Pierwsze, co poczuła po przebudzeniu, to ból w okolicy ramienia. Z trudem otworzyła oczy i od razu je zmrużyła pod wpływem ostrego światła. Po kilku sekundach podjęła kolejną próbę. Tym razem zobaczyła już niewyraźny obraz, z którego zaczął się wyłaniać pokój w chacie zwiadowcy.
Eve spróbowała się podnieść, ale ból sprawił, że zaniechała tego pomysłu. Po chwili wszystkie wspomnienia do niej wróciły: walka z bandytami, rana, córka Hadriana...
No właśnie – pomyślała – ciekawe, co się stało z... – dziewczyna musiała chwilę pomyśleć, żeby sobie przypomnieć jej imię – Noriko. Tak, na pewno nazywała się Noriko.
W tym momencie usłyszała skrzypnięcie drzwi i po chwili zauważyła w nich zwiadowcę.
– Widzę, że się obudziłaś – rzekł z bladym uśmiechem na ustach. – Bardziej przestraszyć już mnie nie mogłaś. Miałaś tylko tu zostać. To takie trudne? – zapytał z wyrzutem.
– Ale nie zostałam i chyba dobrze zrobiłam, bo sobie nie radziliście – odrzekła dziewczyna.
– Sytuacja była pod kontrolą – powiedział pewnym tonem nie przewidującym sprzeciwu.
– Ta jasne – mruknęła pod nosem, ale na tyle głośno by Hadrian ją usłyszał.
Mężczyzna miał coś odpowiedzieć, ale w tym momencie, przez uchylone drzwi, do pokoju wpadła brązowo-biało-ruda kulka i rzuciła się na Eve.
– Też się cieszę, że cię widzę, Łatko – rzekła dziewczyna z bladym uśmiechem i pogłaskała zadowolonego z siebie kociaka, po czym zwróciła się do zwiadowcy – no to co mnie ominęło?
Hadrian streścił jej późniejsze wydarzenia. Gdy dziewczyna zemdlała, wszyscy rzucili się by ją ratować. W całym zamieszaniu Noriko wykorzystała okazję i zniknęła. Lady prowizorycznie opatrzyła Eve, by zatamować coraz szybszy upływ krwi, po czym zabrali ją do chaty. W międzyczasie posłano po uzdrowiciela. Dziewczyna dwa dni była nieprzytomna. Rokowania były niepomyślne, bo straciła za dużo krwi. Hadrian w tym czasie odchodził od zmysłów.
– A co z twoją córką? Pozwolisz jej tak odejść? – zapytała po chwili Eve, przyglądając się Hadrianowi z uwagą. Dowiedział się, że jego córka żyje, tylko po to, żeby ją znowu stracić.
– Nie, gdy tylko poczujesz się lepiej pojedziemy jej szukać. Musi to sobie najprawdopodobniej wszystko przemyśleć. Nie mam zamiaru jednak dać jej zniknąć po raz drugi.
– Jak to "my"? Miałam przecież zostać z tobą tylko do czasu napadu – dopytała zaciekawiona.
– Gdy do mnie przyjechałaś, napisałem do Gilana – zobaczył, że dziewczyna ma zamiar zadać kolejne pytanie, więc szybko dodał – dowódcy Korpusu Zwiadowców. Pozwolił mi cię przyjąć na termin, jeśli zechcesz. Na ostatnim zlocie przyjęliśmy do swego grona pierwszą kobietę, a ty możesz być następną. Ostatnie wydarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że się nadajesz. Ostateczna decyzja należy oczywiście do ciebie. Zanim się zdecydujesz przemyśl to. To oznacza najbliższe pięć lat szkolenia; wcale nie będzie łatwo.
– Pewnie, że chcę! - wykrzyknęła, przerywając monolog mężczyzny. – Zawsze o tym marzyłam!
– No to postanowione. Byłbym zapomniał, lady Malvina kazała ci podziękować za uratowanie życia. Wczoraj musiała wyjechać – sprawy służbowe. Tylko zapamiętaj sobie, że jak jeszcze raz postanowisz kogoś ratować, to postaraj się, żebym nie musiał się później martwić, czy przeżyjesz ten pomysł. – Uśmiechnął się blado.
– Postaram się – zapewniła go pospiesznie. – I tak już masz dwa razy więcej siwych włosów niż ostatnio.
– Skoro tak uważasz - odrzekł i odnotował, że ma przy najbliższej okazji sprawdzić prawdziwość jej słów. – Masz jeszcze innych gości. Nie będę wam przeszkadzał.
Przed drzwiami zatrzymał się jeszcze i powiedział:
– Eve, dobra robota.
To jedno zdanie oznaczało dla dziewczyny więcej niż tona pochwał z ust jakiegokolwiek innego człowieka. Po chwili do środka wkroczyła jedyna osób, której nie spodziewała się tu nigdy zobaczyć – jej ojciec. Za nim do środka weszli Adam z Hebertem, rozglądając się trochę niepewnie. W końcu jednomyślnie stanęli kawałek za drzwiami.
– Eve, martwiłem się o ciebie – rzekł już w progu jej tata.
– Przepraszam, ojcze – odrzekła i zapadła między nimi martwa cisza. W powietrzu można było wyczuć napięcie.
Eve pochwyciła pokrzepiające spojrzenie Adama, zebrała w sobie odwagę i powiedziała:
– Ojcze, zostaję na terminie u zwiadowcy. Wiem, że tego nie pochwalasz... – chciała jeszcze coś dodać, ale mężczyzna przerwał jej.
– Poczekaj. Możesz się dalej uczyć. – Zrobił przerwę i po chwili dodał: – Ja... myliłem się. Jestem z ciebie dumny.
Eve wtuliła się mocno w tatę, nie zważając na to, że tym sposobem może uszkodzić szwy. Jej szare oczy zaszły łzami.
– Tylko więcej nas tak nie strasz – usłyszała jeszcze z tyłu mrukliwy głos Heberta.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
CZYTASZ
Być zwiadowcą
Fanfiction"Być zwiadowcą" to zbiór pięciu opowiadań inspirowanych "Zwiadowcami" J. Flanagana, których wspólnym mianownikiem jest postać normalnej dziewczyny. Eve od zawsze podziwiała zwiadowców i ich wręcz legendarne umiejętności. Marzyła o tym, że kiedyś zos...