Hadrian odezwał się, nadal patrząc przed siebie:
– Uciekałaś przede mną przez pół kraju, nielegalnie przekroczyłaś granicę, ukrywałaś się i wszystko tylko po to żeby teraz tak po prostu przyjść?
Odpowiedział mu tylko szmer liści, tym razem po prawej stronie. Po chwili z lasu wyłoniła się popielatowłosa kobieta. Gdy Hadrian wstał, okazało się, że jest niewiele niższa od ojca.
– Nic nie powiesz? Ja tu od zmysłów odchodzę! – wyrzucił z siebie ostrzej niż planował. – Najpierw sobie uciekasz, potem sobie wracasz. Zdecydowałabyś się w końcu! Albo nie, ja to zrobię za ciebie – nie pozwalam ci nigdy więcej tak znikać!
– Ciszej, bo obudzisz tę małą zwiadowczynię – powiedziała spokojnie. – I jakbyś nie zauważył, to od dłuższego czasu jestem dorosła i nie masz prawa za mnie decydować. Ale faktycznie, mogłeś to przegapić. W końcu nie było cię obok, jak dorastałam – dodała zjadliwie.
– Od kiedy ona cię obchodzi? Ostatnio prawie ją zabiłaś. I mam prawo, jestem twoim ojcem!
– Ja tu przyszłam się pogodzić, a ty tylko na mnie krzyczysz! Nie, to nie. – Noriko odwróciła się napięcie i zaczęła iść w stronę lasu, zaciskając pięści.
Nagle poczuła na swoim ramieniu rękę Hadriana.
– Noriko, przepraszam. Za wszystko.
– Ja też przepraszam. To nie była twoja wina – odparła zdziwiona, że te słowa w ogóle przechodzą jej przez usta. Wcześniej myślała, że nigdy mu nie wybaczy, ale teraz...
Padli sobie w objęcia. Noriko poczuła się, jakby znowu miała dziesięć lat i nie musiała się już o nic martwić. Z zaskoczeniem zauważyła, że płacze. Tak długo dusiła wszystko w sobie, że nie wiedziała, że jest do tego zdolna.
Tymczasem drobna postać obserwowała ich z cienia rzucanego przez namiot i uśmiechała się do siebie. Miała nadzieję, że wszystko w końcu zacznie się układać.
Po chwili kobieta przypomniała sobie, że przyszła tu nie tylko pogodzić się z ojcem. Niechętnie wypuściła Hadriana z objęć i patrząc mu prosto w oczy, powiedziała:
– Scottowie szykują się do ataku.
Hadrian szybko odgonił od siebie wszystkie uczucia i spytał rzeczowym tonem:
– Kiedy? Ilu ich jest?
– Najprawdopodobniej za kilka dni. Okoliczne osady połączyły siły. To nie będzie zwykły napad grabieżczy. Gdy dziś po południu podkradłam się do ich, naliczyła około stu pięćdziesięciu.
Hadrian szybko wykonał rachunki w głowie. Obrońców posterunku było około dwudziestu, on i Eve najprawdopodobniej wyeliminowali by kilka osób, zanim zdążyły by się zbliżyć, ale przewaga nadal była druzgocąca.
Noriko zobaczyła ponurą minę ojca i pierwszy raz przyszło jej do głowy, że może nawet on nic nie poradzi. Gdy tylko usłyszała tą informacje z ust Mojmiry, od razu przez myśl jej przemknęło, że Hadrian coś wymyśli i chciała bezzwłocznie udać się na jego poszukiwanie, ale stwierdziła, że najpierw postara się dowiedzieć jak najwięcej. Teraz do niej dotarło, że mogą faktycznie nie mieć żadnych szans. A co dziwniejsze nagle zaczęło jej dziwnie zależeć na ratowaniu rodzinnego kraju.
– Trzeba powiadomić garnizon w zamku Norgate – powiedziała, ale Hadrian pokręcił głową.
– To dwa dni drogi stąd. Zanim zmobilizują żołnierzy minął kolejne dwa dni. Dodać do tego jeszcze podróż do granicy... Nie, nie zdążą na czas.
CZYTASZ
Być zwiadowcą
Fanfiction"Być zwiadowcą" to zbiór pięciu opowiadań inspirowanych "Zwiadowcami" J. Flanagana, których wspólnym mianownikiem jest postać normalnej dziewczyny. Eve od zawsze podziwiała zwiadowców i ich wręcz legendarne umiejętności. Marzyła o tym, że kiedyś zos...