Rozdział 50

5.7K 333 12
                                    

*Camila*

Zjadłam do końca posiłek i pobiegłam do pokoju się przygotować. Ciekawiło mnie co moja przyjaciółka planuje. Przeważnie jak któraś z nas potrzebowała pomocy drugiej to spotykałyśmy się u mnie albo u niej a potem ewentualnie gdzieś szłyśmy ale nigdy nie spotykałyśmy się w parku więc było to podejrzane. Gdy już byłam gotowa wychodząc z domu zabrałam jeszcze banana z kuchni a potem ruszyłam wolnym krokiem na miejsce spotkania. Nie śpieszyłam się bo znając Dinah i tak pewnie nie przyjdzie na czas tylko się spóźni jak zwykle. Jak byłam już na miejscu było tak jak myślałam mojej przyjaciółki jeszcze nie było zamiast tego tyłem do mnie stała jakaś dziewczyna. Miała ciemne włosy a tą sylwetkę poznałabym wszędzie i zawsze.

-Lauren? - Zapytałam z nutą niepewności. Dziewczyna się odwróciła i spojrzała na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami a mi zmiękły kolana. Na jej twarzy namalowało się zdziwienie tak samo jak na mojej.

-Camila? Co ty tu robisz? - Zrobiła parę kroków w moją stronę i zatrzymała się centralnie przede mną.

-Mogłabym spytać o to samo. - Przyznałam patrząc prosto w jej oczy. Zawsze się zastanawiałam jak to możliwe, że jej oczy są takie niesamowite.

-Czekam na Ally i Normani. Chciały się tutaj spotkać. - odpowiedziała wyglądała na zdenerwowaną.

-To tak samo jak Dinah.

-Oh już rozumiem. - Oznajmiła Lauren a ja kiwnęłam głową patrząc za dziewczynę czy gdzieś nie ma Dinah.

-Ja też.

-To może jak już jesteśmy tu razem to może się przejdziemy? - Popatrzyłam w jej oczy i zauważyłam kiełkującą nadzieje. Lekko się uśmiechnęła a mój żołądek zrobił fikołka.

Odpowiedziałam szerokim uśmiechem.

-Z chęcią.

Zaczęłyśmy iść w ciszy głębiej parku tam gdzie prawie nikt nigdy nie chodził. W końcu po dłuższym czasie Lauren przerwała tą cisze.

-Przepraszam. Powinnam ci powiedzieć.

-Jest okey. - odparłam patrząc przed siebie i kopiąc kamień.

-Nie jest. - Powiedziała podniesionym głosem i stanęła przede mną.-Nie jest. Bo ty mi zaufałaś a ja zamiast wtedy ci powiedzieć to stchórzyłam. Po prostu bałam się, że jak dowiesz się kim jestem to będziesz chciała się ze mną przyjaźnić tylko dlatego.

-Lolo nie interesuje mnie to, że masz kasę i jesteś gwiazdą. Pamiętasz jak ci mówiłam jaka jesteś nie wiedząc, że piszę z tobą?

-Tak, że jestem zabawna, miła, pomocna, inteligentna, mam talent no i jestem piękna.

-Właśnie ale nie wymieniłam sławy ani bogactwa bo to mnie nie interesowało w Lauren pieprzonej perfekcji Jauregui. - Zaśmiała się a ja ciągnęłam dalej.-Interesowało mnie to jakim jest człowiekiem, a jest niesamowitym człowiekiem.

-Camz jesteś cudowna. - Powiedziała i delikatnie ujęła moją twarz w swoje ręce a moje serce przyśpieszyło. Patrzyłyśmy w swoje oczy jak zahipnotyzowane. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu bo wziął by nas za wariatki.

-Mam do ciebie uczucia Camila i to nie są tylko przyjacielskie uczucia. To coś więcej. - Teraz to moje serce omało nie wyskoczyło z klatki piersiowej. Czułam, że bije teraz na szybszych obrotach i naprawdę zaczynałam się bać, że za chwilę wyskoczy.

-Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama. - Widziałam jak źrenice Lauren się rozszerzają po tym co powiedziałam.

-To znaczy, że ty.... - Nim skończyła kiwnęłam głową twierdząco wiedząc jakie będą jej następne słowa. Szeroko się uśmiechnęła i przysunęła swoją twarz bliżej mojej nie wiele myśląc pokonałam resztę dzielących nas centymetrów i złączyłam nasze usta w pocałunku. Na początku pocałunek był delikatny a potem mocniejszy. Lauren złapała mnie za biodra, ścisnęła delikatnie i przyciągnęła do siebie. Jej usta idealnie pasowały do moich i tak nieziemsko smakowały. Odsunęłam się ale nie na długo bo tym razem to ona złączyła nasze usta. Od razu pogłębiłam pocałunek dając się ponieść tej przyjemności w takim wielkim stopniu jak ona.


----------------------------------------

Chyba cierpię na bezsenność no ale.....CAMREN KISS BICZYS ;D

Wrong Number, Baby ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz