęłam się, tym razem dużo szczerzej. Czułam się zagubiona i sama nie wiedziałam dlaczego, bo moje życie wreszcie wydawało się poukładane, a jednak tak bardzo kręte i wtedy dotarło do mnie, że nie byłam z chłopakiem do końca szczera i dopóki nie będę, nic się do końca nie ułoży. - Żałujesz?
- Co? Nie, oczywiście, że nie. - odpowiedziałam po chwili, gdy dotarło do mnie, o czym mówił. Jego wzrok był rozbiegany, a jego ręka znalazła się na moim policzku. - Wręcz przeciwnie. - wyszeptałam, patrząc w jego oczy. Moje myśli były tak mało składne i sama nie wiedziałam, co chce powiedzieć, ale musiałam być wobec niego w pełni szczera, a przynajmniej tego chciałam. - Było mi wspaniale i... Po prostu... Dużo się w moim życiu wydarzyło i jesteś pierwszym mężczyzną od tak długiego czasu, że boje się tego, co ma nastąpić. W młodości popełniłam kilka błędów i dużo razy zostałam skrzywdzona. Moje piętnaste urodziny były porażką i od tamtego momentu wszystko się zaczęło. - wyszeptałam cicho, a Justin usiadł obok mnie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Wiedział, że miałam mu coś do powiedzenia i nie poganiał mnie. Był wymarzonym słuchaczem i chyba właśnie to sprawiło, że zdołałam kontynuować. - To było kilka dni po nich, wyszłam z domu z przyjaciółką. Byłam tak bardzo rozemocjonowana i taka szczęśliwa, bo moja matka rzadko kiedy gdziekolwiek mnie wypuszcza. Najczęściej sama uciekałam, ale nie zawsze to działało. Była to impreza kumpeli i wszystko było świetnie do pewnego momentu. Znasz te wszystkie historie, w których każdą szkołą rządziła jakaś elita, a pośród nich przystojny, zły chłopak? - zapytała, a gdy kiwnął głową, uśmiechnęłam się ironicznie. - W naszej placówce było tak samo, ale zazwyczaj trzymałam się na uboczu, choć to złe określenie. Po prostu starałam się trzymać od nich z daleka, bo wszyscy tam byli naprawdę popieprzeni. Miałam swoich przyjaciół. Tamtej nocy dużo wypiłam i wpadłam na jednego z tych chłopaków.
CZYTASZ
Szalona graficzka - Justin Bieber ✅
FanficIzabella jest młodą dziewczyną, która uwielbia bawić się grafiką. Od dłuższego czasu ma konto na wattpadzie, gdzie pod nazwą Szalona graficzka zajmuję się tworzeniem okładek. Jest znana przez miliony użytkowników, a o jej prace biją się wszyscy, któ...