26/2

4.5K 247 9
                                        

*Camila*

Wybierałam dalej co mam na siebie włożyć. To prawda chciałam wyglądać cudownie ale chciałam również żeby było mi wygodnie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głośny głos Lauren. Poszłam w jego stronę i o mało co się nie przewróciłam gdy stanęłam za nią.

-Co to jest? - Zapytała odwracając się do mnie.

-Zabije Ally. To miała być impreza niespodzianka skarbie. Teraz to już będzie tylko impreza. - Wytłumaczyłam i stanęłam przed nią.

-Po co to wszystko?

-Za dwa dni masz urodziny.

Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się w ten swój niesamowity sposób na który moje serce zawsze zaczynało pracować szybciej i tak też było tym razem.

-Skąd wiesz kiedy mam urodziny?

-Bo jestem twoją dziewczyną....i fanką. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Lauren złapała mnie w biodrach i przyciągając do siebie złączyła nasze usta. Usłyszałyśmy, że drzwi się otwierają ale się od siebie nie odsunęłyśmy.

-Camz czy.....O boże! - Krzyknęła Ally.

Odsunęłyśmy się od siebie i popatrzyłyśmy na nią. Wiedziałam, że nie chodzi jej o pocałunek a raczej o to, że Lauren widziała te wszystkie przygotowane rzeczy.

-Wiesz, że powinnam cię teraz zabić. Nie mogłaś wziąć tego do swojego pokoju? - właśnie to pytanie sobie zadałam jak zobaczyłam, że Lauren to wszystko znalazła. Kto mądry rzeczy na imprezę niespodziankę daje do pokoju dziewczyny dla, której ona jest robiona. Chyba tylko Ally.

-Myślałam, że nie będzie tam wchodzić.

-Słaba obrona Ally. - Oznajmiłam opierając ręce na biodrach.

-No to już trudno. Zrobimy imprezę nie niespodziankę. - Powiedziała i wyszła.

-Gotowa? - Zapytałam przybliżając się do Lauren.

-Na co kotek?

-Na podwójną randkę z Norminah?

-Urodziłam się gotowa.

-Jasne. - Zaśmiałam się i delikatnie musnęłam jej wargi.

****

Stałyśmy w kolejce na diabelski młyn. Byłam przerażona. Rzadko chodziłam na takie rzeczy dlatego, że się bałam, że spadnę. Miałam ochotę uciec teraz jak najdalej. Lauren musiała to wyczuć bo złapała mnie za rękę i splotła nasze palce.

-Nie bój się jestem przy tobie. - Szepnęła mi na ucho i dopiero wtedy się rozluźniłam.

-Gdzie Dinah i Normani? - Zapytałam zauważając, że nie ma ich z nami już parę minut.

-Pewnie poszły do łazienki się sobą zająć. - Oznajmiła Lauren uśmiechając się do mnie.

-One w ogóle się nie szanują. - Rzuciłam ze śmiechem na co Lolo też się zaśmiała.

-Kto się nie szanuje? - Zapytała Dinah, które nagle pojawiła się koło nas z Normani.

-A takie jedne. - Odparła Lauren nie wchodząc w szczegóły. Popatrzyła na mnie i puściła mi oczko.

-Czemu mam przeczucie, że mówiłyście o nas? - Spytała Normani mrużąc oczy. Gdyby tylko wiedziała, że ma rację to chyba by nas zabiła.

-Oo teraz nasza kolej. - Oznajmiłam zadowolona, że nie będziemy musiały dalej ciągnąć tego tematu.

Wsiadłyśmy i od razu wtuliłam się w Lauren na co delikatnie się zaśmiała i mnie objęła. Siedząc tak w jej objęciach nawet nie zauważyłam jak to szybko minęło bo praktycznie już po chwili miałyśmy zejść. Całą czwórką poszliśmy po watę cukrową. Oczywiście nie zabrakło wygłupów przez, które każda z nas się później kleiła. Stałam przytulona do Lauren gdy miłą zabawę przerwała nam Normani.

-Jutro będziecie na wszystkich okładkach gazet. - Oświadczyła szeptem nachylając się do nas.

-Co? - Zapytałam i od razu odsunęłam się od Lauren.

-Paparazzi. - Powiedziała Dinah i pokazała na facetów z aparatami.

-Można powiedzieć, że podwójna randka była udana do tego momentu. - Przyznała Lauren. Widziałam w jej oczach, że jest zła, że zepsuli nam zabawę.

-Tak. - Potwierdziłam i spuściłam głowę.

-Chodźcie już do hotelu. - Lauren złapała mnie za rękę i splotła nasze palce.

Na jej gest na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech nad, którym nie umiałam zapanować.

Wrong Number, Baby ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz