Rozdział 11

219 31 3
                                    

Do Hadriana jak przez mgłę dotarło, że ktoś go woła. Zignorował to i przewrócił się na drugi bok, ale naglący głos wcale nie miał zamiaru zamilknąć. Ku irytacji zwiadowcy, ciągle słyszał go nad uchem.

– Jeszcze pięć minut – mruknął pod nosem, przykrywając głowę poduszką. Miał nadzieję, że choć trochę stłumi hałas.

– Za pięć minut to będzie tu król z eskortą złożoną z dwudziestu bandytów i latającej wróżki.

Zwiadowca błyskawicznie otworzył zielone oczy i całkiem już przytomnie spojrzał na stojącą nad nim żonę, której postawa wyrażała zniecierpliwienie i lekkie zirytowanie.

– Że co proszę? – spytał, starając się skupić.

– Nic takiego, ale grunt, że zadziałało. Od dziesięciu minut próbuję cię obudzić! – poskarżyła mu się.

– Może pomyślałabyś, że to będzie stanowić pewien problem, gdy ktoś wrócił nad ranem po tygodniowej misji? – rzucił pozornie spokojnym tonem. Nie cierpiał, gdy ktoś go budził po nieprzespanej nocy, a na pewno, gdy nie chodziło o nic ważnego, a w tej chwili miał wrażenie, że nic nie jest ważniejsze od jego snu.

– A może byś wziął pod uwagę, że skoro cię budzę, to mam jakiś powód? – odpowiedziała mu pytaniem na pytanie Sumire, wkładając kosmyk czarnych włosów za ucho.

Zwiadowca mruknął coś pod nosem. Nie było to na pewno nic miłego.

– Jaki? – spytał po chwili już głośno, mając szczerą nadzieję, że o cokolwiek chodziło, szybko będzie mógł iść spać dalej.

– Wychodzę załatwić parę spraw. Wrócę wieczorem. Zajmij się Noriko. Mleko zostawiłam na stole w kuchni.

Sumire, nie czekając na reakcję męża lub aż otrząśnie się z szoku i zaprotestuje, czym prędzej wyszła.

Hadrian odprowadzał oddalającą się kobietę jeszcze trochę zaspanym spojrzeniem i powoli docierało do niego znaczenie jej słów. Jak to miał zająć się Noriko? I to aż do wieczora? O, nie, nie, nie!

Zerwał się i wybiegł z domu, ale na ścieżce prowadzącej do wsi już nikogo nie było. Nie przyszło mu do głowy, że przecież Sumire nie zdążyłaby się mocno oddalić i nie zauważył też, że jego żona skryła się w cieniu drzew. Zacisnął zęby i westchnął z rezygnacją.

Hadrian starał się jak mógł unikać zostawania samemu z córką, po części dlatego, że była tak małą i delikatną istotką, że bał się zrobić jej krzywdę, a po części dlatego, że ciągle nie było go w domu i nie miał doświadczenia w zajmowaniu się dzieckiem. W sumie te dwie kwestie mocno się ze sobą łączyły, no a dokładkę był pewien, że teraz to na pewno się nie wyśpi.

Z ociąganiem wszedł do środka i skierował się do kołyski, w której spała Noriko. A raczej już nie spała, jak zauważył po chwili. Dziewczynka patrzyła na ojca bystrymi, zielono-brązowymi oczami, które po nim odziedziczyła.

– No i co ja mam z tobą począć do wieczora? – zapytał, ale niemowlę oczywiście nie udzieliło mi odpowiedzi. Westchnął ponownie i z lekką obawą wziął dziewczynkę na ręce. Była lekka jak piórko i taka krucha.

Noriko zaczęła radośnie gaworzyć i chwytać ojca z włosy. Wyraźnie podobał jej się pomysł wzięcia na ręce. Hadrian był zdziwiony, jak taka mała istota może mieć tyle siły.

Pozwolił jej się w najlepsze bawić, ale po około pół godzinie Noriko ni z tego ni z owego zaczęła płakać. Nie pomagało kołysanie, noszenie na rękach, przemawianie do dziewczynki uspokajający głosem. W końcu zrezygnowany Hadrian rzucił w przestrzeń:

– Dlaczego mi to robisz?

Niemowlę popatrzył na niego zapłakanymi oczami i po chwili podjęło przerwany płacz. Zwiadowca wpatrywał się w córkę zagubiony w całej sytuacji. Przecież była taka grzeczna... Co zrobił nie tak? Co mogła od niego chcieć? Pomyślał, że życie byłoby o wiele prostsze, gdyby Noriko już potrafiła mówić.

Wzrok zwiadowcy padł na mleko stojące na stole. Dopiero teraz pomyślał, że Noriko może być po prostu głodna. Za moment dziewczynka już piła łapczywie, a Hadrian doszedł do wniosku, że jest najgorszym ojcem na świecie.

Gdy Noriko skończyła posiłek, usiadł z nią na fotelu i zaczął kołysać, mając nadzieję, że mała zaśnie i tym samym będzie miał święty spokój.

Zaraz obojgu zaczęły kleić się oczy. Nawet nie zauważył, kiedy dziewczynka zasnęła, a on poszedł w jej ślady. Tak zastała ich Sumire.


Hadrian otworzył oczy, ale jeszcze nie do końca otrząsnął się ze wspomnień, które wróciły do niego we śnie. Wiele się od tego czasu zmieniło. Sumire nie żyła, Noriko była dorosłą kobietą, która właśnie zamierzała walczyć z nim ramię w ramię, a on nauczył się już nie wybuchać irytacją na nagłe przebudzenia.

Rozejrzał się wokoło i po chwili zauważył przyczynę swojej pobudki. Dookoła biegali zbrojni, którzy szykowali się pośpiesznie do walki i budzili resztę zaspanych towarzyszy.

Na niebie wschodziło czerwone jak krew słońce.

Scottowie nadchodzili.

Być zwiadowcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz