Rozdział 15

79 8 6
                                    

– Jesteś stuprocentowo pewna, że to on?

– Nie wierzysz mi. Wszyscy mi nie wierzycie – stwierdziła dziewczynka spokojnym tonem, patrząc po kolei w oczy Eve, Jovana i Noriko.

Znajdowali się w jednym z pokoi w domu kurierki. Cóż, nie takich rewelacji się spodziewali, gdy Inez wpadła z dziećmi jak burza do środka i powiedziała, że muszą porozmawiać. Na początku nie mogła się uspokoić. Plątała się w relacji, cofała, urywała w pół słowa i milkła na długo, ale w końcu jakoś się pozbierała i z pomocą Neli opowiedziała, co tak właściwie wydarzyło się w lesie. Teraz kurierka zabrała gdzieś rodzeństwo, starając się dać zwiadowcom, Inez i Noriko jak najwięcej prywatności, żeby mogli się spokojnie naradzić.

– To nie tak, że nie wierzymy... – zaczęła mówić Eve, siląc się na spokojny ton, ale dziewczynka jej przerwała.

– A wierzycie? – Spojrzała na wszystkich wymownie. – No właśnie. Widziałam go wtedy i widziałam, i dzisiaj! Obiecałaś nie dać mi nic zrobić! – Wskazała oskarżycielsko na Noriko. – Idź go złap, zabij lub cokolwiek!

– Posłuchaj...

Inez już otwierała usta, by coś powiedzieć, ale pod wpływem spojrzenia popielatowłosej kobiety, zamknęła je.

– Czemu chcesz być traktowana jak dorosła, skoro zachowujesz się jak małe, rozwydrzone dziecko?

Pytanie zawisło jakby namacalnie w powietrzu, a w pokoju nastała pełna napięcia cisza.

– Noriko... Mogłabyś łaskawie nie pogarszać sprawy? – zapytała Eve, krzyżując ramiona na piersi. Zdecydowanie miała już dość. Co by tylko Inez nie powiedziała, to córka Hadriana była w opozycji. Czuła, że zaraz skończy jej się cierpliwość i po prostu wstanie, a potem stąd wyjdzie.

– Ale to ona zaczęła! – zaprotestowała od razu Noriko.

– Obie jesteście siebie warte – podsumował Jovan.

Pełne złości spojrzenia dziewczynki oraz byłej bandytki skupiły się na nim.

– Co powiedziałem nie tak? – zwrócił się z pytaniem do Eve.

– Raczyłeś zwrócić im uwagę – odparła, siląc się na zmęczony uśmiech.

– Nieprawda!

– Właśnie!

– Cóż...Przynajmniej dla odmiany się zgadzają – powiedział cicho Jovan.

Noriko i Inez popatrzyły na siebie i już miały protestować, że wcale się nie zgadzają, gdy Eve postanowiła się odezwać i skończyć ich bezsensowną kłótnię, zanim dojdzie do jakiś rękoczynów.

– Dobrze, a więc gdzie go dokładnie widziałaś, Inez?

– Chyba jej nie wierzysz! – oburzyła się Noriko.

– A mam do tego powód? Nawet jeśli nie jest to poszukiwany przez nas człowiek, to nie interesuje cię, co robi w środku lasu i to niedaleko rozbitej przez nas bandy? A jakoś nie wydaje mi się, żeby Inez nie rozpoznała zabójcy ojca. I przecież też dlatego z nami jeździ, by nas poinformować, jeśli go spotkamy, prawda?

– Ja tam nadal jej nie wierzę – odparła Noriko, krzyżując ramiona na piersi i przyglądając się podejrzliwie dziewczynce.

– A mogłabyś podać jakiś argument, dlaczego tak uważasz? – wtrącił się znowu Jovan.

O dziwo Noriko tym razem nie zabiła go wzrokiem i raczyła nawet odpowiedzieć.

– Nie ufam jej. Jest irytująca.

– Z wzajemnością – odgryzła się Inez.

Eve wzniosła oczy ku sufitowi, tracąc resztki cierpliwości. I podobno po długich oczekiwaniach, kiedy tylko obserwowało siedziało się w kryjówce i obserwowało, najłatwiej było o zniecierpliwienie – pomyślała. Kto tak twierdził, nie znał Noriko.

– Dobrze. Teraz mnie obie słuchajcie. Ja jej wierze i pójdziemy to sprawdzić. Inez w tym czasie pojedzie po Hadriana. Raczej się tu przyda. I żadnych dyskusji, bo już mam was obu dość.

Gdy tylko skończyła mówić, Noriko i Inez odezwały się prawie jednocześnie.

– Jak to sprawdzimy?

– Jak to pojadę sama?

Eve uciszyła je spojrzeniem. Obie instynktownie wyczuły, że będzie dla nich lepiej, jeśli akurat teraz posiedzą chwilę cicho.

– Normalnie sprawdzimy. Weźmiemy siostrę lady Leny by nas zaprowadziła. A ty nie pojedziesz sama. Najlepiej by było, jakbyś zabrała ze sobą jeszcze konia.

– Ale jak to... – zaczęła jeszcze nieśmiało protestować dziewczynka, ale nie dane jej było dokończyć.

– Czy ty siebie słyszysz? Najpierw chcesz być traktowana jak dorosła i dostawać poważniejsze zadanie niż zbieranie jagód, a jak już jakieś otrzymasz, to narzekasz – wtrącił się Jovan. – Zdecyduj się. Raczej nie wątpię, że poradzisz sobie z tak prostym zadaniem jak trafienie na miejsce. I pomyśl trochę. Skoro twierdzisz, że zabójca twojego ojca jest tutaj, to chyba bezpieczniejsza niż w tłumie zwiadowców nie będziesz.

Eve zerknęła niepewnie na Jovana. Nie spodziewała się po nim tak ostrej reakcji, ale nawet go rozumiała. Wszyscy już mieli dość. Zresztą, Inez od razu spokorniała, jakby zrobiło jej się wstyd.

– Dobrze... Przepraszam, masz rację – wyjąkała cicho. – Idę się przygotować do drogi.

Dziewczynka wyszła, starając się już nie zwracać na siebie uwagi, a Eve westchnęła głośno.

– Dzięki – rzekła do młodego zwiadowcy.

– Nie ma sprawy, panienko. Polecam się na przyszłość.

Eve skrzywiła się, ale nic mu nie odpowiedziała. Wiedziała już z doświadczenia, że im bardziej go prosiła, by jej tak nie nazywał, tym chętniej to robił. Zresztą miała głowę zaprzątniętą innymi myślami. No i w końcu uspokoił Inez, była mu coś winna.

Już w ciągu kilku minut dziewczynka przygotowała się do drogi. Choć w jej oczach widać było, że nadal się boi, nie miała zamiaru odpuścić. Wiedziała, że jeśli zmarnuję tę okazję, żeby wszystkim udowodnić, że jest coś warta, następna nie trafi się zbyt szybko.

Zaraz złotowłosa dziewczynka oddaliła się galopem, jednak dopiero następnego ranka wzięli Nelę, żeby zaprowadziła ich na miejsce. Jovan był przeciwny chodzeniu po lesie nocą z dzieckiem i zwiadowczyni go poparła.

Mimo że Eve starała się nie dać ponieść emocjom, to mimowolnie drgała lekko na każdy nietypowy odgłos i spodziewała się ujrzeć strzałę lecącą w jej kierunku zza każdego drzewa. Wiedziała przecież, że miała do czynienia ze zwiadowcą, a on potrafił najpewniej stać się prawie niewidzialny w leśnej gęstwinie. Cóż, sama też posiadała taką umiejętność, co wcale nie poprawiało jej humoru, szczególnie, że nigdy nie była jakoś wybitna na tle innych zwiadowców. No i mieli ze sobą Noriko oraz Nelę. Ta druga czyniła hałas, wystarczający za całą armię, a przynajmniej tak się Eve wydawało. Była bandytka radziła sobie całkiem nieźle, ale do poziomu zwiadowcy brakowało jej sporo.

Gdy zbliżyli się do celu podróży, zwiadowczyni kazała Neli wracać do domu. To zdecydowanie nie było miejsce dla dzieci.

– Tylko obserwujemy. Nic więcej – przypomniała Jovanowi i Noriko, którzy mieli zajść obozowisko z drugiej strony. – Dowiadujemy się jak najwięcej, a z działaniem czekamy na Hadriana.

– Tak, tak. Powtarzasz to od godziny – odparła Noriko ze znudzeniem w głosie. – Możemy już iść?

– Tak. – Eve powstrzymała się od westchnięcia.

Była bandytka tylko czekała na te słowa. Już po chwili zaczęła znikać w leśnej gęstwinie. Jovan miał już iść za nią, gdy Eve go powstrzymała.

– Zaczekaj. Nie pozwól jej zrobić nic głupiego, dobrze?

– Spokojnie, panienko. Będę ją miał na oku – odrzekł z uśmiechem i ruszył za oddalającą się kobietą.

Eve jeszcze chwile patrzyła jak znikają w głuszy, a potem sama zaczęła się skradać.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz