Do nozdrzy postaci odzianej w szarozielony płaszcz dotarł specyficzny zapach soli niesiony przez wiatr od strony morza. Mimo ponurego nastroju, po tym co zastała w chacie Hadriana, Eve uśmiechnęła się pod nosem.
Co się tak cieszysz?
– Nie można przecież całe życie być smutnym, prawda? – odparła cicho kobieta, a Iskra w odpowiedzi tylko parsknęła.
Eve miała coś jeszcze dodać, ale stwierdziła, że w dyskusji ze zwierzęciem, które może parskać, trząść grzywą i tupać kopytami raczej nie ma szans, więc skupiła się na obserwowaniu okolicy. Znała ją bardzo dobrze. Mimowolnie pospieszyła Iskrę i po chwili gnała już galopem, nie dbając o obserwujące ją z ukrycia postacie, które, jeśli nawet ich nie widziała, na pewno tam były. Cętkowana peleryna i rozpuszczone, czarne włosy powiewały za nią.
Zaraz drzewa się przerzedziły, a kobieta wpadła galopem na dużą polanę ukrytą wewnątrz lasu. Eve napotkała parę ciekawskich spojrzeń, ale gdy wszyscy stwierdzili, że to tylko ona, wracali do swoich zajęć, choć kilka osób po cichu komentowało jej nagłe przybycie.
Do oficjalnego rozpoczęcia Zlotu zostało jeszcze kilka dni, więc Eve zauważyła tylko kilkanaście, identycznych namiotów rozbitych na polanie. Zeskoczyła zgrabnie z grzbietu klaczy i rzuciła w jej kierunku prostą komendę "zostań". Teraz była pewna, że Iskra się nigdzie nie ruszy, ale w jej oczach zauważyła, że wolałaby jednak iść z panią, niż tu bezczynnie stać.
– Co ja ci zrobię? Do namiotu się nie zmieścisz.
Klacz natychmiast zrobiła obrażoną minę, o ile koń może być obrażony. Eve westchnęła cicho i ruszyła powoli w kierunku namiotu dowódcy Korpusu.
Biła się równocześnie z myślami i zastanawiała, czy może tak po prostu wejść do namiotu Gilana i spytać, co się właściwie tu wyprawia. Rozmawiała z nim w życiu kilka razy i były to raczej przyjazne pogawędki o tym, kto ma być jej egzaminatorem albo dotyczące podziału obowiązków w obozie. Nigdy jednak nie była to tak poważna rozmowa, na jaką się teraz zanosiło.
Eve zebrała w sobie całą determinacje i ruszyła już pewniejszym krokiem w obranym kierunku. Tu chodziło o Hadriana. Jej mentora i osobę, przez którą jej życie całkiem się zmieniło. Zresztą, co potem by powiedziała Noriko? Że bała się pójść zapytać?
– A dokąd to się panienka wybiera?
Eve aż odruchowo podskoczyła. Odwróciła głowę w kierunku głosu i napotkała szeroki uśmiech Jovana siedzącego pod najbliższym drzewem.
– Mówiłam ci, żebyś nie nazywał mnie panienką – prychnęła w odpowiedzi.
– A ja ci mówiłem, byś była bardziej uważna, bo kiedyś nam ciebie ukradną – odparł z błyskiem rozbawienia w zielonych oczach.
Eve prychnęła ponownie z irytacją i już miała iść dalej, ale brązowowłosy młodzieniec zastąpił jej drogę.
– Najpierw wpadasz jakby cię gonił tłum kalkarów, a potem myślisz, że tak sobie po prostu bez słowa pójdziesz dalej? O nie, panienko, tak szybko się nie wymigasz.
– Do Gilana – odparła szybko i podjęła próbę wyminięcia chłopaka. Ten jednak nie dał się szybko zbyć i znowu błyskawicznie zastąpił jej drogę.
Na jego korzyść zdecydowanie działało to, że w przeciwieństwie do Eve był wysoki i zdecydowanie nie drobnej budowy.
– To się da zauważyć po kierunku twojego marszu, ale jaki jest cel panienki wyprawy? W sumie jaki by nie był, to i tak do dowódcy dziś się raczej nie dostaniesz – dodał, zanim zdążyła mu odpowiedzieć. – Odbywa się jakaś narada starszych zwiadowców.
– Daj mi spokój, Jovan – posłała mu błagalne spojrzenie. – Spieszę się. Hadrian zniknął, a w okolicznych lennach dzieją się niepokojące rzeczy. To nie jest pora na żarty, proszę cię.
– Zaginął? A to ciekawe. Jeszcze dziś z nim rozmawiałem. – Młody zwiadowca wzruszył ramionami. – Jest u Gilana.
Oczy Eve zapłonęły nagle gniewem, ale też i dobrze skrywaną ulgą. Zdecydowanym krokiem wyminęła Jovana, który już dziwnym trafem nie stawiał oporu.
– Zabije go – powiedziała cicho i nie oglądając się na młodego zwiadowcę, ruszyła prosto do największego namiotu na polanie.
Jovan odprowadził ją wzrokiem. Nawet trochę współczuł Hadrianowi i miał nadzieję, że mężczyzna przygotował sobie wiarygodną wymówkę dla swojego nagłego zniknięcia, bo wątpił, żeby Eve dała się łatwo udobruchać.
CZYTASZ
Być zwiadowcą
Fanfic"Być zwiadowcą" to zbiór pięciu opowiadań inspirowanych "Zwiadowcami" J. Flanagana, których wspólnym mianownikiem jest postać normalnej dziewczyny. Eve od zawsze podziwiała zwiadowców i ich wręcz legendarne umiejętności. Marzyła o tym, że kiedyś zos...