Iskra i proca

473 55 22
                                    

Od dnia wizyty rodziny u Eve minęły już dwa tygodnie. Dziewczyna z dnia na dzień czuła się lepiej i odzyskiwała siły. Ten czas Hadrian postanowił poświęcić na nauczenie jej innych rzeczy niż walka i skradanie się. Pokazał Eve szyfr kurierów i zwiadowców oraz poświęcił dużo czasu na geografię. Chciał, żeby pamiętała otaczające Araluen kraje i nauczyła się sporządzać mapy. Hadrian ciągle wytykał jej małą dbałość o szczegóły, ale że dziewczynę niezbyt interesowała geografia, to zdecydowanie nie miała ochoty uczyć się na pamięć każdej kreski.

– Mały pagórek a góra to jest różnica! – mawiał zwiadowca, ale Eve nie przejmowała się tym jakoś szczególnie do momentu, gdy Hadrian zwrócił jej uwagę, że przeprawa przez górę, a nie pagórek, to może być na tyle istotny szczegół, że całą planowana misja się nie powiedzie. Od tej pory Eve starała się dokładniej kreślić mapy.

Ostatnio dziewczyna miała już wystarczająco dużo sił, by przechadzać się przed chatą i jeździć na konne wycieczki. Jednak nadal nie ćwiczyła strzelania z łuku i rzutów nożem, by nie nadwyrężać ramienia.

Dziś jednak Eve miała wolne i siedziała na werandzie z Łatką na kolanach. Hadrian udał się do barona, a ona oczekiwała na gościa, czyli po prostu nudziła się okropnie. Nawet wyczerpały jej się wszystkie pomysły na zabawę z kotem, a zwierzak zmęczony usnął.

Już miała wejść do środka, żeby tam poczekać na gościa, gdy z lasu wyłoniła się postać w cętkowanej pelerynie na beczułkowatym, srokatym kucyku. Kiedy zatrzymała się i zeskoczyła z grzbietu wierzchowca, podeszła do Eve lekko kulejąc. Zdjęła kaptur i wysypały się spod niego złociste włosy.

– Witaj. Jestem Madelyn Altman, następczyni tronu Araluenu, pierwsza zwiadowczyni. A ty jesteś pewnie Eve, tak? – Madelyn podała jej rękę, a Eve niechętnie ją uścisnęła.

Miała wrażenie, że nie polubi tej zapatrzonej w siebie dziewczyny, choć ona nie dała jej jeszcze do tego powodów. No ale wystarczającym powodem było to, że Eve musiała przez kilka wieczorów wysłuchiwać, jaka to Maddie jest wspaniała, że jest pierwszą kobietą w Korpusie, że uratowała legendarnego Willa już na pierwszym roku i tak dalej...

– Tak, to ja. I na szczęście nie mam aż tylu tytułów co ty, więc dalsze przywitanie pójdzie szybko – odrzekła ironicznie.

Nie miała zamiaru odnosić się do księżniczki ze zbytnim szacunkiem. Była pierwszą zwiadowczynią, co nie znaczy, że będzie najlepszą. Zresztą od Hadriana dowiedziała się, że księżniczka była od niej tylko dwa lata starsza.

– Tak więc co cię tu sprowadza? – spytała Eve, kiedy ciszy zaczęła się przedłużać.

– Nic szczególnego. – Maddie wzruszyła ramionami. – Mam tylko nauczyć cię strzelać z procy. Wiem, że ze względu na twój obecny stan zdrowia, łuk nie jest wskazany.

Aha – pomyślała Eve – więc panna idealna będzie mnie uczyć strzelać ze względu na "mój stan zdrowia". Lepiej by się zajęła sobą, bo wyraźnie kuleje.

– No to na co czekasz? – powiedziała na głos, krzyżując ramiona na piersi. – Im szybciej to zrobisz, tym szybciej będziesz mogła zająć się swoim "stanem zdrowia".

Cierpliwość księżniczki już się powoli kończyła. Nie przywykła do takiego traktowania i miała już powoli dość tej czarnowłosej smarkuli. I ona niby się nadawała na zwiadowcę? Phi.

– Gdzie macie tu polane ćwiczebną? – spytała, starając się nie okazywać irytacji.

– Zaprowadzę cię.

Kiedy obie dziewczyny były już na miejscu, Maddie podała Eve proce i powiedziała, żeby ją chwilkę potrzymała, po czym poszła na drugą stronę polany, wbiła palik w ziemię i założyła na niego stary hełm.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz