Część 12

766 48 10
                                    

Po powrocie do Malfoy Manor Charlotte udała się do pokoju Belli. Zapukała i po krótkim ,,Proszę.'' weszła do środka.

-Nie przeszkadzam?-zapytała cicho wchodząc w głąb mrocznego pokoju.

-Nie, nie. Chodź, siadaj.-wskazała ręką na czarną, skórzaną kanapę na przeciwko kominka. Obok stały dwa tego samego koloru fotele oraz ciemny, drewniany stolik.-Zgredek!-krzyknęła czarnowłosa i niemal w tym samym momencie pojawił się mały stworek w pomiętych ubraniach.-Przynieś dwie białe kawy i jakieś ciastka. Migiem!-chwilę później skrzat przyniósł to co mu kazano.-Podjęłaś już decyzje?

-Tak. Chcę zemsty. Ona nie miała prawa pozbawiać mnie ojca. Muszę się zemścić.-rzekła pewnie nastolatka.

-Świetnie! Czarny Pan niezmiernie się ucieszy. Chodźmy do niego.-rzekła niezwykle podekscytowana brunetka i chwilę później byli już w posiadłości Toma Riddla.

-Tom! Tom!-Bella weszła po schodach na górę, szukając Pana domu. Charlie miała chwilę na rozejrzenie się po domu. Hol był ogromy w ciemnych barwach. Po obu stronach rozciągały się wysokie schody na piętro. Na przeciw dziewczyny było wejście do salonu, gdzie wcześniej już była. Na ścianach widniało pełno obrazów i portretów, a przy każdym z wejść na schody były rzeźby węża. Poręcze również były w kształcie węży, a przy suficie wisiał ogromny, kryształowy żyrandol. 

-Podoba ci się tu?-usłyszała niski, lekko zachrypnięty głos. Nie zwróciła uwagi kiedy Bella wróciła, wraz z Voldemortem.

-Nawet bardzo, proszę pana.-na te słowa Tom lekko się uśmiechnął.

-Mów mi wujku, lub Tom, zresztą jak wolisz. Ale nie mów do mnie per pan. Dziwnie się czuję, gdyż znałem twojego ojca i jesteś dla mnie jak rodzina. Podobnie jak Bella, Severus czy też Malfoyowie. Chodź.-wskazał ręką w stronę salonu. Gdy rozsiedli się wygodnie, a skrzat przyniósł coś do picia Tom przerwał się ciszę.

-Jak rozumiem nie jesteście tu bez powodu.

-Nie. Charlie zadecydowała. Postanowiłyśmy powiadomić cię osobiście.-rzekła Bella z uśmiechem.

-Dobrze. Więc, Charlie, jaką podjęłaś decyzję?-zapytał patrząc na dziewczynę.

-Chcę, aby moja matka zapłaciła za to co zrobiła. Chcę zemsty.-powiedziała pewnie, z podniesioną głową.

-Bardzo mi go przypominasz. Ciesze się, że podjęłaś taką, a nie inną decyzję. Obmyślę plan działania, jutro i tak miałem się zjawić w Malfoy Manor, więc myślę, że jutro będę mógł wam przedstawić działania. Teraz pozostaje kwestia tego, gdzie chcesz zamieszkać. Oczywiście nie zmuszam cię do opuszczenia dworu Malfoyów, ale miło byłoby patrzeć jak Bella cię uczy, może nawet sam cię czegoś poduczyć. Przemyśl to, na spokojnie, bez presji. -Tom mówił, natomiast Bella od czasu do czasu uśmiechała się do dziewczyny. W tamtym momencie żałowała, że nie poznała ich wcześniej, to bardzo ułatwiłoby jej życie. 

-Dobrze, przemyśle to. -uśmiechnęła się do Toma jak i do Belli.

-Wracajmy, już prawie czas kolacji, Cyzia nas zabije jeżeli się spóźnimy.-rzekła czarnowłosa i wstała.

-Racja. Do zobaczenia jutro, wujku.-Charlie uśmiechnęła się promiennie i razem z Bellą wróciły do Malfoy Manor.

-Bella! Charlie! Gdzie się podziewałyście?-spytała Narcyza, gdy tylko zobaczyła siostrę wraz z przyjaciółką syna.

-Byłyśmy u Toma. Charlie postanowiła przejść całkowicie na naszą stronę i zemścić się na Minerwie.-powiedziała dumnie Bella.

-Naprawdę? To świetnie! Tata byłby z ciebie bardzo dumny.-rzekła z uśmiechem Narcyza i przytuliła brązowowłosą. 

-Czyli jak rozumiem zostajesz u nas na dłużej. Bardzo się cieszymy.-rzekł Lucjusz podchodząc do kobiet.

-Wujek Tom zaproponował mi, abym zamieszkała z nim.-rzekła cicho.

-Twój wybór, ale pamiętaj, że u nas jesteś zawsze mile widziana i możesz zostać tyle ile chcesz. Draco cieszyłby się jednak gdybyś została u nas.-rzekła lekko zawiedziona Narcyza, a jej mąż przytaknął. Widziała jak jej syn traktuje swoją przyjaciółkę i była niemal pewna, że jest w niej zakochany.

-Jeszcze nie podjęłam decyzji. Muszę to obgadać z Draco. -uśmiechnęła się i udała się do pokoju blondyna.


                                                    *W tym samym czasie, spotkanie zakonu*

Minerwa siedziała obok Albusa, który informował o najnowszych wieściach na temat Lorda Voldemorta. Wszyscy obecni widzieli, że Minerwa była nieobecna, ale nikogo już to nie dziwiło. Była taka od momentu kiedy Charlotte przestała z nią rozmawiać, a kiedy wyjechała do Malfoyów jest jeszcze gorzej. Po skończonym zebraniu podeszła do kobiety Molly Weasley.

-Minerwo?-zapytała ciepło kobieta.

-Tak?-odpowiedziała otrząsając się z zamyślenia.

-Wszystko w porządku?

-Tak, tak. Oczywiście. Wszystko gra.-uśmiechnęła się w stronę rudowłosej kobiety.

-Przecież widzę. Musisz się komuś wygadać. Wszyscy wrócili do domów, Arthura wezwali do Ministerstwa, a dzieciaki poszli do Hogsmead. Jesteśmy same, możesz mówić spokojnie co ci leży na duszy. Chodź, napijemy się herbaty, a ja jakoś spróbuje pomóc. Nie mogę patrzeć jak jesteś taka zmarnowana.-Molly niemal siłą zaciągnęła Minerwę do kuchni, zrobiła dla nich herbaty i podała kobiecie jeden z kubków.-Chodzi o Charlotte. Mam rację?

-Tak. Gdyby nie to, że jakoś z nią rozmawiam na lekcjach to zapomniałabym jej głosu. Całkowicie mnie znienawidziła. Wiedziałam żeby uczyć ją w domu, obyłoby się bez tego wszystkiego, a teraz jest w domu śmierciożerców, nie wiem co się dzieje, nie wiem co u niej. Gdybym mogła najchętniej wpadłabym tam i ją zabrała, ale nie chce jej bardziej zrażać, poza tym oni mnie tam nienawidzą, od razu oberwałabym Avadą, a zakonu nie chce w to wciągać, to moje osobiste sprawy. Wciąż mam nadzieję, że wróci z podkulonym ogonem.

-Jedno mnie nurtuje. Dlaczego ona cię tak nienawidzi? I dlaczego do jasnej cholery ją ukrywałaś przez te wszystkie lata?! 

-Nie chce żeby się z nimi zadawała. Dowie się prawdy, o ile już jej nie zna, a wtedy ją stracę na zawsze. Nawet moja własna siostra przestała się do mnie odzywać z jej powodu. Same mam z nią problemy...-westchnęła ciężko.

-Oj, nie przesadzaj. Dzieci to szczęście. Ale nie możesz oczekiwać, że wszystko będzie dobrze, jeśli ją okłamujesz, zatajasz prawdę i ukrywasz przed światem. A zwłaszcza kiedy ograniczasz jej kontakty z ludźmi których pokochała, z którymi ma dobry kontakt i na których jej naprawdę zależy i to z wzajemnością. Nie jesteś tu bez winy Minerwo. Jedyne co mogę ci teraz powiedzieć to, że musisz mieć nadzieję, że wszystko się ułoży.

-Obyś miała rację, Molly...

The Devil Within | Historia Charlotte McGonagallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz