Rozdział 7

229 32 14
                                    

Hadrian odezwał się, nadal patrząc przed siebie:

– Uciekałaś przede mną przez pół kraju, nielegalnie przekroczyłaś granicę, ukrywałaś się i wszystko tylko po to żeby teraz tak po prostu przyjść?

Odpowiedział mu tylko szmer liści, tym razem po prawej stronie. Po chwili z lasu wyłoniła się popielatowłosa kobieta. Gdy Hadrian wstał, okazało się, że jest niewiele niższa od ojca.

– Nic nie powiesz? Ja tu od zmysłów odchodzę! – wyrzucił z siebie ostrzej niż planował. – Najpierw sobie uciekasz, potem sobie wracasz. Zdecydowałabyś się w końcu! Albo nie, ja to zrobię za ciebie – nie pozwalam ci nigdy więcej tak znikać!

– Ciszej, bo obudzisz tę małą zwiadowczynię – powiedziała spokojnie. – I jakbyś nie zauważył, to od dłuższego czasu jestem dorosła i nie masz prawa za mnie decydować. Ale faktycznie, mogłeś to przegapić. W końcu nie było cię obok, jak dorastałam – dodała zjadliwie.

– Od kiedy ona cię obchodzi? Ostatnio prawie ją zabiłaś. I mam prawo, jestem twoim ojcem!

– Ja tu przyszłam się pogodzić, a ty tylko na mnie krzyczysz! Nie, to nie. – Noriko odwróciła się napięcie i zaczęła iść w stronę lasu, zaciskając pięści.

Nagle poczuła na swoim ramieniu rękę Hadriana.

– Noriko, przepraszam. Za wszystko.

– Ja też przepraszam. To nie była twoja wina – odparła zdziwiona, że te słowa w ogóle przechodzą jej przez usta. Wcześniej myślała, że nigdy mu nie wybaczy, ale teraz...

Padli sobie w objęcia. Noriko poczuła się, jakby znowu miała dziesięć lat i nie musiała się już o nic martwić. Z zaskoczeniem zauważyła, że płacze. Tak długo dusiła wszystko w sobie, że nie wiedziała, że jest do tego zdolna.

Tymczasem drobna postać obserwowała ich z cienia rzucanego przez namiot i uśmiechała się do siebie. Miała nadzieję, że wszystko w końcu zacznie się układać.

Po chwili kobieta przypomniała sobie, że przyszła tu nie tylko pogodzić się z ojcem. Niechętnie wypuściła Hadriana z objęć i patrząc mu prosto w oczy, powiedziała:

– Scottowie szykują się do ataku.

Hadrian szybko odgonił od siebie wszystkie uczucia i spytał rzeczowym tonem:

– Kiedy? Ilu ich jest?

– Najprawdopodobniej za kilka dni. Okoliczne osady połączyły siły. To nie będzie zwykły napad grabieżczy. Gdy dziś po południu podkradłam się do ich, naliczyła około stu pięćdziesięciu.

Hadrian szybko wykonał rachunki w głowie. Obrońców posterunku było około dwudziestu, on i Eve najprawdopodobniej wyeliminowali by kilka osób, zanim zdążyły by się zbliżyć, ale przewaga nadal była druzgocąca.

Noriko zobaczyła ponurą minę ojca i pierwszy raz przyszło jej do głowy, że może nawet on nic nie poradzi. Gdy tylko usłyszała tą informacje z ust Mojmiry, od razu przez myśl jej przemknęło, że Hadrian coś wymyśli i chciała bezzwłocznie udać się na jego poszukiwanie, ale stwierdziła, że najpierw postara się dowiedzieć jak najwięcej. Teraz do niej dotarło, że mogą faktycznie nie mieć żadnych szans. A co dziwniejsze nagle zaczęło jej dziwnie zależeć na ratowaniu rodzinnego kraju.

– Trzeba powiadomić garnizon w zamku Norgate – powiedziała, ale Hadrian pokręcił głową.

– To dwa dni drogi stąd. Zanim zmobilizują żołnierzy minął kolejne dwa dni. Dodać do tego jeszcze podróż do granicy... Nie, nie zdążą na czas.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz