Część 25

522 38 4
                                    

Następnego ranka Charlie obudziła się, gdy słońce już wschodziło. Wiedziała, że już nie da rady zasnąć, więc wstała i udała się do łazienki. Wzięła długą kąpiel i otworzyła oba kufry w poszukiwaniu ubrań. Po dłuższych poszukiwaniach znalazła czarne jeansy oraz granatową bluzkę z długim rękawem. Do tego nałożyła czarne botki, a włosy spięła w wysoki kok. Gdy była już gotowa przeniosła kufry do garderoby i zaczęła zapełniać półki oraz wieszaki. Skończyła po około godzinie, i choć każda rzecz znalazła swoje miejsce to i tak większość półek była pusta. Zdawała sobie sprawę, że kilka jej rzeczy zostało jeszcze w Malfoy Manor, lecz nie było tego za wiele, więc i tak nic by to nie dało.

-Troszkę tu pustawo.-usłyszała zimny głos ojca za sobą.

-Nie słyszałam kiedy wszedłeś.-zaśmiała się.

-Nie starałem się o to.-uśmiechnął się chytrze-Podoba ci się wystrój?

-Tak! Nawet bardzo! Nie sądziłam, że masz tak dobry gust. Wielki Lord Voldemort dekoratorem wnętrz? Trochę to słabo brzmi.-zażartowała z ojca, na co ten się jedynie uśmiechnął.

-W sumie masz rację. Troszkę to niedorzeczne. Chociaż jest jeszcze kilka rzeczy o których o mnie nie wiesz.-oparł się o framugę drzwi i patrzył na nią z uśmiechem.

-Zapewne z czasem się dowiem. Mam jedynie nadzieje, że nie ubóstwiasz różowego i jesteś fanem boysbandów.-zaśmiała się znów.

-Różu nie znoszę i szczerze mam nadzieje, że ty również.  A co do tych boysbandów to ja nie mam pojęcia co to jest.

-Takie mugolskie zespoły, których wręcz nienawidzę.-rzekła z odrazą.

-Wszystko co mugolskie jest ohydne.

-Zgadzam się.

-Od razu widać, że córeczka tatusia.-rzekła Minerwa pojawiając się obok Toma.

-I bardzo mnie to cieszy. Tak ma być.-rzekł dumnie Tom, a Charlie mu przytaknęła. Minerwa jedynie głośno westchnęła i ruszyli na śniadanie.

-O której będziesz szła do Malfo'ów?-zapytał Tom.

-Zaraz po śniadaniu, a dlaczego pytasz?-zapytała jedząc tosta.

-Musimy przedyskutować kilka spraw. Większość dotyczy balu.-odpowiedział biorąc łyka kawy.

-A znając życie, ciągle będziesz przesiadywać w Malfoy Manor.-prychnęła Minerwa.

-Przeszkadza ci to?-zapytała młodsza.

-Tak, kochanie. Przeszkadza mi to. W końcu możemy spędzić trochę czasu jak rodzina, a ty wyparowujesz do swojego chłopaka. Jesteś z nim cały czas w szkole, zobaczycie się na balu, a potem za dwa tygodnie razem wracacie i...-chciała coś jeszcze dodać, ale córka jej przerwała.

-Gdybyś kilka lat temu nie zachowała się jak kompletna kretynka i pięcioletni dzieciak to od dziecka miałabym pełną rodzinę, a nie matkę która przy ludziach była świetna, a w domu chodziła obrażona na cały świat i cały czas byłam z ciotką. To tylko i wyłącznie twoja wina, więc teraz nie czepiaj się mnie za swoje błędy.-mówiła wyraźnie zdenerwowana słowami matki.

-Charlie, uspokój się.-rzekł stanowczo Tom.

-Nie mam zamiaru. Najlepiej zrobię jak już wyjdę.-rzekła obdarzając wściekłym spojrzeniem matkę i wyszła z jadalni.

-Porozmawiam z nią jak wróci. Nie przejmuj się.-rzekł cicho Tom.

-Nie trzeba. Po prostu jestem kiepską matką, a ona nie pozwala mi o tym zapomnieć nawet na chwilę. Niedawno się pogodziłyśmy bo nie rozmawiała ze mną 2 lata. Tylko w konieczności coś tam burczała. A to jedynie z mojej winy, trochę mnie wtedy poniosło.-mówiła patrząc w swoją filiżankę z kawą.

-Wiem.

-A no tak, zapomniałam, że wszędzie masz szpiegów. Nawet moja własna siostra.-zaśmiała się.

-Taki już jestem. Musiałem mieć rękę na pulsie. Po nocy duchów sprawy się odrobinę...skomplikowały. Nic nie było już takie proste, ale najważniejsze, że teraz jesteśmy razem.-uśmiechnął się.

-Charlotte najchętniej by się mnie pozbyła.

-Drażni cię, że tak bardzo lubi Belle?

-I Narcyzę.-dopowiedziała cicho, a Tom głośno się zaśmiał-Śmieszy cię to?

-Tak. Narcyza będzie jej teściową i to dobrze, że się lubią. A Bella...Bella to Bella. Ona jest jedyna w swoim rodzaju, rajcuje ją czarna magia, zaklęcia niewybaczalne, Charlie też się tym interesuję i dlatego to ona ją uczyła wszystkich przydatnych według mnie zaklęć.

-Niewybaczalnych.-skwitowała.

-Tak, ale nie tylko. Inne również się jej przydadzą.

-Sectumsempra?

-Bardzo przydatne w trakcie tortur.-oboje się zaśmiali.

-Wspomniałeś, że Narcyza będzie teściową naszej córki, ty wiesz coś więcej, prawda?-spojrzała na niego podejrzliwie.

-Kochają się, oboje czystej krwi, arystokraci i do tego jego rodzina to najlepsi śmierciożerczy i do tego nawet pewnego rodzaju moi...przyjaciele. To najlepszy wybór dla naszej córki.

-Czystokrwisty arystokrata. Ideał.-prychnęła.

-No chyba nie chciałabyś, aby nasza córka wyszła za jakiegoś mugola?-zapytał podejrzliwie.

-Jeżeli by się kochali to dlaczego nie.

-A dlatego, że moja córka nie będzie obrzydliwym zdrajcą krwi.-rzekł stanowczo, więc Minerwa nie kontynuowała tematu.



W tym samym czasie Charlie weszła właśnie do rezydencji Malfoy'ów. Przywitała ją jak zwykle Narcyza.

-Witaj, kochana! Cieszę się, że udało ci się urwać chociaż na chwilkę. Pewnie masz dużo na głowie, tata opowiada ci o wszystkim, przekazuje wskazówki na temat balu.-mówiła podekscytowana.

-Tak, coś o tym wspominał, ale za to na pewno zabierzemy się jutro. Dziś pokłóciłam się z matką i nie chce jej oglądać.

-Czego znów przyczepił się ten babsztyl?

-Uważa, że powinnam siedzieć w domu i spędzać czas jak rodzina, a ja jej wygarnęłam, że tak mogło być zawsze, ale zachowała się jak kretynka. I wyszłam.

-I bardzo dobrze powiedziałaś, przydałoby się jej bardziej na wstawiać, ale tym już zajmę się osobiście.-rzekła zadowolona Bella wchodząc do pomieszczenia.

-Też tak sądzę.-przytaknęła Narcyza podczas gdy Charlie witała się z Bellą.

-Draco jest u siebie?-zapytała po chwili szatynka.

-Tak.

-Ej! Dopiero co przyszłaś. Z tym nudziarzem jesteś cały czas, a ja?-oburzyła się  Bella.

-Nie jestem nudziarzem!-zbulwersował się Dracon stojąc na szczycie schodów.

-Yhym...-zaśmiała się czarnowłosa.

-Mamo!

-Maminsynek.-prychnęła i pociągła Charlie ze sobą.

-Gdzie idziemy?-zapytała młodsza po chwili drogi.

-Na drugą część ogrodu. Tam będziemy mogły w spokoju poplotkować.

-Myślałam, że już wyszłyśmy z ogrodu.

-Żartujesz? Ta posiadłość jest ogromna i tylko za to podziwiam Lucjusza, za jego dom. Reszta to takie mocne 2 na 10.-powiedziała z krzywą miną, na co Charlie się zaśmiała. Gdy dotarły na miejsce usiadły w małej altance i długo ze sobą plotkowały.






Jest i kolejny rozdział, ponownie przepraszam, że tak długo, ale miałam połowę i jakoś straciłam wenę. Ale już jest i mam nadzieje uwinąć się z kolejnym jak najszybciej, gdyż chciałabym napisać jak najwięcej przed moim wyjazdem. :)

The Devil Within | Historia Charlotte McGonagallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz