Część 26

503 28 3
                                    

Nadszedł wielki dzień. Wigilia. Od rana skrzaty biegały po domu przygotowując wszystko, aby było zrobione jak najlepiej. Draco miał się niedługo zjawić, a wraz z nim Bellatrix, która miała pomóc przygotować się dziewczynie. Puki co Charlie siedziała w swoim pokoju, nagle rozległo się pukanie do drzwi. W drzwiach stanęła Bellatrix.

-Jesteś już? Myślałam, że zjawisz się razem z Draconem.

-Tak, ale ten blondaś nadal siedzi w łazience i się szykuje. Jemu to zajmuję więcej czasu ode mnie. Nie wiem co z nim jest nie tak.-na jej słowa Charlie jedynie się zaśmiała. 

-Ty się nie śmiej tylko szykuj! Mało czasu! Marsz do łazienki ubrać sukienkę!-poganiała ją  Bella. Po kilku minutach wyszła gotowa. Miała na sobie sukienkę przedłużaną z tyłu. Góra była złota, natomiast dół czarny.-To teraz jeszcze włosy i makijaż.-mruknęła czarnowłosa i zajęła się młodszą. Bella spięła jej część włosów, a drugą część loków pozostawiła lekko opadającą na jej ramiona. Następnie zabrała się za makijaż. Podkreśliła rzęsy, lekko policzki, na powieki nałożyła złoty, brokatowy cień, pasujący do sukienki, a na usta nałożyła przezroczysty błyszczyk.-Jesteś gotowa.

-Muszę przyznać, że wyglądam pięknie. Dziękuję.-rzekła z uśmiechem przeglądając się w lustrze.

-Ten mój siostrzeniec to ma szczęście.-zaśmiała się patrząc na dziewczynę. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Do pokoju weszła Minerwa.

-To ja może wyjdę. Zobaczymy się na balu.-rzekła Bella i wyszła.

-Ślicznie wyglądasz.-rzekła podchodząc do córki.

-Dziękuję, mamo.-uśmiechnęła się lekko.

-Chciałam ci życzyć powodzenia. Denerwujesz się bardzo?

-Tak. Denerwuje, boje, ale jednocześnie jestem strasznie podekscytowana.

-Nie masz się czego bać. W każdej chwili tata jest gotowy zainterweniować. Jest jeszcze Bella, Lucjusz, Narcyza, Severus no i oczywiście Draco oraz wasi przyjaciele. Ja również będę w pobliżu. Będzie dobrze.-uśmiechnęła się i mocno przytuliła córkę.

-Po tym wieczorze już nic nie będzie jak było, prawda?-zapytała smutno.

-Nie. Będziemy musiały uważać, zwłaszcza ty po wakacjach w Hogwarcie. Będzie tam Severus i on będzie miał na ciebie oko w dużej mierze, ale Draco i reszta waszej paczki również. Zwłaszcza Draco.-uśmiechnęła się na imię chłopaka jej córki.

-Ok. Jestem gotowa.-westchnęła głośno i wstała. Nałożyła złote szpilki i wyszła ze swojego pokoju pozostawiając Minerwę samą. Cieszyła się, że jej relacje z córką się poprawiły, chociaż myślała, że po ostatniej kłótni znowu nie będą się do siebie odzywać, lecz na drugi dzień pogodziły się. 

Charlie weszła do holu gdzie spotkała swojego ojca.

-Dobrze, że już jesteś. Zaraz zaczną przychodzić goście. Kiedy już wszyscy będą w sali balowej ty staniesz pod drzwiami. Gdy usłyszysz swoje imię to wejdziesz i staniesz obok mnie. Jasne?-zapytał. Był ubrany w czarny garnitur i tego samego koloru koszulę oraz krawat.

-Tak, tato. Znam już to na pamięć. -zaśmiała się i schowała do biblioteki. 40 minut później usłyszała ciche pukanie. To oznaczało, że wszyscy goście byli już w środku i Bella dawała jej znać, że już ma się przyszykować. Wyszła i skierowała swoje kroki do wejścia do sali balowej. Jeszcze zauważyła Bella, która uśmiechnęła się i weszła do środka zamykając. Charlie stanęła przed drzwiami i chwilę później usłyszała głos ojca.

-Witam was, moi drodzy na corocznym balu z okazji świąt. Można myśleć, że to bal jak co roku, niczym zbytnio nie różniący się od innych, ale ten jest wyjątkowy. Pod jednym, fundamentalnym względem. Mam niezwykłą przyjemność kogoś wam przedstawić. Ukrywałem ten fakt przez 16 lat i sądzę, że już czas najwyższy, aby wyszła z cienia. Zanim jednak, chciałbym wam przekazać, że jeżeli ktokolwiek z was chociażby krzywo na nią spojrzy to może być pewien, że to będzie ostatnia rzecz jaką zrobi.-spojrzał tu groźnie na wszystkich zebranych.-Przedstawiam wam najmłodszą dziedziczkę Salazara Slytherina, moją córkę Charlotte Riddle!-nagle drzwi otworzyły się i do sali weszła brązowowłosa. Wszyscy zrobili jej przejście, więc ta bez problemu dotarła do ojca, w oddali zauważyła swoich przyjaciół, uśmiechnęła się do nich przepraszająco, wiedziała, że będzie musiała im w końcu wszystko wyjaśnić.-Wiem, że to będzie dla was szok, gdyż moja córka jest również córką Minerwy McGonagall. I jest to prawda. Dlatego uprzedzam, iż jej matka jest równie chroniona co moja córka, Minerwa jest po naszej stronie. I chyba nie muszę wam mówić, że jeżeli ktoś puści parę z ust to zginie. Niedługo cały świat się o tym dowie, lecz puki co wiemy tylko my i tak ma pozostać. Jeżeli ktoś ma z tym problem to niech odezwie się teraz, a od razu wyjaśnimy sprawę.-rzekł i spojrzał na obecnych. Nikt nie miał odwagi się odezwać.-Świetnie! W takim razie zapraszam do zabawy!-po chwili wszyscy bawili się już na dobre. Tom przedstawił Charlie najważniejszym śmierciożercom. Wszyscy byli nią zachwyceni i cieszyli się, że mają tak wielkie wzmocnienie przed walką o władze nad światem, lecz większość nie była zachwycona faktem iż Minerwa również do nich dołączyła. Nie ufali jej i sądzili, że tylko szpieguje dla Dumbledore'a, jeszcze większy niesmak sprawił fakt, gdy Tom przyprowadził Minerwę.

-Mamo? Co ty tutaj robisz?-zapytała zaskoczona Charlie podchodząc do rodziców.

-Postanowiłem nie ukrywać faktu, że jesteśmy razem. Muszą się z tym pogodzić, a jeśli ktoś piśnie słówko przed oficjalnym ogłoszeniem to zginie.-uśmiechnął się Tom.

-Nie masz się czym martwić.-dopowiedziała z uśmiechem Minerwa.

-Twoi rodzice mają rację. Nie masz się czym martwić.-rzekł Draco i czule pocałował ukochaną. Odkąd pojawiła się w sali spędzali ze sobą każdy moment.-Chodź.-uśmiechnął się i pociągnął ją na parkiet, gdzie bawili się ich przyjaciele, narazie nikt z nich nie pytał dlaczego Charlie nic nie powiedziała, w głębi wiedzieli, że nie mogła.. Po kilku minutach humor Charlie znacznie się poprawił. Razem z Draconem i przyjaciółmi bawili się w najlepsze. W tym samym czasie Bellatrix stała w rogu sali popijając ognistą. W pewnym momencie zauważyła, że zbliża się do niej Minerwa.

-Ta sala jest ogromna, a ty musiałaś przyjść akurat tutaj?-westchnęła czarnowłosa.

-Wiem, że mnie nie lubisz. Ja również nie będę udawać, że pałam do ciebie jakąkolwiek sympatią. Chcę jednak dać Ci do zrozumienia, że nie obchodzi mnie co myślisz na mój temat. Kocham Toma i jestem po jego stronie. Po waszej stronie. Nie oczekuję, że mnie polubisz czy coś w tym stylu bo na tym mi nie zależy. Po prostu przestań zachowywać się jak dziecko i chociaż się tolerujmy.

-Czy kochasz go naprawdę to przekonamy się po czynach. Niedługo będzie trzeba wybrać i stanąć po którejś ze stron, wszyscy tu zebrani na pewno nas wesprą, ale co do ciebie nie mam tej pewności. Wtedy zobaczymy. Narazie ci nie ufam. Nadal sądzę, że szpiegujesz dla starego dropsa, nie mam tylko na to dowodu.

-Nie znajdziesz żadnego dowodu bo nic takiego nie ma miejsca.

-Jak już powiedziałam wcześniej. Wszystko się okaże. Jeśli jesteś po stronie zakonu, a moim zdaniem tak, to pomyśl o córce, która wreszcie ma obojga rodziców i prawdziwą rodzinę. Chyba nie chcesz jej tego odbierać?-spojrzała wymownie na Minerwę i odeszła pozostawiając ją samą z myślami.



Witam! I przepraszam ponownie za zwłokę z rozdziałem, ale nie wyrobiłam się z tym przed wyjazdem i dokańczałam na telefonie, więc za wszelkie błędy przepraszam. O internet też tu ciężko, ale jak widać dałam radę. Za tydzień już będę w domu, więc w przyszłym tygodniu będzie nowy rozdział. Jeszcze raz przepraszam za wszelkie błędy :)

The Devil Within | Historia Charlotte McGonagallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz