Honor bandyty

357 38 21
                                    

Młoda kobieta szła przez wioskę w kierunku odległego lasu. Gapie przyglądali się jej z ciekawością.

Nie wyglądała na Araluenkę. Nigdy nie widziano jej w tej okolicy. Ludzie wymieniali się spekulacjami, co do powodu jej przybycia, ale gdy znikała za zakrętem, wracali z powrotem do swoich spraw.

Kobieta była świadoma tego, że ją obserwują i zaczynało ją to drażnić. Nie chciała rozgłosu.

Jej rodzinna wioska bardzo się zmieniła. Nie pamiętała nikogo z mijanych ludzi. Musieli tu zamieszkać już po jej porwaniu. Większość budynków też była nowa. Niewiele ocalało, gdy handlarze podpalili wioskę.

Kobieta przyśpieszyła kroku, żeby jak najszybciej dotrzeć do celu i zniknąć z tego miejsca, bo przywoływało wspomnienia, których wolała nie pamiętać.

Po chwili weszła, w zarośniętą już po tylu latach, ścieżkę przez las. Gdy ostatni raz tu była, drzewa traciły właśnie liście i zasypywały ziemię wielobarwnymi dywanami. Teraz wszystko budziło się do życia. Na krzewach i drzewach rozwijały się zielone pączki, a obok ścieżki Noriko zauważyła zawilce.

Po dłuższym przedzieraniu się przez las, doszła na polanę, na której kiedyś stał jej dom. Niewiele z niego pozostało. Kamienne fundamenty popękały pod wpływem płomieni i czasu. Gdzieniegdzie walały się nadpalone i zgniłe deski. Gdy handlarze niewolników podłożyli ogień, nie było komu go gasić.

Kobieta odwróciła wzrok i w jej oczach pojawiły się łzy. Czym prędzej, by już nie patrzeć na pozostałości dawnego życia, ruszyła w kierunku celu jej wędrówki.

Do półgodzinnej podróży zobaczyła mały strumień. Była już blisko. Ruszyła wzdłuż jego biegu. Zaraz za zakrętem zobaczyła małą grotę w ścianie skalnej. Wejście do niej było dobrze ukryte za krzewami rosnącymi w okolicy dość gęsto i tylko nielicznie wiedzieli o jej istnieniu. Do tych nielicznych zaliczała się Noriko.

Jestem u celu. Nareszcie – pomyślała i przyspieszyła, aby po chwili zanurzyć się w ciemnościach jaskini.

Szła na ślepo z rękami wyciągniętymi przed siebie, szukając ewentualnych przeszkód. Nie miała ochoty na nic wpaść, a wcześniej nie przyszło jej do głowy, żeby zabrać ze sobą jakieś źródło światła.

Dopiero po jakimś czasie jej oczom ukazał się słaby blask. Czym prędzej ruszyła w jego kierunku, aby znaleźć się w otoczonej ze wszystkich stron skałami małej kotlinie.

Wszystko wyglądało tak, jak to zapamiętała. No, może z wyjątkiem tego, że krzaki porastające brzegi kotliny były sporo większe.

Kobieta ruszyła w stronę schowka w skałach i wyjęła z niego katanę matki. Była w wyjątkowo dobrym stanie, czego nie można było powiedzieć, o leżących nieopodal workach z jedzeniem. A raczej tym, co z nich zostało.

W razie jakiegokolwiek zagrożenia miały się tu wraz z Sumire ukryć. Ojciec kobiety dbał o świeży zapas jedzenia, a wodę można było bez problemu czerpać z pobliskiego strumyka. Tamtego pamiętnego dnia jednak nie zdążyły. Obie znajdowały się w wiosce, gdy handlarze zaatakowali z zaskoczenia.

Noriko odgoniła od siebie ponure wspomnienia. Miała już to, po co przyszła, więc ruszyła w stronę wyjścia.

Tym razem pokonała trasę przez ciemną jaskinie dużo szybciej i zaraz była już nad strumieniem.

Tu jednak skończyła się jej dobra passa. Jeszcze zanim ich zobaczyła, wyczuła czyjąś obecność. Otaczali ją i nie miała gdzie uciec.

* * *

Alex z dala przyglądał się wydarzeniom. Gdy mała uczennica zwiadowcy zemdlała, zobaczył jak Noriko wykorzystuje zamieszanie i niepostrzeżenie się oddala. Nie mógł uwierzyć, że jego dowódczyni płakała. Nigdy nie okazywała słabości ani nawet odrobiny strachu.

Pamiętał, jak zobaczył ją po raz pierwszy kilka miesięcy temu. Otoczyli ją, a ona tylko kpiąco się uśmiechnęła i spytała, dlaczego było ich tak mało. Mimowolnie myślami przeniósł się do tamtych chwil.


To pytanie go zaskoczyło. Mieli sporą przewagę.

– Jest nas pięciu, a ty jedna – powiedział na głos.

Kobieta ze znudzeniem spojrzała na niego i odparła jakby od niechcenia:

– A ja mam sześć noży. Zanim podejdziecie, wasza przewaga znacząco się zmniejszy.

Kiedy mężczyźni zaczęli zastanawiać się nad sensem jej słów, Noriko bezwzględnie to wykorzystała. Wyeliminowała dwóch z nich celnymi rzutami w nogi i pierś, a najbliższy stracił przytomność po bliskim spotkaniu z rękojeścią jej broni.

Zanim Alex się otrząsnął z zaskoczenia, czuł już zimną stal na swojej szyi. Kobieta stała z czubkiem katany wycelowanym w jego krtań.

– Rzuć broń albo, jak wnoszę, wasz przywódca zginie – rzekła nadal tym spokojnym głosem do ostatniego bandyty.

Łotr bez zastanowienia spełnił jej polecenie. Alex nadal nie dowierzał, że pokonała ich kobieta. Nie mieściło się to w jego pojmowaniu świata.

– To teraz, jak już wyrównaliśmy szanse, mam dla was propozycje. – Uśmiechnęła się drapieżnie. – Mam na oku interes, można nieźle zarobić. Oczekuje od was tylko wierności i posłuszeństwa oraz trochę większego refleksu. Wchodzicie w to?

– Możesz na mnie liczyć. Nie opuszczę cię, chyba że taki będzie twój rozkaz – odrzekł bez wahania Alex. Dopiero po kilku sekundach uświadomił sobie, co tak właściwie powiedział.

– Na początek zajmijcie się nimi. – Kobieta wskazała ręką nieprzytomnych łotrów.


Alex otrząsnął się z myśli. Może nie był zbyt bystry, ale miał swój honor, choć czasem trochę dziwnie go pojmował. W tym momencie miał właśnie zamiar dotrzymać słowa.

Ruszył powoli za oddalającą się kobietą. W końcu obiecał, że jej nie zostawi.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz