Następnego dnia Charlotte wstała z tysiącem różnych myśli. Cieszyła się, że w końcu poznała prawdę na temat ojca, lecz czy takiej właśnie prawdy oczekiwała? Nie. Zawsze marzyła o tym, że jej ojciec żyje i pewnego dnia spotkają się i nadrobią stracony przez lata czas. Teraz jej marzenia legły w gruzach, jej ojciec nie żył i to przez jej matkę. Nie chciała już więcej widzieć matki na oczy, nie wiedziała co teraz będzie...
Leniwym krokiem skierowała się do łazienki. Wzięła gorący prysznic, który nie zmył jedynie potu, ale i myśli które towarzyszyły jej przez całą noc. Gdy wyszła z łazienki ujrzała na swoim łóżku nikogo innego niż Dracona.
-Jestem w szoku. Wstałaś. Sama. I to w dodatku przede mną. Coś tu jest nie tak...-roześmiał się głośno, na co Charlie zgromiła go wzrokiem.
-Nie jestem aż takim śpiochem.-burknęła i zaczeła rozczesywać swoje brązowe włosy.
-Masz rację. Jesteś jeszcze gorszym.-na te słowa Charlie rzuciła w przyjaciela poduszką, on jednak się tym nie przejął i chwilę potem oboje wybuchli śmiechem.
-Ok, chodź na te śniadanie, umieram z głodu!-jęczał blondyn, podczas gdy ciemnooka związywała swoje włosy w luźny.
-Chwilę, żarłoku.
-Yhg, pospiesz się...-westchnął teatralnie i padł na łóżko dziewczyny.
-Dobra, chodź. Nie mam zamiaru tłumaczyć twojej rodzinie dlaczego umarłeś z głodu.-mówiła i ruszyła w stronę drzwi. Oboje śmiejąc się weszli do jadalni, gdzie siedziała Bellatrix.
-Śpiooochyyy!-krzyknęła w ich stronę i roześmiała się głośno.
-Nie moja wina, że Charlie musiała się ogarnąć. O mało przez nią nie umarłem z głodu.-na tlumaczenie przyjaciela brązowowłosa jedynie głośno westchnęła, a ciotka Dracona zaczęła się śmiać.
-Rodziców już nie ma?-zapytał blondyn wciągając kolejnego naleśnika.
-Tak, będą dopiero wieczorem. Draco, a mogłbyś odwiedzić dziś np. Zabiniego? -Czarnowłosa spojrzała mu w oczy i zrobiła proszącą mine.
-W sumie ok. Co myślisz, Charlie?-spojrzał na brunetke.
-Nie, nie, nie. Miałam na myśli, abyś TY odwiedził Zabiniego, a Charlie zostaje ze mną.
-Ciociuu...
-Dziękuję, blondasiu! Więc ustalone. Po śniadaniu Draco idzie do Blaisa, a ja i Charlie trochę poplotkujemy. -uśmiechnęła się szeroko Bella i wyszła z jadalni.
-Świetnie. Będę musiał zgarnąć Theo po drodze, bo przecież nie wytrzymam z nim sam na sam przez tyle godzin.-westchnął załamany Dracon.
-Dasz radę, taki silny i przystojny mężczyzna sobie nie poradzi?-zaśmiała się Charlie.
-Śmiej się! Oczywiście! Bo to takie zabawne!-wstał udając obrażonego i teatralnie wyszedł z jadalni. Charlie wybuchając śmiechem wyszła za nim.
30 minut później Draco już nie było. Charlie siedziała wraz z Bellą w salonie.
-I jak się z tym czujesz?-zapytała czarnowłosa.
-Sama nie wiem. Z jednej strony się cieszę, dowiedziałam się prawdy, zaś z drugiej czuje się okropnie. Mama okazała się mordercą mojego ojca. Nie wiem jak się z tym czuje.-mówiła smutno dziewczyna.
-Nie przejmuj się, jeszcze będziesz miała okazję, żeby się zemścisz.
-To na pewno. Nie chcę jej więcej widzieć. Nie chce mieć z nią nic wspólnego. -mówiła pewnie. Bella uśmiechnęła się lekko.
CZYTASZ
The Devil Within | Historia Charlotte McGonagall
FanfictionNa Charlotte spoczywa wielka presja. Musi dobrze się zachowywać, być dobrym i przykładnym człowiekiem tak jak jej matka. Na czas roku szkolnego wychowuje ją ciotka na przedmieściach Londynu, lecz tylko do 11 roku życia. Wtedy dostaje list z Hogwartu...