Rozdział 12

76 8 0
                                    

– Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – spytała szeptem Eve.

– A masz lepszy? – odpowiedziała jej pytaniem na pytanie Noriko, po czym powoli zmieniła pozycje, by rozruszać zdrętwiałe kończyny. Nie spuszczała przy tym wzroku z obozowiska przed nimi i starała się nie wykonać żadnego gwałtownego ruchu. Nie mogli sobie pozwolić na błąd.

Po jej odpowiedzi Eve zasępiła się wyraźnie. Zdecydowanie nie podobał jej się plan byłej bandytki, który przewidywał, że po prostu wejdzie na środek obozowiska i grzecznie poprosi jego lokatorów, by znaleźli sobie inny teren do ograbiania. Wiedziała z doświadczenia, że pewnie dojdzie do walki, a wtedy Noriko zostanie sama przeciwko całej zgrai łotrów.

Oczywiście Eve razem z Jovanem mieli ją osłaniać, ale jeśli coś pójdzie nie tak? Młoda kobieta czuła, że nie zapewnią byłej bandytce dostatecznej pomocy.

– Hadrian nie pochwaliłby tego pomysłu. – Eve sięgnęła po ostatni argument, jaki jej pozostał.

Noriko skrzywiła się na te słowa.

– Hadriana tu nie ma i nie musi się o tym dowiedzieć – odparła szeptem. – I to nie jest zbyt dobry moment na wytykanie wad planu. Im dłużej tu siedzimy, tym większa szansa, że nas zauważą – dodała i skierowała znacząco wzrok na obozowisko, od którego dzieliło ich pasmo drzew i krzaków.

– Noriko, przemyśl to jeszcze – starał się ją przekonać Jovan.

– Nie pamiętam, żebyśmy byli na ty – odburknęła mu. – Mniej do gadania w kwestii planu od ciebie ma tylko Inez, więc jeśli raczyłbyś się przymknąć, to byłabym wdzięczna.

Złotowłosa dziewczynka tymczasem już otworzyła usta, by zaprotestować i udowadniać swoją wartość, ale Noriko nie dała jej dojść do słowa.

– Ty też siedź cicho, chyba że chcesz, żebym odwiozła cię na polanę pełną zwiadowców i zostawiła.

Inez zrobiła gniewną minę, ale posłusznie się nie odezwała.

– A więc, skoro już ustaliliśmy, że mój plan jest dobry, to teraz pozwólcie, że przejdę do jego realizacji.

Po tych słowach zaczęła się przekradać na drugą stronę obozowiska. Eve, która odprowadzała ją wzrokiem, przy każdym szmerze krzywiła się z niesmakiem. Wydawało jej się, że kobietę słychać w promieniu wielu mil. Obiektywnie jednak patrząc, Noriko radziła sobie całkiem dobrze. Miała w tej dziedzinie niemałe doświadczenie z bandyckiej przeszłości, ale poziomu zwiadowcy nigdy nie osiągnęła, ani nawet nie planowała. Podstawowe umiejętności w zupełności jej wystarczały. Bez problemów znalazła się po drugiej stronie polany. Widziała stąd dobrze Codeya, który obserwował poczynania podwładnych i co jakiś czas rzucał w ich stronę jakieś rozkazy.

Noriko odetchnęła głęboko kilka razy, by się uspokoić. Mimo że, przekonywała swoich towarzyszy do tego planu, wcale nie była pewna, czy jest to dobry pomysł, a przede wszystkim nie czuła się gotowa na spotkanie ze swoim dawnym przyjacielem, a potem zdrajcą. Kiedyś była na niego zła, ale teraz tylko chciała spytać, czemu to zrobił, mimo iż doskonale wiedziała, jakie pobudki nim kierowały. Zazdrościł jej pozycji i pragnął władzy.

Noriko zmusiła się do wkroczenia na polanę, stwierdzając w myślach, że odwagi oraz pewności przez rozmyślanie i bezczynne siedzenie w krzakach wcale jej nie przybędzie, a wręcz przeciwnie. Wysunęła się jak cień z osłony drzew. Stanęła na skraju lasu i spokojnie czekała, aż bandyci zauważą jej obecność.

Reakcja ze strony łotrów nastąpiła szybko. Stojący najbliżej mężczyzna spojrzał od niechcenia w jej stronę i po chwili już przecierał oczy ze zdumienia. Na jego twarzy było widać skrajne przerażenie, jakby zobaczył ducha. Zaraz na polanie rozległy się szmery rozmów i wszystkie oczy były wpatrzone w Noriko. Kamraci tłumaczyli po cichu swoim towarzyszom, którzy nie znali kobiety, kim ona była.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz