Część 1

1.7K 76 3
                                    

Minerwa McGonagall, profesor trasmutacji w Hogwarcie, zastępca dyrektora, przykładna opiekun domu lwa, lecz niewielu wie, że skrywa sekret. Jedynie nauczyciele wiedzieli, że Minerwa ma córkę. Jedenastoletnią Charlotte. Dziewczynka zachowywała się jak typowa gryfonka. Dzielna, odważna, empatyczna,pomagająca innym, lecz czy dziewczynka była taka naprawdę czy może to osoba jej matki zmuszała ją do takiego zachowania? Wszyscy dookoła, wraz z nią, są przekonani do jakiego domu trafi, ale czy na pewno?

Na codzień była u ciotki na obrzeżach Londynu, lecz tego roku było inaczej, tego roku razem z matką jedzie do Hogwartu. Został tydzień do ich wyjazdu, dziś razem wybierają się na pokątną po najpotrzebniejsze rzeczy. Po śniadaniu ubrała przetarte jeansy oraz białą koszulkę z wielką różą na środku, a na wierzch, długą bluzę. Razem z mamą teleportowała się na pokątną.

-To gdzie najpierw?-zapytała podekscytowana.

-Najpierw pójdziemy do sklepu Olivandera po różdżkę dla ciebie.-odpowiedziała miło jej matka i ruszyły w stronę wybranego miejsca. Weszły i wtedy dziewczynka ujrzała pełno podłużnych pudełek na półkach. Domyślała się co tam jest.

-Dzień dobry! Minerwo, miło cię widzieć! A kto tu z tobą przyszedł? -przywitał się miło i uśmiechnął do dziewczynki.

-Witaj! Poznaj to jest Charlotte. Moja córka. -na te słowa dziewczynka dumnie się uśmiechnęła, a mężczyzna przybrał zszokowany wyraz twarzy.

-Minerwo, nie wiedziałem, że masz dziecko.-rzekł zdziwiony mężczyzna.

-Nie tylko ty nie wiesz. Ale jesteśmy tu w nieco innej sprawie. W tym roku Charlotte rozpoczyna naukę w Hogwarcie i potrzebuje różdżki. -rzekła z uśmiechem i objęła córkę ramieniem. Pan Olivander tylko pomruczał coś pod nosem i udał się w głąb sklepu po chwili wrócił z kilkoma pudełkami.

-Dobrze...11 cali, mahoń, szpon hipogryfa, sztywna. Wierna swojemu właścicielowi, lecz bardzo zdystansowana, czarodziej posiadający różdżkę z tego rdzenia musi bardzo chcieć rzucić zaklęcie lub klątwe, gdyż w przeciwnym razie wszystko zakończy się fiaskiem.-podał dziewczynce różdżkę, a ta momentalnie ją machnęła wybijając wszystkie okna.

-Przepraszam...-mrukneła cicho i szybko oddała różdżkę.

-Nic się nie stało. Potem wszystko naprawie, ale to napewno nie ta różdżka.-rzekł i podał jej następną.-12 cali, dąb, pióro pegaza, lekko giętka. Ta różdżka zazwyczaj wybiera kobiety o czystym sercu, które chcą walczyć nie tylko o własne dobro, ale i o dobro ogółu.-Charlotte po raz kolejny machneła różdżką, tym razem rozwalając wszystkie papiery leżące na blacie.-To też nie ta...więc może ta.-podał jej kolejną różdżkę. -13 i pół cala, drzewo różane, włos jednorożca, sztywna. Nie nadaje się do czarnej magii, lecz jest niezwykle wierna. Idealna do najbardziej spójnej magii.-gdy młoda czarodziejka chciała machnąć różdżką, ta wyleciała jej z rąk i pofrunęła na drugi koniec sklepu.-Hm...to może ta. 9 i 3/4 cala, modrzew, włos z głowy wili, gietka. Jest subtelnie piękna, lecz kapryśna.-kolejna próba zakończona fiaskiem. -To ciekawe...chwileczke...-mruknął starzec zabierając pudełka. Po chwili wrócił z jednym.-10 cali, wiąz, pióro feniksa, lekko giętka. Ta różdżka posiada ogromną moc, jest idealna do czarnej magii, co oznacza, że może zrobić wiele złego, ale ty będziesz potrafiła zrobić z niej dobry użytek. -dziewczynka wzięła różdżka i w końcu po tylu próbach osiągnęła sukces. Rozbite wcześniej okno wróciło na miejsce i wyglądało jak na początku. Charlotte uśmiechnęła się szeroko.

-Nareszcie! -pisnęła z radości. Jej matka nie podzielała tej radości. Nie podobało jej się, że różdżka do czarnej magii ją wybrała, lecz uznała to za przypadek. Zapłaciły i wyszły ze sklepu.

-Gdzie teraz?-zapytała młodsza.

-Do Esów i Floresów po potrzebne podręczniki, potem do Madame Malkin po nowe szaty, po jakieś zwierzątko dla ciebie i możemy wracać. -uśmiechnęła się ciepło do córki i ruszyły do księgarni. Kupiły potrzebne książki i wyszły. Po chwili usłyszały za sobą pewien męski, głęboki głos.

-Minerwa McGonagall. Miło cię widzieć. -rzekł Lucjusz Malfoy. Obok niego stał młodszy z rodu, jego syn Dracon.

-Witaj, Lucjuszu. Ciebie również miło widzieć.-odpowiedziała mu chłodno kobieta.

-A to kto? Widzę, że plotki na temat twojego, rzekomego dziecka, okazały się prawdą. No kto by się spodziewał.-na twarzy starszego Malfoya pojawił się szyderczy uśmieszek. Minerwa chwyciła rękę córki i ruszyły w stronę sklepu z szatami. Kupiły kilka nowych szat oraz sukienek. Następnie kupiły sowe dla Charlotte, była szarego koloru, a dziewczynka nazwała ją Mili. Po wszystkim wróciły do domu i rozpoczeły pakowanie, Charlotte nie mogła się już doczekać swojej przygody w Hogwarcie.

Witam! Rozpoczynam kolejne opowiadanie! Pomysł jakoś sam mnie nadszedł, ale bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że wam również się spodoba.
Pozdrawiam #Cordelia🐉

The Devil Within | Historia Charlotte McGonagallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz