Część 28

455 37 4
                                    

Rano Charlie po porannej rutynie zeszła do jadalni na śniadanie, niespodziewanie zastała tam tylko ojca.

-Cześć tato, a mama gdzie?-zapytała nieco zaskoczona.

-Wiesz, że wczoraj wezwali ją do ministerstwa. Na pewno spotkanie się przeciągnęło i została w Londynie. Niedługo wróci.-Charlie lekko się uśmiechnęła, ukrywając fakt, że martwi się o matkę. Nagle do pomieszczenia weszła Minerwa.

-Oh, nareszcie już jesteś. Siadaj i opowiadaj czego chcieli.-rzekł Tom od razu, gdy ją ujrzał.

-Mamy problem...-kobieta westchnęła głośno siadając po prawej stronie Toma i naprzeciw córki.

-Jaki problem?-zapytała zmartwiona Charlie.

-Dumbledoor wyrobi się szybciej niż to planowano, więc możecie się domyśleć co to oznacza....-z powagą nalała sobie kawy i upiła duży łyk.

-Kiedy?-zapytał To.

-Tydzień po powrocie do szkoły.

-A co jeśli się domyśli?-zapytała młodsza.

-To jest tylko jeden z naszych problemów. Po spotkaniu w ministerstwie odbyło się zebranie zakonu, o którym nie miałam pojęcia. 20 minut przed dostałam sowę od Weasley'a. Naciskają na mnie, abym wciągnęła do nich Charlie, gdyż boją się, że Malfoy'owie mają na nią zły wpływ. Nie byli zbyt zadowoleni, gdy powiedziałam im, że to nie będzie łatwe bo nie pałasz do tego chęciami, spojrzeli na mnie jakbym, co najmniej, zakomunikowała im, że przyjęła mroczny znak.-mówiła tępo patrząc w swoją filiżankę kawy.

-Mroczny znak przyjmie. Już niedługo.-tu spojrzał z uśmiechem na córkę-Ale coś mi się tu nie zgadza. Dlaczego chcą moją Charlie, a nie wezmą tych przygłupów z Gryffindoru?

-Syriusz oraz Artur, mogę się założyć że Albus również, są bardzo za tym, aby oni też wstąpili do zakonu, ale Molly się temu sprzeciwia. Nie chce, aby żadne z nich, nawet nasza córka, tak wcześnie wstępowali do zakonu, ale tu oczywiście Albus ma decydujący głos i ci których ma przyjąć.

-Zrobimy tak. Nasz plan nie zmienia się. Na razie, kochanie będziesz grać na zwłokę. Wiesz egzaminy, nauka i reszta. To da nam czas. Wrócicie do domu na wakacje i wtedy wszystko się wyda. Mina tego starego głupca będzie bezcenna.-uśmiechnął się mimowolnie, lecz widząc nadal skwaszone miny swoich kobiet westchnął głośno.-Spokojnie, nic wam nie będzie. Nie pozwolę, aby ktoś was skrzywdził. Poradzimy sobie.





3 dni później.


-Kobieto pospiesz się!-ciemnowłosa stała pod drzwiami łazienki swojej przyjaciółki wyraźnie zniecierpliwiona.

-Jeju, Pansy, spokojnie. Mamy tam być za pół godziny dopiero!

-Przez ciebie się spóźnimy!-tym razem odezwała się Nicole.

-Rozumiałabym jeśli szłybyśmy na jakiś bal czy coś, ale to tylko impreza u Draco! Więc wyluzujcie!-krzyczała z łazienki.

-Tak samo mogę ci powiedzieć, żebyś się tak nie stroiła bo to żaden bal tylko impreza u Dracona!-odgryzła się Pansy.

-Ale ja właśnie stroje się dla Dracona!-w odpowiedzi dziewczyny jedynie prychnęły. Po kilku minutach wyszła z łazienki. Miała na sobie ,,małą czarną'' na ramiączkach, przed kolana, lekko rozkloszowaną na dole. Pansy założyła granatową sukienkę z małymi brylancikami na górze i również rozkloszowaną. Natomiast Nicole miała na sobie kremową sukienkę przedłużaną z tyłu. Wszystkie miały idealne makijaże, oraz perfekcyjnie ułożone fryzury. -Poza tym to nie jest moja wina, że będzie tylko nasza paczka i nie będzie twojego obiektu westchnień...-uśmiechnęła się zadziornie do przyjaciółki co wywołało jej wściekły wzrok.

The Devil Within | Historia Charlotte McGonagallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz